PolskaAndrzej S. przyznał się do pedofilii

Andrzej S. przyznał się do pedofilii

Znany psycholog Andrzej S. przyznał się do
zarzucanych mu czynów - poinformowała szefowa
Prokuratury Okręgowej w Warszawie Alina Janczarska. Ujawniła
także, że wśród zarzutów postawionych podejrzanemu jest
wykorzystywanie seksualne dzieci.

07.07.2004 | aktual.: 07.07.2004 13:35

Nie mogę przytaczać fragmentów wyjaśnień podejrzanego. Mogę jedynie na tym etapie śledztwa powiedzieć, że podejrzany, składając wyjaśnienia, przyznał się do zarzucanych mu czynów i podjął pewną współpracę z organami prowadzącymi śledztwo - powiedziała Janczarska. Nieoficjalne informacje o przyznaniu się psychologa do wykorzystywania seksualnego dzieci podały "Rzeczpospolita" i "Super Express".

Jak poinformowała Janczarska, prokuratura zarzuciła psychologowi utrwalanie i przechowywanie treści pornograficznych oraz udostępnianie dzieciom materiałów pornograficznych i przedmiotów mających taki charakter.

Kolejny zarzut dotyczy wielokrotnego doprowadzenia, przy wykorzystaniu stanu bezbronności małoletniego poniżej lat 15, do poddania się czynnościom seksualnym - powiedziała Janczarska. Prokuratura dotychczas nie chciała ujawniać szczegółów zarzutów tłumacząc, że będą one modyfikowane.

Janczarska podkreśliła też, że przyznanie się i chęć współpracy podejrzanego ułatwi prowadzenie postępowania, ale nie zwolni prowadzących śledztwo z obowiązku gromadzenia dowodów. Wszystko może się zdarzyć. Podejrzany może zmienić wyjaśnienia, może przyjąć pewną linię obrony - wyjaśniła.

Poinformowała także, że prokuratura sprawdziła wstępnie, czy opinie Andrzeja S. były wykorzystywane w ostatnich głośnych śledztwach dotyczących pedofilii. Zapewniła, że w sprawach m.in. pedofilów z Dworca Centralnego, braci J. i aferze internetowej nie korzystano z pomocy S.

Prokurator podkreśliła zarazem, że nie może wykluczyć, iż w innych sprawach opinie psychologa były wykorzystywane. Z pewnością będziemy to sukcesywnie sprawdzać i podejmować w tym zakresie stosowne działania - dodała.

Zapytana, czy zarzuty dotyczące pedofilii, postawione Andrzejowi S., mogą mieć wpływ na śledztwa, w których korzystano z jego opinii jako psychologa, powiedziała: Jeżeli opinia jest w oderwaniu od pozostałych dowodów, to może to kardynalnie zmienić obraz postępowania, jeśli współgra z tymi dowodami i nie można jej w żadnym zakresie podważyć, to obrazu dowodowego sprawy nie zmienia.

Można się jedynie zastanawiać, czy taka opinia może być uznawana za opinię wydaną przez wiarygodnego biegłego - dodała.

O sprawie stało się głośno 27 czerwca, gdy na osiedlowym śmietniku przy ul. Racławickiej w Warszawie znaleziono kilkaset zdjęć z pornografią, także dziecięcą. W pobliżu policja zatrzymała znanego psychologa i doradcę rodzinnego 57-letniego Andrzeja S. Mężczyzna tłumaczył wówczas, że zdjęcia potrzebne mu były do pracy naukowej. Podczas przeszukania w jego mieszkaniu znaleziono dalsze zdjęcia i płyty CD z pornografią. Policja zabezpieczyła też komputer psychologa m.in. zawierający kartotekę pacjentów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)