Anglia zmaga się ze śnieżycami, trwa liczenie strat
Najobfitsze od prawie 20 lat opady śniegu w
Anglii, które dla wielu osób oznaczały w poniedziałek przymusowe
wolne od pracy, kosztowały gospodarkę - według różnych szacunków -
od 1 miliarda do nawet 3 mld funtów.
03.02.2009 | aktual.: 03.02.2009 12:11
We wtorek brytyjska prasa podsumowuje skutki najgorszych od lutego 1991 roku śnieżyc. Ale to nie koniec. Meteorolodzy ostrzegają, że na południu Anglii obfite opady występować będą przez cały wtorek, a śnieg i śnieg z deszczem utrzyma się co najmniej do końca tygodnia. Pokrywa nawet 40 cm białego puchu ma utworzyć się też w częściach północno-wschodniej Anglii i w górach Pennińskich.
Tymczasem lokalne władze mają zapas soli do posypywania dróg jeszcze tylko na trzy, cztery dni - ostrzega "Times".
W poniedziałek śnieżyce zatrzymały w domu jednego na pięciu zatrudnionych. Ci, którzy zdecydowali się jednak dotrzeć do pracy, mieli kłopot z punktualnością. Spóźnionych było czterech na pięciu pracowników. Jednocześnie co najmniej jedna czwarta szefów zapowiedziała, że ich podwładni będą mogli wyjść wcześniej. Mniej więcej do południa większość ludzi porzuciła myśl o dostaniu się dokądkolwiek - relacjonuje "Times".
Nie sprzyjał im chaos komunikacyjny. W Londynie na trasy po raz pierwszy w historii nie wyjechał żaden autobus. W tym czasie pasażerowie w przepełnionym do granic możliwości metrze próbowali pojąć, w jaki sposób "kilka cali śniegu mogło doprowadzić stolicę do paraliżu" - pisze dziennik.
"Nie jesteśmy w Rosji" - tłumaczył w poniedziałek rzecznik londyńskiego transportu. "Nie mamy infrastruktury przygotowanej na nieprzerwane opady śniegu" - dodał.
Podróżni w terminalu 5 lotniska Heathrow usłyszeli z kolei komunikat, że wszystkie loty odwołano, a ich samych poproszono o opuszczenie budynku. Przy przepełnionych hotelach i ograniczeniu liczby taksówek apel nie na wiele się zdał.
Wszystko to kosztowało gospodarkę nawet 3 mld funtów - szacuje firma Peninsula. Federacja Małych Firm, na którą powołuje się "Independent", ocenia straty na 1,2 miliarda funtów.
Prawdziwe oblężenie przeżywały też supermarkety, z których klienci w obawie przed przerwaniem dostaw wykupywali gotowe dania, zupy i owsiankę.
Jednocześnie wszyscy poniżej 18 roku życia mieli w poniedziałek po raz pierwszy w życiu okazję zobaczyć na południowym wschodzie takie ilości śniegu, że dało się ulepić prawdziwego bałwana. Ich radość była tym większa, że w regionie zamknięto co najmniej 2,8 tys. szkół - pisze "Times".