Andrzej Lepper już znalazł winnych powodzi
Powódź na południu Polski to wynik wieloletnich zaniechań budowy zbiorników retencyjnych - uważa kandydat na prezydenta, przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper. Głos w tej sprawie zabrał również niezależny kandydat na prezydenta Andrzej Olechowski.
18.05.2010 | aktual.: 18.05.2010 19:53
- To co się dzieje świadczy o tym, kolejne rządy od 1997 r., ale i wcześniej nic nie zrobiły w kierunku budowy zbiorników retencyjnych. Ja, będąc ministrem rolnictwa, powołałem zespół fachowców i taki program premier Jarosław Kaczyński ode mnie otrzymał. Program nie był wtedy wdrażany w życie i tak samo przez ponad trzy lata, gdy nas nie ma w rządzie nic nie dzieje się w tym kierunku - powiedział Lepper dziennikarzom w Toruniu.
Zaznaczył, że takie wizyty jak wtorkowa premiera Donalda Tuska na terenach dotkniętych powodzią "są wskazane i potrzebne, ale nie rozwiązują problemu". - Jeżeli nie pójdziemy w kierunku budowy małych, średnich zbiorników retencyjnych i regulacji rzek, to takie powodzie będą często nas nawiedzać i ludzie będą ponosić straty. Rząd powinien natychmiast podjąć działania, nie szczędząc środków - mówił kandydat na prezydenta.
Lepper we wtorek po południu zabiegał o poparcie na targowisku na największym toruńskim osiedlu Rubinkowo. Rozmawiał głównie z prowadzącymi stragany, kupujących było niewielu. Rozdawał ulotki ze swoją podobizną i autografem oraz chusty w barwach Samoobrony; prosił o głos.
- Założeniem mojej kampanii jest bezpośredni kontakt z ludźmi, codziennie od rana do wieczora w jak największej liczbie miejsc w Polsce. Tak można dowiedzieć się o problemach ludzi. Ktoś, kto na Polskę patrzy poprzez pryzmat Warszawy, siedząc w gabinecie i robiąc konferencje prasowe w pięknych miejscach, tych problemów ludzi nie zna - mówił lider Samoobrony.
Lepper powiedział, że jego celem w wyborach "jest podium i jak najwyższe miejsce na nim". Zapewnił, że nie zrażają go obecne niskie notowania w sondażach.
Olechowski pyta: dlaczego sytuacja się powtarza?
Na temat powodzi wypowiedział się we wtorek także niezależny kandydat na prezydenta Andrzej Olechowski. W oświadczeniu przekazanym Polskiej Agencji Prasowej napisał m.in. że "jak inni Polacy, zadaje pytania: dlaczego podobna sytuacja powtarza się tak często, przynajmniej kilkakrotnie od tragicznej powodzi w 1997 roku? Dlaczego wciąż jesteśmy zaskakiwani, wciąż nie jesteśmy 'mądrzy po szkodzie'?".
"Nie wolno zwalać winy wyłącznie na warunki atmosferyczne" - napisał Olechowski. Jego zdaniem "program niezbędnych prac zapobiegawczych pozostał wyłącznie na papierze". "Znów zmarnowano czas i energię, znów beztroska i brak nadzoru będą nas kosztować w dwójnasób, bowiem z roku na rok wzrasta wysokość szkód powodziowych, a w 2009 r. sięgnęła kwoty 500 mln złotych. Te pytania nie mogą 'przyschnąć' wraz z ustaniem deszczy. Rząd musi na nie odpowiedzieć! Ta sytuacja to kolejny przejaw braku profesjonalizmu władz i skłonności do zamiatania problemów pod dywan" - stwierdził Olechowski.