Angielska wieś mówi dość. "Presja nie do zniesienia"
Urokliwa angielska wieś ma nie lada problem. Padła ofiarą własnej popularności. Co weekend niewielkie Bibury przeżywa prawdziwy najazd turystów. Mieszkańcy mają już tego dość.
Co musisz wiedzieć?
- Bibury, malownicza wieś w Cotswolds, w hrabstwie Gloucestershire, przyciąga do 20 tys. turystów w weekendy, co prowadzi do konfliktów z mieszkańcami.
- Lokalne władze rozważają zakaz wjazdu autokarów, aby zmniejszyć chaos i poprawić bezpieczeństwo.
- Inne wsie w Cotswolds, jak Castle Combe, borykają się z podobnymi problemami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmowy USA-Rosja. Pokazali miejsce, gdzie negocjują rozejm na Ukrainie
Jakie są plany władz Bibury?
Bibury, urokliwa wieś w Cotswolds, znana z pięknych kamiennych budynków i spokojnej rzeki, padła ofiarą własnej popularności. Jak podaje Independent, liczba turystów odwiedzających wieś wzrosła do 20 tys. w weekendy. To z kolei prowadzi do wielu nieprzyjemnych sytuacji i spięć z lokalnymi mieszkańcami.
Jak opisuje "The Sun", jeden z nich twierdzi, że podczas kłótni z turystą został przez niego uderzony i kopnięty.
Władze wioski, we współpracy z policją i radą hrabstwa Gloucestershire, rozważają teraz wprowadzenie zakazu wjazdu dla autokarów.
Dlaczego zakaz autokarów jest rozważany?
Craig Chapman, przewodniczący rady parafialnej Bibury, podkreśla, że obecna infrastruktura nie jest przystosowana do obsługi dużych pojazdów.
- Presja wywierana przez turystów i autokary stała się nie do zniesienia - mówi, cytowany przez Independent.
Władze rozważają też wprowadzenie ograniczeń wagowych i zakazu parkowania w centrum wsi.
Chaos przez cały rok
Mieszkańcy Bibury z zadowoleniem przyjęli plany ograniczenia ruchu autokarowego. Lisa Spivey, radna hrabstwa, zauważa, że obecność dużych autokarów stwarza zagrożenie dla mieszkańców i turystów, czyniąc wieś "chaotyczną przez cały rok".
- Te działania pomogą przywrócić spokój - mówi Spivey w rozmowie z Independent.
Bibury nie jest jedyną wsią w Cotswolds, która zmaga się z takimi problemami. Castle Combe również doświadcza prawdziwej inwazji turystów. Jak opisują brytyjskie media, dużym problemem w takich miejscach są też drony. Turyści wykorzystują latające maszyny, by mieć jak najlepsze ujęcia. Ich brzęczenie zakłóca jednak spokój. Kolejną kwestią jest wynajem krótkoterminowy. Turyści wpadają na noc lub dwie, co tylko wspomniany chaos wzmaga.
Czytaj też:
Źródło: Independent/The Sun/WP