Anna Cieślińska rok po śmierci Magdaleny Żuk: Cały czas przekonują, że to z Magdą było coś nie tak. Chcą coś ukryć
- Wszystkie te historie niesamowicie bolą. Szczególnie te o tym, że niby pojechała tam zarabiać i jeszcze tańczyć na rurce w jakimś klubie - mówi Wirtualnej Polsce Anna Cieślińska. Siostra Magdaleny Żuk rok po jej śmierci wciąż zmaga się z hejtem i walczy o informacje.
27.04.2018 14:00
Pamięta pani ten dzień w każdym szczególe, czy czas już nieco zatarł wspomnienia i pomógł nieco zapomnieć?
Nigdy tego nie zapomnę. To była niedziela i byłam bardzo zmęczona po nieprzespanej nocy. W sobotę mama mnie uspokajała, mówiła żebym się położyła, bo przecież Magda jest bezpieczna w szpitalu. Ja jednak nie mogłam oka zmrużyć.
Cały czas byłam niespokojna i jak się okazało słusznie coś przeczuwałam. Rano mąż powiedział mi, że był telefon. Wtedy dowiedziałam się, że Magda wypadła przez okno i jest w śpiączce. Dlatego od rana organizowałam transport medyczny, żeby ja tu ściągnąć do Polski. Kiedy dostałam wreszcie potwierdzenie, że to możliwe, dostałam kolejny telefon. Z niego dowiedziałam się, że siostra nie żyje. Usłyszałam, że nagle stanęło jej serce i Magdy już nie ma.
Minął rok i ciągle jest w sprawie więcej pytań niż odpowiedzi. Dopuszcza pani do siebie taka myśl, że nigdy się pani nie dowie, co tak naprawdę tam się wydarzyło? Kto jest odpowiedzialny za śmierć Magdy?
Nie. Nie odpuszczę, nie przestanę walczyć o prawdę. Jej nikt nam już nie zwróci, ale świadomość tego, że nie wiemy co się tam stało, jest straszna
Co jest w tym najgorsze?
Bezsilność. My nie możemy naciskać na Egipcjan żeby nam udostępnili wszystkie dokumenty, ale myślę, że prokuratura, albo MSZ mogą coś zrobić w tej sprawie. Tymczasem to się nie dzieje. Wydaje mi się, że nie wykorzystujemy tu pełni możliwości naszego państwa.
Dla rodziców ta prawda też jest najważniejsza?
Zdecydowanie. Najbardziej boli nas to, że wszyscy skupili się teraz na tym, że Magda była chora psychicznie. Na nic wydają się być nasze zapewniania. Wszyscy i tak to dalej powtarzają, choć widać na jej filmikach i zdjęciach na Facebooku, że to nie prawda.
Magda kochała życie, była bardzo aktywna, chciała wyjść za mąż, założyć rodzinę. Jak można teraz mówić, że człowiek, który ma takie plany, życie, nagle jedzie sobie do Egiptu i rzuca się z okna. Moja mama zupełnie nie może sobie z tym poradzić, że musi tego wysłuchiwać i nie może nic zrobić żeby przestali to powtarzać.
A pani jak sobie z tym radzi? Na hejt w sieci można się uodpornić?
Sama nie wiem jak to robię. Doszło już do tego, że jak nie mogą się skontaktować ze mną to piszą do mojego 10-letniego syna. Cały tez czas mnie oskarżają. Pisza, że mamy jako cała rodzina coś wspólnego ze śmiercią Magdy, że kłamiemy, mataczymy.
Nie ma pani ochoty odciąć się od tego. Może po prostu nie ma co z nimi debatować, rozmawiać, bronić się? Oni i tak wiedza swoje.
Chciałam się odciąć, problem jednak w tym, że nawet ludzie mi życzliwie ciągle do mnie piszą, przesyłając linki gdzie się pisze o Magdzie i o mnie. Te grupy na Facebooku, które powstały dla Magdy już od dawna nie są dla niej. Pisza tylko żeby coś bardzo złego napisać jej lub na nasz temat.
Jest tam też mnóstwo ludzi, którzy bronią zachowania władz egipskich w tej sprawie. Jest też pełno rzekomych znawców problemów psychicznych, w pełni przekonanych o tym, że Magda była chora.
Boli jak piszą tak o siostrze?
Jakaś kobieta, której w ogóle jej nie zna, nagle wie o niej wszystko. Pierwszego dnia jeszcze bardzo jej współczuje, ale teraz już jest wszystko wiedzącą na temat chorób i okoliczności śmierci. Najgorsze że wszędzie gdzie się da to wypisuje.
A przecież piszą jeszcze gorsze rzeczy. Co najgorszego czytała pani o Magdzie?
Wszystkie te historie niesamowicie bolą. Szczególnie te o tym, że niby pojechała tam zarabiać i jeszcze tańczyć na rurce w jakimś klubie. Magda ćwiczyła pole dance, ale to przecież rodzaj fitnessu i dyscyplina sportu.
Magda rzeczywiście była w tym dobra, ale w sporcie, a nie tańcu erotycznym. Tyle, że ludzi to nie obchodzi, wolą pisać, że pojechała tam zabawiać jakiegoś szejka. Piszą też o naszej rzekomej wspólnej pornograficznej karierze. To jest straszne, bo piszą to również w kontekście naszej trzeciej, piętnastoletniej siostry.
Odtwarza sobie pani w głowie najbardziej prawdopodobny dla pani przebieg tych tragicznych wydarzeń w Egipcie?
Mam taka wersję, ale nie mogę się nią podzielić ze względu na tajemnice śledztwa.
Ale może jednak dziś wiemy coś więcej o okolicznościach śmierci Magdy niż przed rokiem? Polskie śledztwo dało jakieś odpowiedzi?
Nie. Wszystko utknęło w miejscu. Ciągle nie mamy najważniejszych dokumentów, które miały być przekazane przez stronę egipską. Nadal zwlekają z przesłaniem wyników sekcji zwłok, protokołów zeznań świadków, pełnych nagrań z monitoringów.
A detektyw Rutkowski coś państwu pomógł?
Nie pomógł, a był przyjęty tu u nas w domu, jak członek rodziny. Myślę, że chciał tylko żeby się znów zrobiło o nim głośno. Do dziś nie wiemy co udało mu się ustalić w Egipcie. Tylko medialnie zapowiadał, że na spotkaniu z rodziną przekaże kluczowe informacje. Wprawdzie przyjechał do nas, ale tylko po to żeby powiedzieć, że jeszcze nie ma tych informacji.
Czyli dziś wie pani dokładnie to samo, co kilka tygodni po śmierci siostry?
Mniej więcej tak, choć chciałam zaznaczać, że nasz prokuratura zrobiła co mogła. Tutaj nie mam żadnych zarzutów. Też przeprowadzono sekcję zwłok i jej wyniki przynajmniej są znane.
Dużo spekuluje się na ten temat. Ta polska sekcja wykazała ślady leków wykorzystywanych w terapii psychiatrycznej?
Niestety w tej sprawie też jestem objęta tajemnica postępowania i nic nie mogę powiedzieć.
Powtarza pani od miesięcy, że Egipcjanie coś ukrywają. A może to jest tak, że tam inaczej biegnie czas, mówiąc kolokwialnie. Może nie ma w tym złej woli, tylko to oczekiwanie na dokumenty jest normalne dla specyfiki tego kraju, dla przewlekłości tamtych procedur?
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko tam przebiega wolniej i mają zawsze na wszytko dużo czasu. Widzieliśmy to też przy sprowadzaniu zwłok to kraju, też trwało to zdecydowanie dłużej niż musiało. Zatem rozumiem, że przesłanie dokumentów mogłoby się opóźnić o miesiąc, nawet dwa, nawet pół roku. Tylko, że tu po roku nadal nic nie ma.
Tym bardziej, że przecież cały czas przekonują, że to z Magdą było coś nie tak. Dlaczego więc tego nie potwierdzić dokumentami, dowodami. Przecież powinno im chyba zależeć żeby wreszcie skończyły się domysły i przestały pojawiać kolejne teorie.
Myśli pani, że nie przez przypadek, aż tyle to trwa?
Tak zdecydowanie. Chcą coś ukryć. Jest to tym łatwiejsze, że nie mamy żadnych środków żeby wymusić na nich szybsze załatwienie tej sprawy. Dlatego robią sobie co chcą.
Ktoś ważny w tamtejszych władzach dba o to, żeby to trwało tak długo?
Nie wiem kto, ale coś jest w tych papierach, nagraniach, co chcą ukryć. Naprawdę inaczej trudno to wytłumaczyć. Skoro oni tylko ratowali Magdę i chcieli jej pomóc to potwierdzenie tego jest w tych materiałach. Ale nie chcą tego przesłać w całości, są tylko jakieś przecieki. Tak jest np. z fragmentami nagrań z monitoringu ze szpitala.
To nie jest przecież żadnym dowodem, również dla naszej prokuratury. Nie wiadomo w jakiej kolejności to wszystko się tam działo w tym szpitalu. Zatem sam już brak dowodów jest tu sygnałem, że mogło dojść do przestępstwa.
Chodzi o handel ludźmi?
Nie sądzę, że o to chodzi i że była to jakaś zaplanowana akcja. Po prostu chcą coś zataić.
Może chcą zataić, że niewystarczająco zadbali w szpitalu o Magdę i jej bezpieczeństwo?
No to wydaje mi się akurat oczywiste. Widać to nawet na tych fragmentach nagrań z monitoringu.
Krzywdzili ją bardziej niż to widać na tych filmach?
Już na tych nagraniach ewidentnie widać, że dzieje jej się krzywda. Używają w stosunku do niej przemocy. Nie wiem co jest na innych. Mogę się tylko domyślać.
Egipcjanie tłumaczą, że dziennikarzom udostępnili wszystkie filmy z monitoringu.
Skoro tak, to dlaczego nie ma nagrania z nad drzwi wejściowych do sali, w której leżała Magda. Dlaczego nie wiemy kim są mężczyźni, którzy otaczają tam moją siostrę. Dlaczego nie ma nagrania po upadku z okna, na którym byłoby widać jak wnoszą ją do szpitala. Albo takiego na którym sanitariusze czy lekarze, wbiegają do pokoju, z którego rzekomo wyskoczyła.
Co jeszcze budzi pani wątpliwości? Co jeszcze pomogłoby w wyjaśnieniu tej sprawy?
Odpowiedź na pytanie dlaczego nie wpuścili jej na pokład samoloty, kiedy chciała wrócić do Polski. Mamy świadków, którzy widzieli ją na lotnisku. Ciągle nie wiemy jednak kim jest osoba, która nie wyraziła zgody na to żeby poleciała.
To był pracownik lotniska? Hotelu? Szpitala?
Tego też nie wiemy. Rezydent poinformował nas tylko, że lekarz nie wyraził zgody na jej lot. I nie był to lekarz ze szpitala, tylko jakiś będący na lotnisku. To dla nas niezwykle ważne. Chcemy wiedzieć kim jest ten człowiek, który podjął decyzję, że ona nie leci.
Kim jest człowiek, który nie pozwolił jej się stamtąd wydostać?
No mamy pełne prawo, tak o tym myśleć.
A specjalnie powołana jednostka w policji, która ma to rozwikłać. Oni państwa nie informują o swoich ustaleniach?
Nic o tym nie wiemy. Nie wiemy nawet czy działa i coś robi. Bardzo chcielibyśmy wiedzieć co udało im się ustalić? Minister Ziobro obiecał też nadzór nad prokuraturą, ale nic nie wiemy o tym żeby coś takiego miało miejsce. Mamy tylko kontakt z prokuraturą w Jeleniej Górze.
Kontakt zresztą bardzo dobry póki sprawę prowadziła prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, ale od kiedy przejął ją prokurator Marek Gorzkiewicz, tej współpracy już nie ma. Co też jest dziwne naszym zdaniem. Do tej pory przepływ informacji był pełen. Teraz jest dużo gorzej. Kontakt z nowym prokuratorem jest utrudniony i znikomy.
Może coś nowego do sprawy wniosą eksperci. Biegli psychiatrzy mają wydać opinię na temat zdrowia Magdy. Czego się pani spodziewa po jej wynikach.
Problem w tym, że będą ja opracowywali na podstawie, tego jak ktoś opisuje jej zachowanie. Nawet nie wiem czy jest to możliwe. W tym przypadku opinia biegłych mogłaby się pojawiać, gdyby mogli zobaczyć co tam się działo, co tam świadkowie zeznawali. Tymczasem oni będą pracowali nad tą opinią na podstawie tego, co ustaliła nasza prokuratora. Tylko, że to się przecież działo w Egipcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl