Andrzej Sośnierz chce wstąpić do PiS
Poseł Andrzej Sośnierz potwierdził informację, że zamierza opuścić klub parlamentarny Platformy
Obywatelskiej i rozważa przystąpienie do klubu Prawa i
Sprawiedliwości.
Według niego, chociaż o tym samym myśli "niewielka grupa" innych posłów, nie można jednak mówić o rozłamie w PO.
Przy tak dużym klubie są to na dzisiaj indywidualne decyzje i myślę, że tak to trzeba nazywać - powiedział Sośnierz.
Sośnierz w połowie grudnia został usunięty z Platformy. Zarząd partii uznał, że jego wypowiedzi w mediach, krytyczne pod adresem władz Platformy i uznające, że rezygnacja z koalicji z PiS było błędem, szkodzą wizerunkowi partii. Wypowiedzi te zarząd uznał też za sprzeczne z decyzją Rady Krajowej Platformy o tym, że partia nie poprze rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Blisko tydzień temu klub PO zawiesił Sośnierza w prawach członka klubu do momentu rozstrzygnięcia jego sprawy przez krajowy sąd koleżeński.
Oczywistym jest, że w tej sytuacji, która się wydarzyła, muszę teraz rozważyć swoje dalsze losy parlamentarne. Poważnie rozważam możliwość przystąpienia do klubu PiS - powiedział poseł.
Zapewnił, że nie prowadzi rozmów z innymi posłami PO w sprawie odejścia z klubu. Natomiast rozmawiamy jak zwykle i wiadomo, że nastroje są różne. Według mojej oceny, te nastroje są takie, że coś się jednak wydarzy. Mnie usunięto z Platformy za to samo, co w tej chwili mówią Donald Tusk i Jan Rokita, bo mówią o możliwości zawiązania koalicji - uważa Sośnierz.
W jego opinii, szansa na koalicję PiS-PO "wydaje się już być pogrzebana". Jak mówi, sytuacja polityczna jest chwiejna, a dobro państwa wymaga uspokojenia. Jednym ze sposobów stabilizacji jest koalicja, drugim - nowe wybory. Według niego, to drugie rozwiązanie jest loterią, bo w ciągu kilku miesięcy wiele może się zmienić w sondażach.
Pytany, czy jest w stanie pogodzić swoje liberalne przekonania z programem PiS, poseł przypomniał, że od niedawna w rządzie Marcinkiewicza jest Zyta Gilowska. Pokazuje to, że nie będzie to rząd socjalny - uważa.
Poseł nie zgadza się z zarzutem, że planuje przejść do klubu PiS- u, bo nie dostał żadnego eksponowanego stanowiska w służbie zdrowia (był wymieniany wśród kandydatów na ministra zdrowia i prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia).
Inna rzecz, że idąc do parlamentu, przygotowywałem się do roli kierowania sprawami służby zdrowia (...) i niewątpliwie mam koncepcje, co należy zrobić. Jeżeli moja osoba przyda się do tych zmian, to jestem gotów - powiedział, zaznaczając, że jak dotąd nie dostał propozycji kierowania NFZ. Jeśli tak się stanie, to przyznał, że skłania się do tego, by ją przyjąć.
Sośnierz powiedział, że jeśli dojdzie do przyspieszonych wyborów, będzie chciał wystartować z listy PiS-u, chociaż - jak powiedział - rozważa, czy w ogóle startować.
Moje dotychczasowe doświadczenia parlamentarne wcale nie skłaniają do tego, żeby tak bardzo się znów do parlamentu pchać (...) Więcej frustracji życie parlamentarne mi przysporzyło niż radości - mówi. Podkreśla, że nie interesuje go startowanie do parlamentu "dla diety poselskiej".
Sośnierz - b. dyrektor Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych - wszedł do Sejmu z okręgu katowickiego, w którym otrzymał najwyższe poparcie - ponad 54 tys. głosów.