Anarchiści zostaną mieszczanami?
Kopenhaska Christiania, nieformalnie
wydzielona część miasta, będąca schronieniem dla artystycznej
bohemy, anarchistów, itp., będzie nadal istnieć, ale pod
warunkiem, że jej mieszkańcy "zaczną zachowywać się jak normalni,
szanujący prawo Duńczycy" - ogłosił duński rząd. Od pewnego czasu konserwatywne władze Kopenhagi chciały zlikwidować alternatywną dzielnicę, by pozyskać teren pod nowe inwestycje.
12.03.2004 21:10
26 września 1971 r. grupy hippisów zajęły opuszczone przez wojsko baraki w dzielnicy Christianshavn i ogłosiły je "wolnym miastem Christianii" z własnym samorządem. Nazywana "oazą kontrkultury" Christiania jest największą atrakcją turystyczną Kopenhagi - co roku odwiedza ją około miliona osób.
W 1987 r. Christiania została ogłoszona "niezależnym eksperymentem socjologicznym", a dwa lata później parlament przyznał mieszkańcom prawo do użytkowania, ale nie własności, 34-hektarowego terenu.
Połowa z osób mieszkających obecnie w Christianii nie pracuje zarobkowo i korzysta z rozmaitych zasiłków. Średnia wieku mieszkańców to około 40 lat. Według 116-stronicowego rządowego raportu, odsetek osób w wieku 20-29 lat jest w Christianii ponad dwukrotnie niższy niż w Kopenhadze.
W piątek minister finansów Thor Pedersen powiedział, że Kopenhaga potrzebuje miejsca, które mogłoby być domem dla pragnących żyć inaczej. Jednak żeby Christiania mogła nadal istnieć, około tysiąca mieszkańców "wolnego miasta" będzie musiało m.in. zacząć regularnie opłacać czynsz i dostosować swoje domy do obowiązujących w budownictwie przepisów.
Zgodnie z rządowymi instrukcjami mieszkańcy Christianii do stycznia 2005 r. mają zdecydować, w jakiej formie będą płacić czynsz za użytkowanie zajętego terenu. Obecnie w "wolnym mieście" pobierane są opłaty za elektryczność, wodę itp. w wysokości ok. 1600 duńskich koron miesięcznie (nieco ponad 1 tys. złotych) od każdej osoby dorosłej.
Rządowi eksperci chcą, żeby wyburzono ok. 20 nielegalnie wybudowanych domów. Zostaną też rozebrane budynki, które nie spełniają norm przeciwpożarowych, chyba że ich mieszkańcy zdecydują się na modernizację.
Innym problemem Christianii są narkotyki. Mimo że duńskie prawo, podobnie jak polskie, karze za posiadanie każdej ilości narkotyków, na terenie "wolnego miasta" można bez problemu kupić haszysz.
Tylko od stycznia 2003 r. policja zarekwirowała ogromne ilości haszyszu, którego wartość szacuje się na 45 milionów koron (30 milionów złotych) - poinformował duński minister handlu i przedsiębiorczości Bendt Bendtsen.
Do tej pory mieszkańcy "wolnego miasta" nie skomentowali rządowego raportu.