Andrzejewski: nie mówmy źle tylko o politykach, mówmy źle o sobie
Model polityka jest taki, jaki jest model poprawnego zachowania tych, którzy go wybierają. I nie mówmy tu źle tylko o polityce, mówmy źle o sobie, uderzmy się we własne piersi - mówił w "Sygnałach Dnia" Polskiego Radia Senator i przewodniczący Komisji Regulaminowej Etyki i Spraw Senatorskich Piotr Łukasz Andrzejewski.
Sygnały Dnia: Panie senatorze, taka piękna definicja polityki, iż jest to rozumne zabieganie o dobro wspólne, to, zdaje się, już rzecz, która tylko w książkach się znajduje. W praktyce trudno liczyć na to, aby ktoś ją realizował, czy może się mylę?
Piotr Łukasz Andrzejewski: Wydaje się, że wszystko zależy od ludzi wykonujących zadania, które stawia życie publiczne, tworzenie społeczeństwa obywatelskiego. Polityka jest tak stara, jak stare jest kształtowanie przez wspólnoty swoich losów. W polityce, jak i w życiu musi istnieć jakiś pion moralny człowieka, która uprawia politykę. I albo on jest, albo go nie ma. Józef Conrad mówił, że tak naprawdę to nie decydują żadne zewnętrzne przymusowe dyrektywy, tylko czy jakiś człowiek ma zasady w sobie czy ich nie ma. To samo dotyczy polityki. Zadaniem polityki jest kształtowanie losów wspólnoty, charakteru funkcjonowania instytucji publicznych, no i teraz ludzie, którzy to wykonują.
No więc właśnie, jak znaleźć tych ludzi, którzy mają w sobie zasady, a nie tych, którzy ich nie mają? Pierwsze strony gazet, nawet dzisiejszych, sprawa posła Bestrego choćby, wykazują, jak system ten wyłaniania jest wadliwy.
- Wydaje mi się, że mamy do czynienia tutaj z pewną bezradnością, dlatego że człowiek, który idzie do polityki jest reprezentantem tych, którzy go wybrali. Proszę zwrócić uwagę na parę przypadków, które dają do myślenia. Po systemie, w którym żyliśmy, totalitarny system – najpierw nazistowski – stalinowski, komunistyczny, ludzie nauczyli się w pewnym sensie przeciwstawiać się temu, co jest oficjalne i to, co jest zasadą, a ta zasada była tylko pozorowana przez system. W związku z tym jest duże przyzwolenie i chęć wybierania ludzi, którzy nie są głupi przez swoją uczciwość. Proszę zwrócić uwagę – mieliśmy przez dziesięć lat prezydenta, który mógł nie tylko zaśpiewać i zatańczyć, ale który miał cały szereg na swoim koncie drobnych przekłamań, krętactw i rzeczy, które zdarzają się przeciętnie Polakowi żyjącemu w tym kraju. I taki jest model polityka. Model polityka jest taki, jaki jest model poprawnego zachowania tych, którzy go wybierają. I nie mówmy tu źle tylko o polityce, mówmy źle o sobie, uderzmy się we
własne piersi, bo...
Ale to jest bardzo niebezpieczna droga, panie senatorze. Pamiętam kiedyś, gdy wiele mówiło się o pedofilii wśród księży amerykańskich, taką nieszczęśliwą wypowiedź Joaquino Navarro Valsa, rzecznika Watykanu, iż księżą są tacy po prostu, jak społeczności, z których wyrastają. No, jednak oczekiwałoby się, aby ludzie z tej sfery, że tak powiem, misyjnej, a chcielibyśmy, żeby politycy byli również w niej, byli inni, aby nie byli tym prostym odwzorowaniem.
- No tak, ale to jest inna rola polityka. Polityk czy ma być ponad społeczeństwem, czy ma mu służyć? A jeżeli ma mu służyć, to wybierają na swój obraz i podobieństwo ludzie polityków, proszę zwrócić uwagę. Pamiętam przykład niezwykle dobroczynnego, tak jest teraz jest pan Mazur dobroczynny dla organizacji polonijnych, tak samo wielkim sukcesem wyborczym Aleksander Gawronik, nasz kolega. Świetny senator, bardzo dobrze pracujący w Senacie, człowiek, który miał odwagę i za to został premiowany. To był wielki sukces w kraju, jeśli chodzi o ilość wyborców, która na niego głosowała, pokonał całą Unię Wolności w Poznańskim, w Wielkopolsce i mówił tak: „Byłem w banku Bogatina, tak, ale zrezygnowałem, jak się zorientowałem, o co chodzi. Byłem agentem i współpracowałem ze służbami. No to co? Ale nie mam sobie nic do zarzucenia i zrezygnowałem. Mam sprawy prokuratorskie. No to co? Jak mnie wybiorą, to przecież zrezygnuję z mandatu”. Oczywiście, nie zrezygnował i koledzy nie uchylili mu mandatu. Ale zostało to
premiowane. I ludzie go wybrali, bo nie wybiera się świętych.
Może wiedza ludzi jednak wtedy nie była wówczas jednak, panie senatorze, tak wielka, bo...
- On sam zaprezentował te wiadomości ludziom i powiedział: „Nie mam sobie nic do zarzucenia”.
Zgoda. Jest pytanie, czy przed wyborem czy po wyborze.
- Przed. Rozesłał to. I teraz wracam do tego, co jest dyrektywą konstytucyjną, którą przede wszystkim powinien uczciwy polityk spełniać i o co będziemy chyba dbali w tej kadencji na pewno, jeżeli, oczywiście, się utrzyma jednolitość poglądów w tym zakresie. Przede wszystkim pełna jawność informacji o osobach sprawujących funkcje publiczne. Pełna jawność bez sankcji, bez żadnych sądów, bo sądy karzą przestępców. Nam zależy na ujawnianiu, a reprezentuję tutaj program PiS-owski w tym zakresie, na ujawnianiu wszystkiego do bólu o osobach pełniących funkcje publiczne, w tym (...).
Ale to jest straszne ryzyko, zważywszy na to, co powiedział pan wcześniej, dlatego że może znowu zdarzyć się tak, iż państwo ujawnią to, co jest tylko możliwe, a ludzie i tak wybiorą, często na przykład wbrew opinii czy koncepcji prezentowanej przez PiS, na złość.
- Ludzie mogą wybrać, kogo chcą, bo to są reprezentanci ludzi, a nie pedagodzy.
A czy nie jest pewną ułomnością tego całego systemu fakt, że jednak zakładaliśmy zbyt optymistycznie, zbyt idealistycznie, że ci ludzie, którzy pchają się na świecznik, ci ludzie, którzy aspirują do władzy będą kryształowi w punkcie startu i nie wprowadziliśmy do naszych przepisów zabezpieczeń prawnych?
- Jest zabezpieczenie prawne, tak samo jak jestem przeciwko obdarzaniu przymiotnikami sprawiedliwości czy uczciwości, bo jest uczciwość socjalistyczna, uczciwość partyjna, uczciwość taka i taka...
No tak, i demokracja socjalistyczna.
- Tak. Jest i sprawiedliwość, czy to jest społeczna, czy liberalna, czy solidarna, jest jedna sprawiedliwość. Tak samo wprowadziliśmy w Konstytucji, byłem orędownikiem tego zapisu i domagałem się jego rygorystycznego zapisu, jest to przepis, który mówi: oprócz ochrony i niezbywalnej i przyrodzonej godności człowieka, które jest najwyższym dobrem, nawet ponad życiem (dowiodły tego ostatnie zdarzenia), to jest zapis, że wolność człowieka podlega ochronie prawnej. Ale zaraz następny przepis generalny, klauzula generalna stwierdza: „Każdy (każdy, w tym i polityk, bo jest to każdy) jest obowiązany szanować wolności i prawa innych”. Polityk drugiego polityka, polityk swojego wyborcę. Czy to nie jest dyrektywa ogólna? Tylko trzeba umieć ją stosować i do niej się stosować. Martin Luther King zresztą, obrońca praw człowieka, powiedział, że największym nieszczęściem jest nie aktywność złych, ale bierność dobrych.
Tak.
- Jeżeli nie potrafimy bronić tego, że wolność i godność drugiego człowieka jest obowiązkiem, nakazem prawa, no to będziemy mieli to, co mamy.