Andrzej Lepper: biorę odpowiedzialność za protesty

Ja się nie odżegnuję od protestów. Absolutnie nie. Ja więcej powiem – biorę odpowiedzialność za te protesty jako związek i tam, gdzie rolnicy będą wykonywać te protesty w taki sposób, na jaki wskazuje związek, żeby nie było żadnej burdy, walki z policją, bo to jest niepotrzebne. Przecież z kim my mamy walczyć? Z policją? – powiedział Andrzej Lepper, gość wtorkowych "Sygnałów dnia".

Sygnały dnia: We wczorajszych protestach rolniczych blokada dróg – według danych policyjnych - uczestniczyło około 3,5 tysiąca osób, blokowano w 29 miejscach, z czego w dwóch doszło do interwencji policji. W naszym studiu lider Samoobrony, poseł na Sejm, pan Andrzej Lepper. Dzień dobry, Panie Przewodniczący.

Andrzej Lepper: Witam Państwa, dzień dobry Panom.

Sygnały dnia: Spodziewał się Pan, że tak to będzie wyglądało wczoraj?

Andrzej Lepper: Chciałbym zacząć od tego, że źle się dzieje w państwie, kiedy władza – zamiast używać argumentów rzeczowych – używa argumentu siły. Rząd dawno wiedział o tym, że sytuacja rolnictwa jest tragiczna. Tu główna wina za to, co się dzieje w rolnictwie, spoczywa na Polskim Stronnictwie Ludowym. To wicepremier Kalinowski od dawna wie o tym, jaka jest sytuacja, jak spada opłacalność produkcji rolnej, jakie są problemy ze zbytem płodów rolnych. I premier Kalinowski do tej pory ze Związkiem Zawodowym Rolnictwa, nawet z partią, z klubem parlamentarnym nie miał czasu się spotkać. Jakoś tak dziwnie – premier Miller nie ma czasu spotkać się z władzami Łodzi, Kalinowski spotkać się z rolnikami. I ja chciałbym powiedzieć, że te metody, które rząd stosuje, one skończą się tak jak kiedyś. To są ci sami panowie. Ja nie chcę tutaj nikogo obarczać odpowiedzialnością za przeszłość, za poprzedni ustrój, ale pan premier Miller to przecież człowiek z poprzedniego układu. Pan Janik również. I działacze czołowi
PSL-u również byli w ZSL-u. Tak że niech ci ludzie sobie przypomną tamte czasu, że kiedyś używali siły i źle się to skończyło. Tylko nikt ich za to nie rozliczył.

Sygnały dnia: Ale o Samoobronie, Panie Przewodniczący, gdybyśmy porozmawiali. Czy Samoobrona organizuje te protesty rolnicze, czy to jest spontaniczny odruch?

Andrzej Lepper: W większości są to protesty spontaniczne, natomiast ja nigdy nie powiedziałem tego, co wczoraj zrobiono w Wiadomościach Telewizyjnych w I Programie – że ja się odżegnuję od protestów. Absolutnie nie. Ja więcej powiem – biorę odpowiedzialność za te protesty jako związek i tam, gdzie rolnicy będą wykonywać te protesty w taki sposób, na jaki wskazuje związek, żeby nie było żadnej burdy, walki z policją, bo to jest niepotrzebne. Przecież z kim my mamy walczyć? Z policją? Przecież to są nasi bracia, nasi przyjaciele niekiedy. Jak im się żyje? Tak samo jak nam – ciężko im się żyje. Natomiast apeluję do policji, do władz, do komendantów, do dowódców: Panowie, nie bądźcie nadgorliwi! Za kopalnię „Wujek” to dzisiaj są sądzeni. Pamiętajcie, że to wszystko jest nagrane. I ta władza może się szybko zmienić. Zobaczymy, co powiecie wtedy. Ja nikogo nie chcę straszyć, ale używanie od razu siły, na mrozie polewanie ludzi wodą? To są metody esbeckie, ubeckie, a jeszcze dalej – esesmańskie nawet.

Sygnały dnia: Czy blokady z punktu widzenia prawa są legalne, Pana zdaniem?

Andrzej Lepper: Tak, jeżeli wyczerpie się wszystkie argumenty, wyczerpie się wszystkie formy do załatwienia protestu, to tak. Proszę tylko spojrzeć na to – to nie jest protest tylko rolniczy. Tam wychodzą bezrobotni, emeryci, renciści, młodzieży bardzo dużo. Jaką szansę dzisiaj ludzie mają? Rząd każdą grupę społeczną oszukuje. I weźmy ten typowy przykład rolniczy – w ubiegłym roku o tej porze za trzodę chlewną płacono 4 złote rolnikom, a w marcu nawet 5 złotych. Czy dzisiaj emeryt czy rencista, czy bezrobotny, ten, który nie ma zasiłku, pójdzie do sklepu i kupi o 40% coś taniej? Nie ma tego przełożenia, absolutnie. Rząd musi w końcu wywiązać się z deklaracji, ale nawet nie tylko z deklaracji, ale z programu. Przecież to premier Miller przy poparciu Polskiego Stronnictwa Ludowego mówił w swoim exposé: „Czas w końcu doprowadzić do tego, aby polski rolnik wiedział, co ma produkować, ile ma produkować, kto od niego kupi, ile zapłaci, kiedy zapłaci”. Czas wprowadzić opłacalne, dochodowe ceny i kontraktację,
której tak się wstydzono (w Unii Europejskiej ona jest) oraz kredytowanie, które ma stymulować wzrost i rozwój produkcji rolnej. Nie ma tego. (Polskie Radio/mk)

Rozmawiali: Krzysztof Grzesiowski i Wiesław Molak

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)