PolskaAndrzej Brachmański: odbywa się polowanie na moją głowę

Andrzej Brachmański: odbywa się polowanie na moją głowę

(RadioZet)

Andrzej Brachmański: odbywa się polowanie na moją głowę
Źródło zdjęć: © RadioZet

25.05.2005 | aktual.: 25.05.2005 12:04

Obraz

Gościem Radia ZET jest Andrzej Brachmański, wiceminister spraw wewnętrznych. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie ministrze, premier mówi tak: “Ostatnio mamy wręcz epidemię różnych chorych zjawisk w służbach podległych ministrowi spraw wewnętrznych. Jeżeli policja handluje narkotykami, gdzieś okazuje się, że mafia paliwowa dostaje dokumenty z prowadzonego śledztwa w sprawach z tym związanych, to proszę mi wierzyć, trudno zachować spokój”. I premier nie zachowuje spokoju i żąda satysfakcji. Czy pan się sam poda do dymisji? Nie, nie podam się do dymisji. Premier ma racje, jeżeli mówi o tych niepokojących zjawiskach, tylko jeszcze raz przypominam – przepraszam, że powtarzam z pewnym uporem – te zjawiska miały miejsce na przełomie lat 2000/2001, zostały wykryte w dzisiejszej policji, od razu wykryto i podjęto odpowiednie czynności. A skąd wiadomo, że te narkotyki pochodziły z 2001 roku, a nie 2002, 2003? Mniej więcej wiadomo. Ale jak można wiedzieć “miej więcej”?
Dlatego, że w tej sprawie – chciałem przypomnieć – od razu po ujawnieniu tego faktu, Komendant Główny Policji, pan Leszek Szreder skierował sprawę do prokuratury, sprawa się toczy i w przybliżeniu pewne rzeczy już dziś można określić. I pan w przybliżeniu określa, że to jest 2001 rok, tak? Opierając się na informacji Komendanta Głównego, a nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć. W przybliżeniu jest to rok 2000, 2001. A w 2002, 2003 nie niszczono narkotyków? Mówimy o sprawie w Łodzi, jak to przebiegało, z jakich czasów te narkotyki były i tyle. Ale pana szef, minister Kalisz, postanowił podać się do dymisji, a pan nie czuje żadnej odpowiedzialności? Proszę panią, ja wiem, że odbywa się od dłuższego czasu polowanie na moją głowę, ale gdybym się podał do dymisji sam, to byłby to jasny sygnał, że nie opłaca się robić porządków w policji, że czuję się winny, że zaczęliśmy pewne sprawy razem porządkować, że wprowadziliśmy nowe systemy naboru, systemy szkolenia, że czuję się winny za to, że wprowadziliśmy nową
organizację, która m.in. pozwoliła parę rzeczy wykryć. Nie czuję się winny, że wprowadzałem nowe rozwiązania w policji. A minister Kalisz za co się czuje winny? No pan jest politykiem, pan jest wiceministrem spraw wewnętrznych, ale pan jest politykiem, a premier mówi wprost, że musi być odpowiedzialność polityczna. Pytanie do ministra Kalisza. Czy pan czuje się kozłem ofiarnym tej całej sprawy? Mam wrażenie, że od dłuższego czasu odbywa się polowanie na moją głowę i mówiąc szczerze, w pewnej mierze czuje się kozłem ofiarnym, tym bardziej, że cała afera została rozpętana po nieprawdziwych doniesieniach “Gazety Wyborczej”. No nie, no afera była wcześniej, bo była afera w Łodzi, w Poznaniu itd., itd. Premier nie mówi, że jest pod wrażeniem poniedziałkowego artykułu “Gazety Wyborczej”, myślę, że jest pod wrażeniem tego, co się działo wcześniej. Ja myślę, że to jest tak, że jak tylko sprawa w Poznaniu wyszła, to podjęliśmy pewne działania. Jak wyszła sprawa w Łodzi, to komendant główny policji podjął działania
nie czekając, nie próbując przykrywać albo przeciągać śledztwo, od razu podpisał dokumenty o natychmiastowym wszczęciu postępowania. Pani wie, że cała sprawa rozpoczęła się od kłamliwego artykułu w “Gazecie Wyborczej” o istnieniu gangu w Komendzie Głównej. Czyli premier ulega emocjom wg pana? Nie wiem, pytanie do premiera. No do pana, skoro pan uważa, że cała sprawa rozpoczęła się od gazety wyborczej, a premier twierdzi co innego, to jest pytanie do pana. Ja nie potrafię powiedzieć, to jest pytanie do premiera. Pani może pytać mnie o moje odczucia, o moje opinie. A no właśnie, to jakie są pana odczucia? Właśnie takie. Ale zacytowałem panu słowa premiera i premier nie zachowuje spokoju, ma tego dosyć. Ale w tych słowach nie ma odniesienia do czasu, wiec... Więc co? ... No dobrze, “Gazeta...” dzisiaj pisze, że jednak jest śledztwo, wbrew temu, co pan twierdził, że wszystko jest wyssane z palca, że to jest science fiction. A jest – V DS. 122/05. Pani Moniko, pan i ja jesteśmy mniej więcej w jednym wieku... No
nie wiem, nie zaglądałam w pana kalendarz. Ale tak mniej więcej, przyglądałem się, przecież życiorysy ludzi publicznych nie są tajemnicą. Rozumiem, ze przed przyjściem do studia obejrzał pan mój życiorys, no i co? Ja studiowałem dziennikarstwo w czasach PRL-u i wtedy jeden z lepszych speców od propagandy mówił tak: Jak chłopie masz kłopoty to rób dwie rzeczy. Po pierwsze, uciekaj ad personam, a do drugie – rozmiękczaj. I “Gazeta Wyborcza” doskonale tą taktykę stosuje, po pierwsze idzie ad personam, dużo poświęcając miejsca mojej osobie, a po trzecie rozmiękcza i manipuluje opinią publiczną. Proszę pani, śledztwo o nr V DS. 122/05 dotyczy korupcji, podejrzenia o korupcje, tak bym powiedział. A wiedział pan o tym śledztwie w poniedziałek, organizując konferencje? Wiedziałem, tak. To jest właśnie ten 1 procent prawdziwy? To jest ten jeden procent, bo proszę zwrócić uwagę, że “Gazeta” w poniedziałek nie pisała o śledztwie w sprawie korupcji, tylko pisała tak: “Wysocy oficerowi Komendy Głównej współpracują z
gangsterami napadającymi na tiry”. Nieprawda. “Przestępcy pod osłoną policjantów handlują towarem i bronią”. Nieprawda. “Jednym z paserów jest policyjna centrala, do szefów KGP trafiły kradzione klimatyzatory”. Nieprawda. To teraz ja poczytam z dzisiejszej “Gazety”: “Na ich podstawie 6 kwietnia 2005 r. Biuro Spraw Wewnętrznych złożyło doniesienie do prokuratury, która 13 kwietnia wszczęła postępowanie w sprawie "podejrzenia wręczenia korzyści majątkowej pracownikowi wydziału obsługi transportu KGP". Ale - co ciekawe - w aktach m.in. w zeznaniach głównego świadka, pojawia się opisany przez "Gazetę" w poniedziałek wątek klimatyzatorów i bronią. Przewijają się też nazwiska przynajmniej trzech ludzi z Komendy Głównej”, pisze “Gazeta”. To jest dokładnie tak, że jak ja kupię samochód i pani kupi samochód, to już jest jedna sprawa. To, że w tamtej sprawie jest jakiś klimatyzator, to jeszcze nie znaczy, że Komenda Główna kupiła kradzione klimatyzatory. To, że tam mamy podejrzenia o korupcję, to jeszcze nie znaczy,
że w Komendzie Głównej jest gang. “Gazeta” w poniedziałek nie pisała o korupcji. Powinna napisać o małym gangu, tak? Nie, powinna napisać, że jest podejrzenie o korupcje wobec jednego z pracowników itd. Nie napisała tego. Napisał, że była operacja specjalna, której nie było. Napisała, że czwórka jakaś trafiła do aresztu. Napisał, wymyślając, bo nie wiem jak to nazwać, tak: “ krótko mówiąc w Komendzie Głównej istnieje zorganizowana grupa przestępcza”. Dlaczego dziś “Gazeta Wyborcza” nie potwierdza, że działa zorganizowana grupa przestępcza ? Bo nie ma tej grupy. Bo to po prostu wszystko jest wyssane z palca. Powiem pani więcej, przypominając sobie nauki tamtego wykładowcy, myślę że od jutra będziemy mieli trzeci etap – że tak powiem – uciekania od odpowiedzialności, mianowicie etykietowanie. Od jutra będzie się pisało: “nieudolny”, “skompromitowany”, “niewiarygodny”, “odchodzi w niesławie” i tego typu rzeczy. “Gazeta” nie chce się przyznać do ewidentnego kłamstwa. Dobrze, a inna gazeta, “Życie Warszawy”,
pisze dzisiaj, że mafia znalazła świadka koronnego, “Masę”. Kto jest za to odpowiedzialny? Ale nie to jest tematem, pani Moniko, dzisiejszej rozmowy. Ale pan niech mi nie narzuca tematów rozmowy, ja się pytam kto jest odpowiedzialny za to, że mafia odnalazła świadka koronnego “Masę”? Na pewno ktoś jest odpowiedzialny, potrzeba czasu na znalezienie tego. Może jest odpowiedzialny jakiś policjant, może jest odpowiedzialny jeden z prokuratorów, a może jest tak, że “Masa” gdzieś popełnił nieostrożność. Na to pytanie, myślę, że będzie można odpowiedzieć za parę dni. Ale jeżeli jest odpowiedzialna policja, to jest to kompromitacja chyba, prawda? Jeżeli – podkreślam – jeżeli jest odpowiedzialna policja, to jest to kompromitacja. Czyli jest pan biedny, zaszczuty przez “Gazetę Wyborczą”. Nie, nie czuję się biedny, zaszczuty, tylko jest mi przykro, że “Gazeta”, która bardzo często lubi pisać o wysokich standardach moralnych w życiu publicznym, sama ich nie przestrzega. Kiedy w BBC... A dlaczego pana wytupali
policjanci, panie ministrze? Ale niech mi pani pozwoli dokończyć. Kiedy w BBC ukazała się nieprawdziwa informacja, okazała się nieprawdziwą - a taka jest poniedziałkowa informacja “Gazety Wyborczej” – kierownictwo BBC podało się do dymisji. Kiedy w amerykańskim “Newsweeku”, dwa tygodnie temu, było jedno nieprawdziwe zdanie, kierownictwo “Newsweeka” podało się do dymisji. A dlaczego kierownictwo “Gazety Wyborczej” nie ma dość odwagi, żeby opublikować sprostowanie Komendy Głównej Policji? Może dlatego, że czytelnicy mogliby sami wyrobić sobie zdanie? Dobrze, a proszę powiedzieć, a dlaczego premier Belka nie broni swojego ministra Brachmańskiego? A dlaczego Ryszard Kalisz nie broni swojego ministra Brachmańskiego? O co chodzi? Pytanie do premiera i do ministra. Ja się pytam pana. Pan chyba ma jakieś przemyślenia, czy zero przemyśleń? Te przemyślenia w tej sprawie są moją osobistą sprawą i nie będę się nimi dzielił, proszę wybaczyć, ani z panią, ani z czytelnikami. To kolejna lekcja propagandowa. Dziękuję
bardzo, gościem Radia ZET był wiceminister spraw wewnętrznych, Andrzej Brachmański, który pobierał nauki... Nie, kolejna lekcja tego, ze w naszym życiu mało liczy się prawda, a czasami po prostu dziennikarzom brakuje odwagi. Ale wytupali pana, czy nie wytupali pana pracownicy CBŚ? Chciałem powiedzieć, że po raz kolejny “Gazeta Wyborcza” nie ma odwagi przyznać się do tego, że skłamała. Mam nadzieję, że taki dzień nadejdzie. To “Super Ekspress” pisał. Zły research pani ministrze. Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)