Andżelika Borys przesłuchana w sprawie narkotyków
Andżelika Borys została przesłuchana
jako świadek w sprawie przemytu narkotyków, które - według
białoruskich władz - znaleziono w czasie kontroli granicznej w
samochodzie, którym Borys wracała w niedzielę z Wilna.
02.11.2006 | aktual.: 02.11.2006 10:31
Do urzędu celnego w Grodnie, gdzie prezes nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) zeznawała w dziale śledczym, przyszło kilkudziesięciu działaczy organizacji. Po przesłuchaniu witali ją owacjami.
Borys powiedziała, że powtórzyła zeznania, jakie złożyła w czasie przesłuchania na przejściu granicznym Przywałka. Pytano ją, czy amfetamina, znaleziona przez celników w bocznym lusterku auta, należy do niej. Zadawano też pytania o samochód.
Powiedziałam, że to jest polityczna prowokacja, której celem jest zniszczenie życia społecznego, a narkotyki znaleziono tam, gdzie je podłożono - wyjaśniła Borys.
Śledczy poinformował ją, że podejrzanym w sprawie jest właściciel i kierowca auta Andrzej Lisowski. Ona sama i druga pasażerka, szefowa ZPB z Baranowicz Teresa Sieliwończyk, są świadkami.
Borys zapowiedziano, że będzie jeszcze wzywana w tej sprawie, nie podano jednak, kiedy ani dokąd. Chodzi o to, by trzymać nas pod ciągłą presją psychologiczną - oceniła.
Jak poinformowała, na sobotę zwołuje posiedzenie Rady Naczelnej ZPB, na którym zostanie przyjęte oświadczenie w całej sprawie. Zamierzamy zapowiedzieć, że nie będziemy tolerować takiej sytuacji i będziemy organizować mocne akcje protestu w obronie każdego członka związku - wyjaśniła Borys.
W tym samym urzędzie był przesłuchiwany Lisowski, który jest współpracownikiem Borys i członkiem ZPB od 15 lat. W jego mieszkaniu przeprowadzono rewizję. Niczego nie znaleziono. Pobrano mu próbki paznokci do analizy.
Znane są już wyniki analizy krwi i moczu, które pobrano Borys, Lisowskiemu i Sieliwończyk jeszcze na granicy. Jak powiedziano adwokatowi, u nikogo nie stwierdzono obecności narkotyku.
Przedstawiciele białoruskiego urzędu celnego oznajmili we wtorek, że w pakunku, jaki znaleziono w samochodzie Lisowskiego, był narkotyk. Według urzędu celnego w Grodnie była to amfetamina. Przedstawiciele Głównego Komitetu Celnego z Mińska mówili dziennikarzom, że było 1,5 grama heroiny.
Za przemyt narkotyków grozi na Białorusi od trzech do siedmiu lat więzienia.