Amisze proszą o uszanowanie prywatności pogrzebu ofiar masakry w szkole
Przywódcy społeczności Amiszów w
hrabstwie Lancaster w Pensylwanii zwrócili się do mediów o
uszanowanie powagi i świętości pogrzebów pięciu dziewczynek
zabitych w szkole w Nickel Mines przez mleczarza
Charlesa Robertsa.
05.10.2006 | aktual.: 05.10.2006 09:32
Pogrzeby czterech dziewczynek, w wieku od 7 do 13 lat, odbędą się w czwartek, a ostatniej w piątek rano (czasu lokalnego).
W oświadczeniu odczytanym w środę na konferencji prasowej w Nickel Mines przez funkcjonariusza policji stanowej Blaine'a Hertzoga, Amisze poprosili media o niefotografowanie żałobników i niefilmowanie z bliska procesji pogrzebowych.
Drogi prowadzące na miejscowy cmentarz oraz do domów, w których odbędą się nabożeństwa żałobne (Amisze nie mają swojego kościoła i odprawiają ceremonie religijne w wybranych domach) zostały zamknięte. Uzgodniono z władzami stanowymi, że w czasie pogrzebów wstrzymane zostaną loty samolotów i helikopterów nad Nickel Mines.
W ostatniej chwili udało się udaremnić próbę zakłócenia pogrzebów przez fanatyczną prawicową sektę Westboro Baptist Church z Kansas. Urządza ona protesty na pogrzebach żołnierzy poległych w Iraku głosząc, że ich śmierć jest karą sprowadzoną przez Boga za tolerowanie homoseksualizmu.
Grupa zapowiedziała podobny protest na pogrzebach w Nickel Mines. Odwołała go po groźbie dziennikarzy, że nie dopuszczą fanatyków w pobliże domostw Amiszów oraz po obietnicy złożonej liderom sekty, że będą mogli wystąpić w telewizji. Jedna z jej działaczek pojawiła się w środę wieczorem w popularnej telewizji Fox News.
32-letni Roberts, żonaty ojciec trojga małych dzieci bez kryminalnej przeszłości, nigdy nie podejrzewany o chorobę psychiczną, wszedł do prywatnej szkoły Amiszów uzbrojony w kilka sztuk broni palnej i dwa noże, pozwolił wyjść chłopcom i nauczycielom a kilkanaście dziewczynek związał, ustawiając je pod tablicą. Kiedy pod budynek przybyła policja, zastrzelił pięć dziewczynek, drugie tyle ranił, po czym popełnił samobójstwo.
Jego motywy pozostają niejasne. W telefonie do żony na chwilę przed masakrą tłumaczył, że czuje "nienawiść do siebie i do Boga" w związku tym, że 20 lat temu molestował seksualnie dwoje dzieci, swoich krewnych. Sam miał wtedy 12 lat. Powiedział też, że odczuwa potrzebę ponownego molestowania małych dziewczynek.
Roberts nie był Amiszem - są oni przemieszani w hrabstwie Lancaster z ludnością innych wyznań - i przeważa opinia, że zabójstwo nie miało nic wspólnego z faktem, że ofiarami były dzieci z tego kościoła.
Amisze, którzy wywodzą się z reformatorskiego w chrześcijaństwie ruchu anabaptystów (później zwanych menonitami, od których się odłączyli), wyemigrowali z Europy do Ameryki w XVIII wieku. Pojmując dosłownie Pismo Święte, wyrzekali się m.in. przemocy, co prowadziło do odmowy służby w wojsku i było jednym z powodów konfliktu z władzami państwowymi.
Po masakrze w szkole wielu Amiszów podkreślało, że wybaczają zabójcy. Przesłanie to przekazali też rodzinie Robertsa.
Amisze odrzucają korzystanie z większości zdobyczy cywilizacji technicznej - w ich domach nie ma m.in. telewizorów, komputerów i telefonów. Religia zabrania im prowadzenia samochodów i używania prądu elektrycznego z sieci elektrycznej (choć nie z własnych generatorów).
Tomasz Zalewski