Ankieta WP ws. pieniędzy dla księży po kolędzie
66% osób biorących udział w ankiecie Wirtualnej Polski deklaruje, że daje pieniądze księdzu, który przychodzi z wizytą po kolędzie. Internauci uzasadniają, że „czynią tak z dobrej woli”, „bo księża też potrzebują”, „daję, bo daje cała rodzina”. Wśród komentarzy nie brakuje i ostrych słów krytyki pod adresem ofiary składanej Kościołowi: „To żebractwo”, „Kościół powinien być opodatkowany”, „Mam dosyć rozbuchanej administracji kościelnej”.
09.01.2009 | aktual.: 13.10.2012 10:35
Ankietę Wirtualnej Polski przeprowadzono na próbie 5433 użytkowników Internetu. Z badania wynika, że 17% ankietowanych nie przyjmuje księdza po kolędzie. 7% przyznaje, że przyjmuje duchownego, ale nie daje mu pieniędzy, a 5% – składa ofiarę na Kościół tylko czasami. 4% ankietowanych przyznaje, że ksiądz w ogóle nie składa im wizyt.
„Bozia nam wynagrodzi”
Zgodnie z tradycją duszpasterską kapłani rozpoczynają wizyty w domach wiernych wkrótce po świętach Bożego Narodzenia. Podczas kolędy ksiądz odmawia specjalną modlitwę, błogosławiąc w ten sposób dom i rodzinę. Tradycją, choć nie jest ona praktykowana we wszystkich diecezjach, jest już składanie ofiar po kolędzie.
Zapytaliśmy Internautów, ile pieniędzy z budżetu domowego składają na ofiarę duszpasterską. Jak się okazuje, wysokość darowizny waha się w granicach 10 - 200 zł. "Wkładam do koperty 20 zł dla księdza i 10 zł dla ministrantów. Przy okazji wesel czy świąt daję nie mniej niż 10 zł. Tak przez 25 lat ze swojej kieszeni" – mówi Andrzej. Wyższą kwotę deklaruje Aneta: „ Myślę, że kwota 50 zł jest przystępna. Tym bardziej, że prawie co niedzielę jestem w kościele i zawsze daję na tacę oraz wrzucam do puszek”, a Martynka dodaje, że daje tyle, ile zarabia za godzinę pracy, czyli 30 zł.
Niektórzy Internauci otwarcie przyznają się, że datków na Kościół nie składają i składać nie będą. "Nie przeznaczam ani grosza, gdyż nie przyjmuję tych Panów podczas wizyt. Gdybym tak jeszcze nie musiał na nich płacić składek emerytalnych czy pensji katechetów z moich podatków, to byłoby dobrze. Jednak nie spodziewam się normalności w tym kraju, tzn. wprowadzenia podatku wyznaniowego i odcięcia wszystkich związków wyznaniowych od budżetu" – pisze Zbigniew. Podobnego zdania jest Andrzej: „Niestety państwo nie respektuje mojego prawa i z naszych (w tym i moich podatków) finansuje nauczanie religii w szkołach i wciąż funkcjonuje fundusz kościelny, jak również inne formy finansowania”. Zdaniem Agnes wszyscy, w poczuciu swojego obowiązku i wiary, powinniśmy wspierać swoimi datkami Kościół. "Jestem pewna, że każdy grosik jest przez księży rozsądnie rozdysponowany. Potrzeby są wielkie, więc nie żałujmy. Bozia nam wynagrodzi" – argumentuje Internautka.
„Jezus żył w ubóstwie”
Internautów bardziej poróżnia sama praktyka składania darowizny podczas wizyt duszpasterskich niż jej wysokość. Nie brakuje wypowiedzi o ekstremalnych przypadkach. "W płockiej parafii, a jestem praktykującym katolikiem, ksiądz szantażuje wiernych, mówiąc im, że jeśli ktoś trzy razy nie przyjmie kolędy w swoim domu, to niech nie liczy na katolicki pochówek, chrzest dzieci i inne usługi kościelne. Chce, żeby w czasie kolędy dawać mu dwie oddzielne koperty – jedną na budowę kościoła, a drugą na ofiarę. Słuchając tego, kilka razy wychodziłem z kościoła upokorzony i z niesmakiem" – skarży się Roman. Tymczasem Zygmunt opowiada, że powiedział księdzu, że z chęcią go przyjmie, ale nie da mu pieniędzy. Ten, jak wynika z relacji Internauty, nie przyszedł, choć był w tym czasie u sąsiadów.
Aguśzauważa, że w Piśmie Świętym nie ma wzmianki dotyczącej bogactw, jakimi dysponował Jezus, czy jego uczniowie. "A teraz jak jest? Jak chce się zamówić mszę, pogrzeb czy ślub, to ksiądz mówi „co łaska, ale dają za msze…” i podaje konkretne kwoty. W kościele do którego chodzę, często organizowane są zbiórki na rzecz Kościoła czy polecone przez kurię" – argumentuje Internauta. Rozgoryczenia, choć tym razem z pobudek osobistych, nie kryje Andrzej: „Nigdy podczas kolędy nie składam ofiary. A to dlatego, że jeszcze nigdy nie słyszałem od księdza pytania o to, jak mi się powodzi, czy ja i moja rodzina mamy z czego żyć. Oni nie interesują się mną, więc ja nie interesuję się ich potrzebami”. Część Internautów Wirtualnej Polski przyznaje, że nie tylko składa ofiarę, ale także chętnie to czyni. – Jeśli mogę, to jak najbardziej daję, gdyż w mojej parafii gołym okiem widać, na co idą te pieniądze. Kościół zmienia się z miesiąca na miesiąc. Są nowe inwestycje, jest ciepło, ładnie – mówi Gośka. Również
Bogdan chętnie i nie tylko przy okazji kolędy przekazuje pieniądze na cele parafii. Zauważa, że nie jest to dziś czynność, którą można traktować jako przymus moralny, więc daje tylko ten, kto uważa to za stosowne.
„Łapie za kopertę i daje nogę”
Niektórzy Internauci deklarują, że najbardziej bulwersuje ich sama forma wizyty duszpasterskiej. – Boli mnie jak często wygląda wizyta księdza po kolędzie; dwie minuty, ledwie ksiądz na nas spojrzy, jakieś kurtuazyjne pytanko i idzie. Nawet nie daje nam szansy na głębszą rozmowę, poznanie. A ja tego potrzebuję – skarży się Agnieszka. Podobne doświadczenie ma Misia328, która w sposób groteskowy opisuje wizytę duszpasterza u siebie w domu: „łapie za kopertę i daje nogę”.
Anna Sztandera, Wirtualna Polska
Wykorzystane w tekście komentarze Internautów są odpowiedzią na nasz apel: Czy i ile pieniędzy z budżetu domowego składasz na ofiarę duszpasterską?
Poniżej zamieszczamy najciekawsze opinie Internautów dotyczące składania ofiar na Kościół podczas wizyt duszpasterskich.
Maria: nie zbiednieję, jak dam księdzu
„Wczoraj miałam odwiedziny duszpasterskie. To dla mnie i mojej rodziny wydarzenie bardzo ważne, ponieważ następuje poświęcenie domu i wspólna modlitwa z kapłanem. To naturalne, że dajemy ofiarę na Kościół. Nie zbiednieje, jeśli raz w roku dam księdzu pieniądze. Zresztą takie mam życzenie. Pewnie mojego maila nie wydrukujecie, bo nie takich wypowiedzi szukacie?” Maria
Maryś: każdy daje z serca, nie z przymusu
„Oczywiście, że daję pieniądze na Kościół. I robię to z chęcią. Czy to w niedzielę na tacę, czy wtedy, gdy ksiądz odwiedza nasz dom z wizytą duszpasterską. Ponieważ jesteśmy rodziną wielodzietną, wiele razy ksiądz nie chciał pieniędzy i musiałam dosłownie wychodzić za nim na klatkę, by wziął. Na zachodzie ludzie są opodatkowani i dają na Kościół co miesiąc odpowiednią kwotę. U nas jest pełna dobrowolność, i to mi odpowiada. Każdy daje z serca, nie z przymusu. Wielu księży nie tylko bierze, ale i przede wszystkim daje”. Maryś
Adi: wielu księży krępuje się brania datków
„Wizyta duszpasterska łączy się z datkiem tylko wtedy, gdy tego chcemy. Przecież nikt nie zmusi nas do jakiejkolwiek opłaty. W mojej parafii od lat apelowano z ambony o nieskładnie takich opłat. Widocznie apele te były nieskuteczne, skoro proboszcz posunął się aż do tego, że w tym roku zabronił księżom przyjmowania jakichkolwiek pieniędzy. Znam wielu księży (nie z mojej parafii) i każdy traktuje te wizyty jako coś wyjątkowo krępującego i raczej niechętnie w nich uczestniczy. W żadnym wypadku nie traktuje tego jako możliwość zarobkowania” Adi
Iwona: niech nie daje ten, kto nie chce
„Nie ma nic złego w tym, że wizyty duszpasterskie łączą się, o ile są dobrze wykorzystane z datkami na Kościół. Zresztą nie jest to żaden obowiązek i nie musi ich dawać ten, kto nie chce. Jeśli jest się osobą wierzącą, to taka wizyta jest czymś więcej niż tylko datkiem. Tak samo święta dla jednych są obżarstwem, a dla innych czymś więcej. To zależy, jak się podchodzi do wiary…” Iwona
Krzysztof: identyfikuję się z Kościołem
„Oczywiście, że składam ofiarę! Identyfikuję się z Kościołem Katolickim. Jeśli ktoś nie chce, nie musi płacić i nie musi poczuwać się do więzi z Kościołem. Moim królem jest Jezus Chrystus, a miejscem na ziemi – Kościół”. Krzysztof
Paweł: w niektórych parafiach nie biorą datków
„W Krakowie, w parafii do której należę, od tego roku proboszcz zażądał, że nie będą księża zbierać żadnych ofiar podczas kolędy. Wizyta ma mieć charakter modlitwy i rozmowy z domownikami. Jeśli ktoś chce złożyć ofiarę, to może to zrobić podczas mszy w kościele. Parafię prowadzą zakonnicy, którzy nie mają własności prywatnej. I tak to właśnie powinno wyglądać. Co ciekawe, ludzie chętnie przychodzą na msze, na których nie ma tematów politycznych i naprawdę dają pieniądze na Kościół. Bo to jest właśnie nasz kościół. Nasz Kościół”. Paweł
Stefan: proboszcz nie chciał żadnych pieniędzy
„Niemal 30 lat temu zmieniłem parafię. Proboszcz uprzedzał, że w czasie kolędy nie będzie przyjmował od wiernych żadnych pieniędzy. Owszem, kościół ma duże potrzeby, ale kto chce ofiarować pieniądze, niech włoży je w kopertę z napisem „ofiara roczna”, przyjdzie do świątyni i wrzuci do skarbonki. Może też tę kopertę położyć na tacę. Sam zresztą od lat chodził w tej samej jesionce z przetartym kołnierzem. Niestety od kilku lat już nie żyje” Stefan
Jan: datki są potrzebne na utrzymanie świątyń
„Oczywiście chętnie przyjmujemy księży, cieszymy się z ich duszpasterskich wizyt, rozmawiamy z nimi praz wręczamy im stosowne ofiary, a także datki dla ministrantów. Tym, co mamy, chętnie dzielimy się nie tylko z księżmi. Datek podczas kolędy, podobnie jak datki na tacę, uważamy za ofiarę niezbędną Kościołowi na całą jego potrzebną społeczeństwu działalność, oraz na utrzymanie duchownych i świątyń” Jan
Kamil: kolęda to okazja do wyciągania pieniędzy
„Moim zdaniem Kościół nie powinien wymagać składania datków podczas wizyt duszpasterskich. Co roku odnoszę wrażenie, że to „chodzenie po kolędzie” to jedynie okazja do wyciągnięcia od ludzi jak najwięcej pieniędzy. Kościół powinien zajmować się sprawami ducha. Czy to, że wierzymy w Boga zobowiązuje nas do oddawania nawet resztek wypłaty na te „wyższe cele”? „ Kamil
Anna: mam autystyczne dziecko, a Kościół mi nie pomaga
„Choć jestem osobą wierzącą, to daję 50zł po kolędzie tylko ze względu na moją mamę. Fakt, że jest to zapisywane w mojej kartotece, uważam za bezczelność – powinno być co łaska, bez pytań i zapisków. Bo w sumie dlaczego mam składać datki, skoro za wszystkie sakramenty typu ślub, chrzest dziecka czy pogrzeb babci słono zapłaciłam.
Dlaczego mam dawać datki, skoro ksiądz potrafi biednej kobiecie powiedzieć prosto w twarz, że jak nie ma na pochówek męża, to niech go zakopie w ogródku (autentyczny przypadek w małej miejscowości w mazowieckiem). Dlaczego mam składać datki, skoro nigdzie nie można uzyskać pomocy finansowej na rehabilitację mojego autystycznego dziecka i za wszystkie jego terapie muszę płacić prywatnie (dostaję 153 zł zasiłku, a tylko integracja sensoryczna kosztuje mnie 240 zł miesięcznie)” Anna
Aleksander: nie ufam rozbuchanej administracji kościelnej
„Nie przyjmuję księży i nic nie daję. Wierzę bardzo mocno w Boga, ale nie w rozbuchaną administrację kościelną. Dobija mnie fakt, że jeden z księżny z naszej parafii ma dziecko i jeszcze buduje sobie willę kilkanaście kilometrów od miejsca mojego zamieszkania” Aleksander
Remoo: datki na Kościół przebiłyby rekordy WOŚP
„Obawiam się, że gdyby podsumować wszystkie datki z wszystkich kościołów z jednej tylko niedzielnej mszy, wyszłaby z tego suma przebijająca rekordy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Będę uparcie twierdził, że instytucja pod tytułem Kościół powinna zostać opodatkowana, ponieważ odnotowuje wymierne i dość znaczne korzyści majątkowe. Państwowy budżet na pewno skorzystałby na takiej ustawie. Służbę zdrowia możnaby wesprzeć, albo lepiej wyposażyć służby porządkowe. Możliwości jest wiele” Remoo
„Moim zdaniem dawanie pieniędzy na kościół nie jest całkiem złe. Trzeba to jednak robić w miarę własnych możliwości, sumiennie i z własnej, niczym nie przymuszonej woli. Księża swoją obecnością w naszych domach zmuszają nas do dawania naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Moim zdaniem głoszenie słowa bożego powinno się odbywać w kościele, a nie w naszych prywatnych mieszkaniach” Kamil