Ankieta we Frito Lay łamie prawo?
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapowiada
złożenie w środę do prokuratury zawiadomienia o
nieprawidłowościach podczas przeprowadzenia anonimowej ankiety
dla pracowników o przynależności związkowej w fabryce Frito Lay w
podwarszawskim Grodzisku Mazowieckim.
Jak poinformował Adam Bodnar z Fundacji, "organizacja ma wątpliwości poparte oświadczeniami pracowników Frito Lay, którzy twierdzili, że zostali zmuszeni do ujawnienia przynależności związkowej". Ankiety wypełniali w obecności dwóch osób, w małym pomieszczeniu, więc nie była zachowana anonimowość - podkreślił Bodnar.
Dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej PepsiCo, do którego należy Frito Lay, Małgorzata Skonieczna, wyjaśniła, że firma zdecydowała się przeprowadzić ankietę, ponieważ był to jedyny sposób weryfikacji liczby związkowców.
Zapewniła, że podczas przeprowadzania ankiety nie zostało naruszone ani prawo związkowe, ani prawo o ochronie danych osobowych. W procedurze wzięli udział notariusz i jego asystent, którzy wydawali pracownikom karty i przeliczyli wrzucane do skrzynki głosy - powiedziała. Z przesłanego przez nią aktu notarialnego wynika, że na 378 osób, które wypełniły karty, 6 osób zadeklarowało przynależność do związku.
Firma przeprowadziła 12 i 13 grudnia ankietę, po tym jak 9 grudnia w "Super Expressie" ukazał się artykuł o szefie "S" w grodziskim Frito Lay Sławomirze Zagrajku, który miał podrabiać podpisy i fałszować deklaracje członkowskie, a dzięki zawyżonej liczbie członków miał prawo do tzw. etatu związkowego (szefowi związku zawodowego skupiającego powyżej 150 członków przysługuje tzw. etat związkowy, czyli zwolnienie z obowiązku świadczenia pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia).
Według Zagrajka do zakładowej "S" należy 171 osób. Zagrajek został w ubiegłym tygodniu dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Frito Lay złożyło zaś do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Zagrajka. Firma zarzuciła mu m.in., że podawał nieprawdziwą liczbę członków związku i dzięki temu wyłudził z firmy co najmniej 7 tys. zł.
Zagrajek powiedział, że związek ma prawo do utajnienia nazwisk członków. Według niego, "ankieta tylko teoretycznie była dobrowolna, a dwie osoby obecne przy składaniu deklaracji mogły widzieć, co wpisywali na karcie pracownicy, ponieważ siedzieli przy jednym małym stoliku". Poradziłem więc związkowcom, aby nie przyznawali się do członkostwa, stąd taki wynik ankiety - zaznaczył.
Zagrajek uważa, że "firma od początku roku szukała sposobu na jego zwolnienie, ponieważ nagłośnił on sprawę molestowania we Frito Lay, wziął w obronę molestowane kobiety i stał się dla firmy niewygodny".
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia molestowania seksualnego pracownic fabryki chipsów w połowie stycznia. W kwietniu oskarżyła kierownika zmiany Wojciecha O. o molestowanie trzech pracownic i naruszanie praw pracowniczych ośmiu kobiet, a kierownika personalnego Grzegorza M. o naruszanie praw pracowniczych. Sprawa toczy się od sierpnia przed grodziskim sądem, jednak ze względu na zwolnienie lekarskie jednego z oskarżonych została odroczona.
Dyr. Skonieczna wyklucza łączenie przez firmę dyscyplinarnego zwolnienia Zagrajka ze sprawą molestowania, w której szef "S" pomagał kobietom. Od wielu miesięcy docierały do nas sygnały, że przewodniczący manipuluje informacjami o ilości członków - wyjaśniła i dodała, że zarówno Zagrajek, jak i "Solidarność" Mazowsza odmówili uwiarygodnienia podawanej przez nich liczby 171 członków.