PolskaAndrzej S. przyznał się do pedofilii

Andrzej S. przyznał się do pedofilii

Znany psycholog Andrzej S. przyznał się do
zarzucanych mu czynów - poinformowała szefowa
Prokuratury Okręgowej w Warszawie Alina Janczarska. Ujawniła
także, że wśród zarzutów postawionych podejrzanemu jest
wykorzystywanie seksualne dzieci.

Nie mogę przytaczać fragmentów wyjaśnień podejrzanego. Mogę jedynie na tym etapie śledztwa powiedzieć, że podejrzany, składając wyjaśnienia, przyznał się do zarzucanych mu czynów i podjął pewną współpracę z organami prowadzącymi śledztwo - powiedziała Janczarska. Nieoficjalne informacje o przyznaniu się psychologa do wykorzystywania seksualnego dzieci podały "Rzeczpospolita" i "Super Express".

Jak poinformowała Janczarska, prokuratura zarzuciła psychologowi utrwalanie i przechowywanie treści pornograficznych oraz udostępnianie dzieciom materiałów pornograficznych i przedmiotów mających taki charakter.

Kolejny zarzut dotyczy wielokrotnego doprowadzenia, przy wykorzystaniu stanu bezbronności małoletniego poniżej lat 15, do poddania się czynnościom seksualnym - powiedziała Janczarska. Prokuratura dotychczas nie chciała ujawniać szczegółów zarzutów tłumacząc, że będą one modyfikowane.

Janczarska podkreśliła też, że przyznanie się i chęć współpracy podejrzanego ułatwi prowadzenie postępowania, ale nie zwolni prowadzących śledztwo z obowiązku gromadzenia dowodów. Wszystko może się zdarzyć. Podejrzany może zmienić wyjaśnienia, może przyjąć pewną linię obrony - wyjaśniła.

Poinformowała także, że prokuratura sprawdziła wstępnie, czy opinie Andrzeja S. były wykorzystywane w ostatnich głośnych śledztwach dotyczących pedofilii. Zapewniła, że w sprawach m.in. pedofilów z Dworca Centralnego, braci J. i aferze internetowej nie korzystano z pomocy S.

Prokurator podkreśliła zarazem, że nie może wykluczyć, iż w innych sprawach opinie psychologa były wykorzystywane. Z pewnością będziemy to sukcesywnie sprawdzać i podejmować w tym zakresie stosowne działania - dodała.

Zapytana, czy zarzuty dotyczące pedofilii, postawione Andrzejowi S., mogą mieć wpływ na śledztwa, w których korzystano z jego opinii jako psychologa, powiedziała: Jeżeli opinia jest w oderwaniu od pozostałych dowodów, to może to kardynalnie zmienić obraz postępowania, jeśli współgra z tymi dowodami i nie można jej w żadnym zakresie podważyć, to obrazu dowodowego sprawy nie zmienia.

Można się jedynie zastanawiać, czy taka opinia może być uznawana za opinię wydaną przez wiarygodnego biegłego - dodała.

O sprawie stało się głośno 27 czerwca, gdy na osiedlowym śmietniku przy ul. Racławickiej w Warszawie znaleziono kilkaset zdjęć z pornografią, także dziecięcą. W pobliżu policja zatrzymała znanego psychologa i doradcę rodzinnego 57-letniego Andrzeja S. Mężczyzna tłumaczył wówczas, że zdjęcia potrzebne mu były do pracy naukowej. Podczas przeszukania w jego mieszkaniu znaleziono dalsze zdjęcia i płyty CD z pornografią. Policja zabezpieczyła też komputer psychologa m.in. zawierający kartotekę pacjentów.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)