Andrzej Pęczak, mimo choroby, musi stawiać się w sądzie
Były poseł SLD Andrzej Pęczak, oskarżony w
procesie dotyczącym niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu
Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi, pomimo choroby
może brać udział w procesie - zdecydował łódzki sąd
okręgowy, po zapoznaniu się z opinią biegłych o stanie zdrowia
Pęczaka.
17.04.2008 | aktual.: 17.04.2008 12:19
W lutym sąd odroczył proces ze względu na zły stan zdrowia b. posła SLD, który nie stawił się na rozprawie. Jednocześnie zlecił zespołowi biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej przygotowanie opinii czy oskarżony może brać udział w procesie, a jeżeli jego obecny stan zdrowia na to nie pozwala, to kiedy będzie mógł uczestniczyć w rozprawach. Opinia biegłych o stanie zdrowia Pęczaka jest niejawna.
Na czwartkową rozprawę Pęczak ponownie się nie stawił. Sąd na podstawie opinii i przesłuchaniu jednego z biegłych na niejawnej części rozprawy postanowił uznać nieobecność oskarżonego za nieusprawiedliwioną. Sąd zdecydował, że będzie prowadzona rozprawa pomimo jego nieobecności.
Pęczak przeszedł w październiku ub. roku operację w jednym z łódzkich szpitali po tym, jak lekarze wykryli u niego raka prostaty. Od tego czasu przebywa na zwolnieniu lekarskim. Biegły lekarz z zakresu onkologii wydał wówczas opinię, z której wynika, że przez kilka miesięcy - ze względu na zły stan zdrowia - nie może on brać udziału w rozprawach. Sąd Okręgowy uznał jednak, że ta opinia jest niejasna, a czy Pęczak może brać udział w procesie powinni wypowiedzieć się specjaliści z ZMS.
Opinia biegłych o stanie zdrowia Pęczaka może mieć także znaczenie dla dwóch innych procesów, w których b. poseł zasiada na ławie oskarżonych. Chodzi m.in. o bezterminowo odroczony proces w Pabianicach, w którym o korupcję, obok Pęczaka, oskarżeni są znany lobbysta Marek Dochnal i jego asystent Krzysztof P.
W toczącym się od dwóch lat procesie w sprawie niegospodarności w WFOŚiGW w Łodzi w latach 1999-2000 na ławie oskarżonych zasiadają 23 osoby, obok b. barona SLD, także b. marszałek województwa z ramienia SLD Waldemar Matusewicz, b. prezes Funduszu Marek K. oraz b. członkowie zarządu i rady nadzorczej tej instytucji. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Większości z nich grozi kara do 10 lat więzienia, niektórym - do 3 lat pozbawienia wolności.
Według prokuratury, w związku z działalnością oskarżonych Fundusz stracił w sumie ponad 42 mln zł. Zarzuty dotyczą przeznaczania pieniędzy na cele niezgodne ze statutem Funduszu. Inwestycje podejmowane przez tę instytucję były chybione i przyniosły wielomilionowe straty. Zdaniem prokuratury, olbrzymie szkody przyniosły Funduszowi m.in. zakup akcji Banku Częstochowa czy pożyczki udzielane rodzinie Kazimierza Grabka - "króla żelatyny".