Aneta Krawczyk: Łyżwiński naciskał, abym usunęła ciążę
Moja najmłodsza córka, to dziecko posła Stanisława Łyżwińskiego - powiedziała Aneta Krawczyk, która była gościem programu "Teraz My" w TVN. Ja to wiem, jestem o tym przekonana, poseł też o tym wie. Dla mnie to żaden zaszczyt, tym bardziej dla mojej córki - mówiła Krawczyk. Jak dodała, Łyżwiński naciskał, aby usunęła ciążę.
Jak mówiła Aneta Krawczyk w programie "Teraz My" - decyzja o ujawnieniu całej sprawy nie była łatwa. Chcę jednak, aby ludzie dowiedzieli się, co naprawdę się wydarzyło.
Była radna opowiadała w programie TVN m.in. o okolicznościach swoich rzekomych intymnych spotkań z politykami Samoobrony i znajomości z nimi oraz o zeznaniach, jakie złożyła w tej sprawie w łódzkiej prokuraturze.
Pytana o znajomość z Łyżwińskim, Krawczyk powiedziała, że zaczęła się ona od spotkania w jej miejscowości, w najbardziej renomowanej restauracji.
Na pytanie prowadzących program, czy jej najmłodsza córka jest dzieckiem posła, Krawczyk potwierdziła. Powiedziała też, że Łyżwiński, gdy dowiedział się, że jest z nim w ciąży, "kazał to załatwić" - usunąć oczywiście. Na szczęście było już za późno.
Następnie - jak mówiła - poseł wymyślił nowy plan na załatwienie sprawy. Chodziło o to, by po urodzeniu dziecka pozostawiła je w szpitalu i zrzekła się praw rodzicielskich.
Wtedy ślad zostałby całkowicie zatarty. Nie zgodziłam się na to (...) Cały czas były na mnie naciski, po porodzie, w szpitalu (...) Były groźby, że po prostu będę zniszczona, że nigdzie nie znajdę pracy - dodała Krawczyk.
Według byłej radnej, w czasie ciąży były naciski asystenta posła Łyżwińskiego, aby szybciej urodzić dziecko. Polegały one na aplikowaniu zastrzyków z środkiem farmakologicznym wywołującym skurcze porodowe. Kobieta powiedziała, że mężczyzna, z zawodu weterynarz, wstrzykiwał jej, gdy była w 6 miesiącu ciąży, oksytocynę. Preparat przeznaczony był dla zwierząt.
Dziecko urodziło się przedwcześnie. Aneta Krawczyk powiedziała, że po porodzie poseł nigdy nie interesował się córką. Domagał się natomiast, żeby nie podawała nazwiska ojca dziecka. Dodatkowo, po narodzinach dziecka pojawiła się propozycja, następny pomysł Łyżwińskiego: wymyślić, że nie znam ojca dziecka, że brałam udział w jakiejś imprezie, prywatce, gdzie pod wpływem alkoholu z kimś spałam.
Krawczyk opisywała też okoliczności jej rzekomych intymnych spotkań z Andrzejem Lepperem. Zbliżeniom tym - jak mówiła - miał towarzyszyć alkohol. Zapewniła, że wchodząc do hotelu wraz z szefem Samoobrony wpisała się do księgi rejestrów gości.
Kobieta dodała, że Lepper powiedział, że pomoże jej, jeśli się postara. Czyny, które poszły za tymi słowami były bardziej wymowne niż słowa - powiedziała. (Lepper) był śmiały, był bardzo otwarty w tym swoim działaniu, stąd żadnego skrępowania, absolutnie - opisywała. Zaznaczyła, że prokuratura łódzka zna "sporo szczegółów" dotyczących jej rzekomego zbliżenia z Lepperem. Powołując się na "dobro śledztwa" nie chciała ich ujawnić w programie TVN. Dopytywana przez prowadzących przyznała jednak, że jej zeznania dotyczyły m.in. wyglądu Leppera.
Aneta Krawczyk powiedziała, że jeszcze przed rzekomymi intymnymi spotkaniami z politykami Samoobrony była zafascynowana osobą Leppera. Z czasem jednak zaczął w niej narastać bunt i uprzedzenie do samej siebie. Obecnie - jak przyznała - nie chce już rozmawiać z Lepperem i nie ma mu nic do powiedzenia.
Dlaczego Krawczyk zgodziła się na utrzymywanie stosunków płciowych z Lepperem i Łyżwińskim? Byłam ściśle związana z Samoobroną - nie mogłam wystąpić, opuścić organizacji. To, ze zostałam radną sejmiku, było "nagrodą" za seks z przewodniczącym Lepperem. Wtedy uważałam, że to jedyne wyjście - podkreślała kobieta. Jak mówiła, gdyby nie zbliżenia, być może nie znalazłaby pracy. Dodała, że miała świadomość, że nie jest jedyną, nie jest pierwszą (dla Leppera).
Zapytana przez prowadzących "Teraz My", Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego, czy jest zadowolona z zamieszania, jakie wywołało jej wyznanie, Krawczyk odpowiedziała, że to jest przede wszystkim wstyd. Wiele kobiet jest w ten sposób wykorzystywanych, ale o tym się nie mówi. Chciałam przerwać to milczenie.
Lider Samoobrony Andrzej Lepper zaprzeczył doniesieniom "Gazety Wyborczej" i ocenił, że został zamieszany w konflikt dorosłych ludzi. Wiceszef klubu Janusz Maksymiuk poinformował zaś, że Łyżwiński zapewnił go w prywatnej rozmowie, iż doniesienia "GW" są nieprawdziwe. Łyżwiński miał go także zapewnić, że nie jest ojcem dziecka Krawczyk.
Sprawę Anety Krawczyk, ujawniła poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Krawczyk - była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i była dyrektorka biura poselskiego obecnego wiceszefa partii Stanisława Łyżwińskiego - powiedziała "GW", że w zamian za usługi seksualne dla szefa Samoobrony Andrzeja Leppera i posła Łyżwińskiego miała dostać pracę w partii.