Andrzej Lepper: społeczeństwo jest winne, że ma taką władzę
Za dużo mamy ludzi nieświadomych tego co robią. Jeżeli ktoś na wysokim stanowisku twierdzi, że nie wie co robi, to powinien być skierowany do psychiatry. Kiedy państwo traci miliardy, a władza twierdzi, że jest niewinna temu, to kto jest winny? Społeczeństwo jest winne, że taką ma władzę - powiedział Andrzej Lepper w "Sygnałach Dnia".
11.01.2005 10:00
Sygnały Dnia — Co pan sądzi na temat umów społecznych zawieranych w zakładach energetycznych?
Andrzej Lepper — No właśnie, umowy. Rozumiem z jednej strony pracowników. Pracownicy w tym czasie, kiedy jest taki brak pracy na rynku pracy, wiemy, co się dzieje, takie bezrobocie, beznadzieja, pracownicy chcą mieć jakąś pewność. Ja nie staję w obronie tutaj Solidarności czy związkowców, ale ja im się nie dziwię z tej strony, że zawarli kontrakty na dziesięć lat. Natomiast co do kwot, to można rozmawiać, trzeba to dokładnie sprawdzić, nie wiem, na jakie kwoty umowy mają pracownicy. Natomiast co do prezesów, to jest skandal. To jest skandal, tego być nie powinno, żeby oni sobie zabezpieczali. Będą źle tam nawet działać, będą doprowadzić firmy do strat, będą chcieli energię polską sprywatyzować, sprzedać obcym i dostaną odprawy dziesięcioletnie. To jest nie do przyjęcia.
Sygnały Dnia — Właśnie, z tymi prezesami to tak nie do końca, zdaje się, jest prawda, panie przewodniczący...
Andrzej Lepper — Ma to prokuratura sprawdzić.
Sygnały Dnia — Bo jak dzisiejsza prasa donosi, „umowy nie obejmują prezesów i zarządów koncernów energetycznych”. Tak przynajmniej twierdzi dyrektor Departamentu Nadzoru Właścicielskiego w Ministerstwie Skarbu.
Andrzej Lepper — Z tego, co wiem, pan Szynalski nawet wczoraj w telewizji twierdził, że umowę taką ma. No to nie wiem, skąd tutaj jeden z dyrektorów twierdzi...
Sygnały Dnia — No to kto tu ma wiedzę na ten temat?
Andrzej Lepper — Nie wiem właśnie. Ma to sprawdzić prokuratura i wierzę w to, że prokuratura w Gdańsku dokładnie sprawdzi tę sprawę i będziemy znać prawdę, bo takie puszczanie informacji, robienie wielkiego szumu medialnego, szumu w głowach obywateli... Ja sobie wyobrażam teraz, jak nas słuchają emeryci, renciści, którzy mają po pięćset, sześćset złotych, bezrobotni, którzy nie mają pracy nie z własnej winy, no to ich tam po prostu przysłowiowy szlag trafia teraz, że jak to może być, że taka grupa ludzi dostaje zabezpieczenia takie, a o nas nikt nie dba albo nam brakuje na leki, brakuje na czynsz. To jest nie do przyjęcia.
Sygnały Dnia — Zgoda, ale czy wyobraża pan sobie sytuację, że te umowy zostaną podważone? I jak zareagują pracownicy tych zakładów energetycznych, związki zawodowe?
Andrzej Lepper — Myślę, że tutaj musi to być zgodne z kodeksem pracy. Nie jestem specjalistą od kodeksu pracy, ale z tego, co wiem...
Sygnały Dnia — Teoretycznie umów należy dotrzymywać.
Andrzej Lepper — Tak, ale jeżeli w kodeksie pracy nie ma zapisu, że można takie umowy sporządzać na tak długi okres czasu z gwarancją taką, że zostaną wypłacone, jeżeli zostanie zerwana, tak duże odprawy, no, to jakiś punkt zaczepienia do podważenia tych umów na pewno jest. Natomiast podkreślam jeszcze raz — pracownicy nie są tutaj winni absolutnie, ani w jednym momencie nie są winni. Związkowcy, chyba że przywódcy związków mają jakieś specjalne umowy, specjalne mają dostać kwoty za to wszystko, to wtedy trzeba ich za to ścigać po prostu. Jeżeli nie, to ja chwalę związki, że potrafiły wywalczyć takie zabezpieczenie co do lat (nie co do kwot, proszę tu rozróżnić to), co do gwarancji, że człowiek ma stabilność, wie, że przez te dziesięć lat będzie pracował. Co do kwot — niech to zbada dokładnie prokuratura.
Sygnały Dnia — Skoro pracownicy nie są winni, to tych przywilejów nie powinno im się odbierać w związku z tym.
Andrzej Lepper — Tak, pracownicy gwarancję pracy mają, natomiast tych, którzy doprowadzili do takiej sytuacji, którzy — jeżeli jest to niezgodne z prawem, niezgodne z kodeksem pracy — tych ludzi, którzy przygotowywali te umowy, przecież oni mieli do dyspozycji prawników, robili to na pewno za pieniądze zakładu pracy, Energa czy inne zakłady za to płaciły, powinni przygotować umowy zgodnie z prawem.
Sygnały Dnia — Poza tym ktoś te umowy akceptował wyżej, prawda?
Andrzej Lepper — Ktoś wyżej i jeszcze wyżej, ktoś wiedział, minister skarbu...
Sygnały Dnia — Jest nadzór właścicielski Ministerstwa Gospodarki, jest Ministerstwo Skarbu.
Andrzej Lepper — Oczywiście, że wiedzą dokładnie o tym, tak samo jak wiedzieli o wszystkich prywatyzacjach, chociażby głośnej sprawie PZU czy Orlen, czy inne. Nie można dzisiaj tłumaczyć, że minister był nieświadomy czegoś tam. Już za dużo tych ludzi nieświadomych. To może taką zasadę trzeba przyjąć, że jeżeli tak twierdzą, to ich do psychiatry. Przecież jeżeli ktoś jest na stanowisku wysokim i on twierdzi, że był nieświadomy tego, co robi, no to wybaczmy. Kiedy państwo traci miliardy złotych na tym, a oni twierdzą, że są niewinni temu wszystkiemu, no to kto jest winny? Społeczeństwo jest winne, że taką władzę ma?