Anders Breivik pozywa Norwegię za "tortury"
Andres Behring Breivik, morderca, który 22 lipca 2011 roku zabił 77 osób, a kilkadziesiąt ranił, zamierza pozwać państwo norweskie. W swojej opinii jest torturowany m.in. poprzez trzymanie w izolacji.
11.02.2015 | aktual.: 11.02.2015 13:46
Morderca z Utoyi odbywa karę w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Skien. Nie ma żadnego kontaktu z innymi więźniami, co cztery dni wolno mu wychodzić do znajdującego się na zewnątrz celi okratowanego boksu, by zaczerpnąć świeżego powietrza. To wszystko, jeśli chodzi o kontakt z ludźmi, bo Breivik nie może też przyjmować wizyt ani wysyłać listów. Może rozmawiać wyłącznie z adwokatem.
W jego opinii dochodziło do złamania praw człowieka, dlatego przy pomocy prawnika w ostatnich tygodniach przygotowywał pozew przeciwko państwu norweskiemu. - Zamierzamy go złożyć przed Wielkanocą - zapowiedział adwokat Geir Lippestad na łamach dziennika "Dagbladet".
Prawo do kontaktu
Breivik oskarży państwo norweskie o tortury. Nie chodzi mu o sam fakt uwięzienia, ale głęboką izolację, w jakiej się znajduje. Z informacji jego adwokata przekazywanych norweskim mediom wynika, że morderca spędza czas głównie na pisaniu książki, scenariusza oraz kolejnych skarg na władze więzienne. Wolno mu czytać niektóre gazety i oglądać niektóre programy. Kilka miesięcy temu chciał urządzić strajk głodowy, bo władze więzienne nie zgodziły się udostępnić mu nowoczesnej konsoli do gier.
- Prawa człowieka dotyczą również jego - przekonuje Geir Lippestad. - Nie chodzi o to, by złagodzić rygor, to zrozumiałe, że on nigdy nie będzie zwyczajnym więźniem. Nie można jednak izolować go po wsze czasy. Mój klient chce mieć kontakt z innymi więźniami. Im dłużej spędza czas w zupełnej samotności, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie to miało na niego zły wpływ.
Bez przebaczenia
Już po raz kolejny Breivik zdaje się testować cierpliwość Norwegów. Rzadko kto w Norwegii potrafi podejść do kolejnych żądań mordercy z dystansem, przeważają oburzone komentarze. "A co z prawami człowieka 77 brutalnie zamordowanych dzieci?!" - pyta w komentarzu pod artykułem "Dagbladet" pielęgniarka Catrine Klubnes.
"W demokracji wszyscy ludzie mają nienaruszalne prawa, nawet najciężsi przestępcy. Tym różnimy się od dyktatur" - opowiada jej inny internauta. Jedni czytelnicy w ostrych słowach deklarują, że ktoś, kto popełnił taką zbrodnię, nie zasługuje nawet na cień współczucia, a inni przypominają, że to nie o współczucie chodzi, a fakt, iż kara więzienia nie ma być zemstą.
Wielu czytelników jest oburzonych, że media w ogóle piszą o sprawie Breivika, nikt nie chce, by przestępca cieszył się upajającą go sławą.
Obronić system
- W Norwegii panuje przekonanie, że Anders Breivik mógłby zrobić coś gorszego niż "tylko" dokonać masowego morderstwa - komentuje dla Wirtualnej Polski Lars Eirik Norman z Moss, harcmistrz, który wielokrotnie podróżował z młodzieżą na obozy podobne do tych organizowanych na wyspie Utoya. - Najgorzej by się stało, gdyby dodatkowo sprawił, że podkopany zostanie wypracowywany przez lata humanitarny system prawny, który na pierwszym miejscu stawia poszanowanie praw człowieka. Gdyby sprawił, że z chęci odwetu stalibyśmy się podobni do niego. Z jednej strony więc nie ma w nas ani krztyny empatii dla "problemów" mordercy, a z drugiej chcemy bronić wartości, w które wierzymy. Jednocześnie jesteśmy boleśnie świadomi tego, co myśli o tym reszta świata - zaznacza rozmówca.