Andrzej Kalwas: mam obowiązki wobec państwa i wymiaru sprawiedliwości
(PAP)
07.09.2004 | aktual.: 07.09.2004 09:59
Gościem Radia Zet jest nowy minister sprawiedliwości, Andrzej Kalwas. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie ministrze, czy jest pan ministrem bez grzechów? Pana poprzednik miał swoje grzeszki, które zostały wyciągnięte przez prasę i musiał odejść. Nic nie wiem o żadnych grzechach. Oczywiście nie wiemy co rozumiemy pod pojęciem: grzech. Na pewno nie chodzi pani o grzech cudzołóstwa na przykład... Nie, o takie grzechy nie pytam. Wydaje mi się, że chyba nie mam. Nikt nie jest bez grzechu. Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. Powiedział mi pan przed wejściem do studia, że jest pan niezależny finansowo i będzie to bardzo ułatwiało pracę. Bez wątpienia tak. Powiedziałem to na spotkaniu z dziennikarzami po wczorajszej uroczystości zaprzysiężenia, że niczego od nikogo nie potrzebuję. Mam gdzie wracać. Mam dobry zawód, w którym się dobrze sprawdzałem. Zawiesił pan wszystkie swoje działalności? Jestem w fazie zawieszania obowiązków, które pełniłem do tej pory. Przyszedłem pełnić misję.
Brzmi to może górnolotnie, ale przyszedłem pełnić misję z pełną świadomością, że będę mniej zarabiał w stosunku do tych dochodów jakie miałem do tej pory. Dobry prawnik powinien dobrze zarabiać. W Rzeczpospolitej tak też jest. Uznałem jednak, że trzeba spełnić także obowiązki, zwłaszcza, kiedy się ma za sobą spore doświadczenie, wobec Rzeczpospolitej, wobec państwa i wymiaru sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości nie powinien ulegać naciskom politycznym. Czy według pana ulegał do tej pory czy nie? Tak uważam, że wielokrotnie to miało miejsce. Prokuratura powinna się zmienić, i prokuratorzy, w dużej mierze mentalnie. Hierarchiczne podporządkowanie na pewno sprzyja takim postawom i uniemożliwia wykształcenie poczucia niezależności. Buduje raczej postawę przypodobania się szefom. A może pan podać przykłady nacisków politycznych, które pan zauważył w Prokuraturze? Ja nie zauważyłem. Takie przykłady każdy widzi gołym okiem. Nie będę się tu posługiwał konkretnymi nazwiskami. Ale sprawami. Nie. Nie potrafię
wymienić, ale w wielu sprawach takie sytuacje rzeczywiście występowały. Ze swoich doświadczeń zawodowych jako radca prawny – byłem radcą prawnym w dużych przedsiębiorstwach – na etacie, zawsze mówiłem do mojego zleceniodawcy czy mocodawcy: Czy pan panie dyrektorze chce mieć opinię prawną zgodną z prawem czy z pańskimi oczekiwaniami? Jeżeli zgodną z prawem, to ją wydam, a pan sprawdzi u innego prawnika czy jest dobra, ale na pewno nie wydam opinii zgodnej z oczekiwaniami, jeśli będzie to niezgodne z prawem, bo pan pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Ale jest wielu prawników, którzy działają niezgodnie z prawem. Pomagają tym, którzy biorą brudne pieniądze. Ma pan wiedzę na ten temat, bo jest pan członkiem rady przy ministrze finansów do przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy. Mamy sytuację, w której prawnicy, adwokaci nie są zobowiązani do informowania Generalnego Inspektora o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy. No właśnie teraz polscy adwokaci, radcowie prawni stali się instytucjami – notariusze już
przedtem – obowiązanymi do przekazywania informacji do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy. To jest dobrze? Sam przepis jest słuszny i jego intencja, bo walka z praniem brudnych pieniędzy, które służą finansowaniu terroryzmu jest ze wszech miar potrzebna. Zawarte jest to w dyrektywach Rady Europy i Parlamentu Europejskiego, które my niestety źle implementowaliśmy do naszego ustawodawstwa, bo ponad potrzebę i niezgodnie z duchem tejże dyrektywy w zakresie. Ta dyrektywa stanowi, że prawnik ma obowiązek donoszenia czy też informowania tylko wtedy, gdy ma pewność w oparciu o obiektywnie stwierdzone okoliczności, gdy klient przychodzi do niego po poradę w celu wyprania pieniędzy lub sam bierze udział w praniu. Jeśli sam bierze w tym udział, to pewnie nie powiadomi, ale wtedy grozi mu odpowiedzialność karna. A życie życiem...? A życie życiem. Dzisiejsza „Rzeczpospolita” donosi o kolejnych biznesmenach piorących brudne pieniądze i przypomina, że prokuratura do tej
pory nie zajęła kont byłych prezesów i nic w tej sprawie właściwie się nie dzieje. Na pewno będzie się działo. Trzeba tu pamiętać, że nie można tak na prokuraturę stale nalatywać i całe zło widzieć w prokuraturze. Jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny będę się starał, żeby jakiś parasol ochronny nad prokuraturą roztoczyć. Nie, żeby chronić prokuratorów, w żadnym razie, ale po to by dać możliwości spokojnej, dobrej pracy, tym którzy naprawdę dobrze pracują, by tę ogromnie ważną pracę wykonywali w warunkach spokoju. Także w dobrych warunkach technicznych, organizacyjnych i materialnych. Jak według pana zachowała się prokuratura w sprawie aresztowania pana Modrzejewskiego, szefa PKN Orlen? Tego jeszcze nie wiemy. To wszystko jest w toku powstawania oceny tej sprawy i w toku wyjaśniania. Okaże się czy prokuratura złamała zasadę niezależności przy wykonywaniu swoich obowiązków czysto zawodowych czy też popełniła jakiś błąd. Tego nie wiemy. W tym momencie w żadnym wypadku nie można ferować wyroków,
ani oskarżeń. Ale to dobrze, że powstało takie ciało jak komisja śledcza? Dobrze, z tym że komisje śledcze prowadzą śledztwo z reguły spektakularne, nagłośnione, będące często pięknym, interesującym widowiskiem dla widzów. Moja mama ogląda, wcześniej komisję Rywina, a teraz Orlenu. Pyta mnie, dlaczego ja nie oglądam. Mówię, że nie mam czasu. I co mama mówi? „Powinieneś oglądać, bo to jest bardzo ciekawe i wiele tracisz nie oglądając.” Ja odpowiadam: „Mamo, na pewno tak, ale nie mam na to czasu.” Wnioski komisji powinny być jakoś przełożone na życie, by coś z tego wynikało i nie było jedynie spektaklem. Wnioski komisji śledczej nigdy nie staną się aktem oskarżenia, bo przygotowuje go nie komisja, lecz prokuratura. Robi to w oparciu o profesjonalne procedury i profesjonalne działania, które mogą stanowić podstawę do przygotowania kolejnego przewidzianego prawem kroku jakim jest właśnie dobrze przygotowany akt oskarżenia, czyli taki, który nie zostanie zwrócony i nie będzie toczone znowu za ciężkie pieniądze
postępowanie. Czy dobrze się stało według pana, że prezydent Aleksander Kwaśniewski zdecydował się stanąć przed komisją? Przypominam, że przed komisję Rywina stawić się nie chciał tłumacząc się konstytucją. To jest suwerenna decyzja głowy państwa. Stawanie przed komisją śledczą głowy państwa, zależy jeszcze w jakiej roli... Jeśli w roli świadka, to uważam, że nie...Nie jestem specjalistą prawa konstytucyjnego, ale moje poczucie prawdy... To w jakiej roli? Prezydent może być pociągnięty do odpowiedzialności tylko przed Trybunałem Stanu. Czyli w jakim charakterze może według pana stanąć? Może udzielić wyjaśnień. Dać jakieś materiały, np. te słynne księgi wejść, wyjść i przyjść. To jest problem dla konstytucjonalistów, ale jeżeli prezydent zdecydował się...Nie wiem czy się zdecydował... Zdecydował się. ...to jest jego suwerenna decyzja i nie mnie to komentować. Dziękuję bardzo. Nie chciał tego komentować nowy minister sprawiedliwości, Andrzej Kalwas.