PolskaAndrzej Lepper: jeśli będą zarzuty wobec mnie, odejdę z rządu

Andrzej Lepper: jeśli będą zarzuty wobec mnie, odejdę z rządu

Prawem opozycji jest składanie wniosków o odwołanie wicepremiera, ale w takiej sytuacji musi być konkretne uzasadnienie. Jeśli chodzi o tzw. seksaferę, to chciałbym przypomnieć, że nikomu nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów. Jeśli ja zostanę oskarżony, to Platforma nie będzie musiała stawiać wniosku o odwołanie mnie, bo sam odejdę z tego rządu – powiedział przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper w audycji "Sygnały Dnia".

Andrzej Lepper: jeśli będą zarzuty wobec mnie, odejdę z rządu
Źródło zdjęć: © PAP

03.01.2007 10:50

Jacek Karnowski: Panie premierze, Platforma chce wnioskować o pana odwołanie.

Andrzej Lepper: Tak, takie jest prawo opozycji, opozycja ma prawo składać takie wnioski, natomiast muszą być konkretne zarzuty. Uzasadnianie tego wniosku o odwołanie tym, że ja jestem odpowiedzialny za słynną seksaferę w Samoobronie to chcę powiedzieć Platformie, że jeszcze żadnych zarzutów nikomu nie postawiono i należy zaczekać z tym do czasu rzetelnego, wnikliwego przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. A ja oświadczenie w tej sprawie wydałem i wierzę, że prokuratura prowadzi dokładnie to śledztwo i jeżeli będzie ono zakończone i zostaną postawione mnie zarzuty, to Platforma nie musi stawiać wniosku o odwołanie mnie, ja sam odejdę z tego rządu, dlatego że jeżeli jestem winny, a twierdzę, że jestem niewinny w tej sprawie absolutnie, to wtedy naprawdę byłoby dla mnie sprawą honoru, żebym ja zostawał w rządzie posądzany o udział w seksaferze, tak powiedzmy. Natomiast co do innych spraw...

Do seksafery jeszcze wrócimy, panie premierze, bo jest też zarzut, Platforma twierdzi, że pan nie jest dobrym ministrem rolnictwa, chce obalić taki mit pana jako niezłego ministra.

- No, ja chcę powiedzieć, że za czasów poprzedniego rządu czy poprzednich rządów, w których udział brała też Platforma, to jest AWS, to było przygotowanie Polski do wejścia do Unii, zaniedbano wiele spraw. To nie dlatego, żebym przyjął taktykę spychania na poprzedników, ale traktat akcesyjny jest niekorzystny. Polscy rolnicy co prawda otrzymują dopłaty dzisiaj i te dopłaty są rzędu około 600 złotych do każdego hektara, to będzie w tym roku, tak że otrzymają dopiero w 2008 pieniądze, ale rolnik niemiecki otrzymuje 2 tysiące w przeliczeniu na polskie złotówki...

A nie boi się pan, że się zmierzy z blokadami? Bo na wsi coś się dzieje, są protesty w sprawie zbyt niskich cen skupu żywca.

- Tak, ale chciałbym tutaj ten wątek, panie redaktorze, chciałbym tutaj może jeszcze dwa zdania na ten temat powiedzieć. Ja w ubiegłym roku załatwiłem dla Polski przykładowo umorzenie kwoty kary za nadmierne zapasy, która miała być 139 milionów euro, a będziemy płacić trzynaście tylko, tak że pół miliarda złotych załatwiłem dla Polski, że mniej będziemy płacić. Sprawa mleka, kwoty restrukturyzacyjnej, przeniesienia kwoty ze sprzedaży bezpośredniej na hurtową. To spowodowało to, że rolnicy płacą mniejszą karę niż mieli płacić, na którą zgodziła się między innymi Platforma, która namawiała do wejścia do Unii, Sojusz Lewicy, PSL.

Natomiast co do protestów tak, sprawa jest bardzo tragiczna. Ja doświadczam tego sam, dlatego że w gospodarstwie moim rodzinnym, które jest na głowie syna, produkuje się dużo tuczników. Była produkcja, nawet dwa tysiące, dzisiaj około półtora tysiąca sztuk rocznie, tak że jest to ponad sto sztuk miesięcznie. I ja wiem, kiedy dostaję za trzodę chlewną 5 złotych za żywiec, a kiedy 3 złote albo niecałe 3 złote i ja to czuję.

Ale za to pan odpowiada w oczach rolników...

- Oczywiście, że tak.

Gdy pan był po drugiej stronie, to pan mocno protestował.

- Ale jestem, panie redaktorze, ja jestem i po tej, i po tej stronie, bo w gospodarstwie produkuję tę trzodę chlewną i ja wiem, że kiedy otrzymuję 200 złotych mniej za tucznika, to sto tuczników to jest 20 tysięcy złotych miesięcznie mniej. To już nawet z mojej pensji wicepremiera rządu nie mam z czego dokładać do tego i robię wszystko, aby tak było. Natomiast nie ja zgadzałem się na to, że Agencja Rynku Rolnego interwencji nie może zrobić na rynku wieprzowiny, wołowiny, drobiu i tak dalej, bo to nie tylko wieprzowina, ale drób i wołowina też są ceny bardzo niskie.

Natomiast już robimy to, żeby były dopłaty do eksportu, do przechowania półtusz, jak również rozmawiałem wczoraj z panem premierem Kaczyńskim na ten temat i Agencja Rezerw Materiałowych podejmie interwencję, pieniądze na interwencję mamy, rozpocznie przetargi i skup półtusz na potrzeby Agencji Rezerw odbędzie się jeszcze w tym miesiącu, myślę, że jak najszybciej, bo decyzje zapadną w tym tygodniu.

Tak że protesty mogą być, ja się temu nie dziwię, bo cena trzody chlewnej jest bardzo mała, natomiast po raz pierwszy doszliśmy do porozumienia ze Zrzeszeniem Producentów i Hodowców Trzody Chlewnej oraz związkami rolniczymi, izbami rolniczymi, że trzeba rozpocząć prace i już je rozpoczęliśmy. Nie tylko, że trzeba, wizja przyszłości, ale rozpoczęliśmy nad tym, aby sprawę ceny trzody chlewnej rozwiązać systemowo na takich zasadach, jak to jest przy produkcji rzepaku i buraków cukrowych czy mleka, gdzie rolnik wie, ma umowę, jest kontraktacja, rolnik ma umowę wieloletnią, w tej umowie ma zapisane, że cena będzie kształtowana na podstawie ceny giełdowej, kursu euro i opłacalności produkcji. Panie premierze, to jest temat opłacalności produkcji...

- Tak jest, ale pierwszy raz, panie redaktorze, szanowni państwo, chcemy rozwiązać to systemowo, bo tak co roku będziemy mieli dwa-trzy razy w roku do czynienia z górką i z dołkiem, raz będzie cena 5 złotych, a raz będzie 2,50 i będą ciągłe protesty i niezadowolenie. Nie ma protestów wtedy, kiedy jest cena 5 złotych, chociaż hodowcy twierdzą, że ona jest za duża i ja też twierdzę, że 4-4,20 zł to jest taka cena przyzwoita, gdzie rolnicy produkowaliby za to trzodę chlewną.

Wróćmy na chwilę do seksafery jeszcze – czeka pan na koniec tej sprawy?

- Tak, czekam i nie chcę naprawdę, oddaję tę sprawę, bo co bym nie powiedział w tej sprawie, to proszę państwa, będzie to albo obrona moja, albo ocena nierzetelna, bo ja dostępu do dokumentów nie mam. Wszyscy żyli tym DNA naszego posła Łyżwińskiego, no, co to będzie...

Naszego, waszego? Już...

- Byłego, ale wtedy jeszcze posła. I wszyscy uważali, że pani Krawczyk jest jedyną, która mówi prawdę, pani Krawczyk taka prawdomówna, wszechwiedząca, idealna na ten temat, wszyscy w obronie jej stawali. No, okazało się co innego. Więc ja nie chcę, bo posądzony będę, że ja krytykuję kobiety, że źle się wypowiadam o kobietach i tak dalej. Prokurator, mamy sprawę, niech oni...

Panie premierze, interesuje mnie inny przykład ze strony Samoobrony, bo najpierw były bardzo mocne słowa, choćby ze strony posłanek, takie mocne, potem była zmiana wyraźna, pewna próba pokajania się czy większej pokory, a potem w Telewizji Trwam znów pan mówi: "Wypindrowana dama, gąska niewinna", właśnie o Anecie Krawczyk.

- No ale, panie redaktorze, skoro nie wie, z kim ma dziecko, no to panie redaktorze, no to ona przychodzi i oskarża całą partię? Ona doprowadza do tego, że mógł nastąpić pat tego rządu...

Ale pan zawiesił posła Łyżwińskiego, pan uznał w ten sposób, że coś jest na rzeczy, jakiś problem jest.

- Ja zawiesiłem nie z powodu pani Krawczyk, tylko z powodów innych zeznań, które wyjaśnione nie są do dzisiaj. Były zeznania innych pań, przekaz w mediach był taki i dlatego też usunąłem posła z partii, nie zawiesiłem, usunąłem posła z partii...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)