Andżelika Borys przesłuchana w KGB w sprawie narkotyków
Andżelika Borys została przesłuchana w grodzieńskim KGB jako świadek w sprawie przemytu
narkotyków, które - według białoruskich władz - znaleziono 29
października br. w czasie kontroli granicznej w samochodzie,
którym jechała.
Przesłuchany został też kierowca i właściciel auta Andrzej Lisowski, który występuje w sprawie jako podejrzany.
A. Borys, prezes nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) powiedziała, że zadawano jej takie same pytania, jak podczas poprzednich przesłuchań - o samochód i drogę z Wilna do przejścia granicznego, o znaleziony pakunek, w którym miała się znajdować amfetamina.
Powiedziałam, że to polityczna prowokacja szyta grubymi nićmi, że prześladuje się naszych działaczy, a teraz sięgnięto po najbrutalniejsze metody - zaznaczyła Borys.
Blisko czterogodzinne przesłuchanie prowadził śledczy do szczególnie ważnych spraw mjr Wiktar Roszka. Adwokata Borys wpuszczono dopiero, gdy zagroziła odmową zeznań. Próbowano przesłuchanie filmować, ale się nie zgodziła. Odmówiła też podpisania zobowiązania, że nie będzie ujawniać jego treści.
W czasie wymiany zdań śledczy rzucił ostrzeżenie, że Andżelice Borys "grozi artykuł karny", czyli może być uznana za podejrzaną.
Jako podejrzany przesłuchiwany był Lisowski, działacz ZPB i kierowca Borys. To w jego 20-letnim audi znalazł się w bocznym lusterku pakunek z narkotykiem.
Jak powiedział Lisowski, przesłuchanie trwało trzy godziny i było filmowane. Działacz także nie zgodził się podpisać zobowiązania, że nie ujawni przebiegu rozmowy ze śledczym. Poinformowano go, że ma nie opuszczać Grodna i odebrano paszport.
Druga pasażerka samochodu, którym Borys wracała 29 października z Wilna, szefowa ZPB z Baranowicz Teresa Sieliwończyk, nie była jeszcze wzywana.
Dla Borys było to już 81. przesłuchanie, ale pierwsze w KGB. Do tej pory wzywano ją w różnych sprawach na milicję i do prokuratury. Ostatnio zeznawała w dziale śledczym urzędu celnego.