Antoni Macierewicz: Komisja Badania Wypadków Lotniczych powinna wznowić prace
Antoni Macierewicz (PiS) zwrócił się do premiera o wznowienie prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych w nowym składzie w związku z - jak napisał - ustaleniami misji archeologów z jesieni 2010 r. Raport archeologów potwierdza wyniki prac komisji Millera - mówi Maciej Lasek.
25.02.2014 | aktual.: 25.02.2014 19:24
Szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy Tu-154M Antoni Macierewicz w piśmie do premiera przypomina, że w ostatnich tygodniach opinia publiczna zapoznała się z raportem polskiej misji archeologicznej, która we wrześniu i październiku 2010 r. badała w Smoleńsku teren katastrofy.
Z raportu opisanego przez media wynika m.in., że samolot rozpadł się na kilkadziesiąt tysięcy fragmentów, z których część nie przekraczała powierzchni kilkudziesięciu centymetrów. Podczas badań - jak podkreśla Macierewicz - znaleziono też spalone i zwęglone drobne fragmenty samolotu, które spadły przed miejscem uderzenia TU-154 M w ziemię, a w okolicy szczątki ofiar.
Szef zespołu smoleńskiego przy KPRM Maciej Lasek nie chciał komentować pisma Macierewicza, argumentując, że nie do niego było adresowane i go nie zna. Zarazem powiedział, że ustalenia archeologów potwierdzają wyniki prac komisji Milera oraz MAK co do przyczyn katastrofy. - Z raportu archeologów, znanego prokuraturze od połowy 2011 r., nie wynika to, co mówi pan poseł Macierewicz - oświadczył.
Lasek przypomniał, że archeolodzy badali miejsce pół roku po katastrofie, gdzie wcześniej pracował ciężki sprzęt, wskutek czego mogło dojść do przemieszczenia resztek. Powtórzył po raz kolejny, że po uderzeniu w brzozę, które odcięło fragment lewego skrzydła, samolot zderzał się z kolejnymi przeszkodami, co powodowało stopniowe uszkodzenie maszyny i odrywanie się drobnych elementów.
Macierewicz zaznaczył w piśmie, że Komisja w raporcie z lipca 2011 r. stwierdziła, że przyczyną śmierci pasażerów było uderzenie samolotu w ziemię, a na pokładzie nie doszło do wybuchu ani do pożaru.
"Nie ma najmniejszych wątpliwości, że fakty stwierdzone przez polskich archeologów rzucają zupełnie nowe światło na przyczyny i przebieg smoleńskiej tragedii i w sposób zasadniczy kwestionują ustalenia KBWLLP (...) Dlatego zwracam się do pana o natychmiastowe wznowienie prac KBWLLP w związku z katastrofą smoleńską i powołanie nowego składu Komisji" - napisał Macierewicz do premiera.
Polityk PiS powołał się na rozporządzenie MON wydane na podstawie art. 140 ust. 4 ustawy Prawo lotnicze. Mówi ono m.in. że Prezes Rady Ministrów podejmuje decyzję o wznowieniu badania katastrofy i ewentualnej zmianie orzeczenia w sytuacji, gdy wyjdą na jaw nowe okoliczności lub dowody istotne dla sprawy lub dowody istniejące w dniu wydania orzeczenia nie były mu znane.
"Rozporządzenie w sposób jednoznaczny obliguje pana do podjęcia wskazanego tam działania bez względu na pana osobistą ocenę i stosunek do nowych lub nieznanych Komisji faktów" - uważa Macierewicz.
Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że nie będzie komentowała apelu Macierewicza. - Nie będę komentowała tego, co mówi pan Macierewicz, rozumiem, że ostatnio mało się mówiło o pośle Macierewiczu, ale naprawdę są w naszym kraju poważniejsze sprawy - podkreśliła.
Raport archeologów opisał m.in. tygodnik "wSieci", który w artykule "Ukryty dowód na wybuch", powołał się na ekspedycję zorganizowaną przez naukowców z Instytutu Archeologii i Etnografii PAN, i przedstawił tezę, że rozpad samolotu na tysiące szczątków można tłumaczyć tylko "potężną eksplozją".
Do publikacji odniósł się m.in. kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, podkreślając, że ani ten raport ani żaden z dokumentów wytworzonych jesienią 2010 r. w trakcie prac archeologów "nie formułuje jakichkolwiek wniosków odnoszących się do przyczyn i okoliczności katastrofy", bo ostateczną konkluzję co do tego wyda zespół biegłych powołanych przez prokuraturę. Wnioskowanie o wybuchu na podstawie liczby szczątków samolotu prokuratura uznaje za "przedwczesne".
"Istnieje bowiem obszerna dokumentacja katastrof lotniczych, z której wynika, że tak dalece posunięta fragmentacja samolotu w miejscu uderzenia w ziemię jest cechą charakterystyczną tego typu katastrof, w tym niebędących efektem zamachu terrorystycznego" - napisał kpt. Maksjan.