ŚwiatAmerykanin u steru BP. Uratuje koncern przed gniewem rodaków?

Amerykanin u steru BP. Uratuje koncern przed gniewem rodaków?

Nowym dyrektorem naczelnym (CEO) brytyjskiego koncernu naftowego BP został we wtorek mianowany Robert Dudley, pierwszy Amerykanin na tym stanowisku. Komentatorzy doszukują się politycznych powodów takiej decyzji.

Amerykanin u steru BP. Uratuje koncern przed gniewem rodaków?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

27.07.2010 | aktual.: 27.07.2010 18:09

Zdaniem komentatorów, mianując Dudleya, który zastąpi dotychczasowego szefa Tony'ego Haywarda, kierownictwo BP ma nadzieję uśmierzyć gniew amerykańskiego społeczeństwa i polityków na koncern, odpowiedzialny za wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej, największą katastrofę ekologiczną w historii USA.

Haywarda zmuszono do ustąpienia, gdyż powszechnie krytykowano jego postawę wobec katastrofy, spowodowanej wybuchem na dzierżawionej przez BP platformie wiertniczej 20 kwietnia. Były CEO zachowywał się tak, jakby nie rozumiał skali szkód wyrządzonych przez jego firmę i nie czuł się za nie odpowiedzialny.

W opinii fachowców z branży energetycznej, jak znany ekspert Daniel Yergin, Dudley jest najlepszym z możliwych szefów BP w okresie, gdy koncern jest celem ataków. Uchodzi za kompetentnego, taktownego i zrównoważonego menedżera, który ma w dodatku doświadczenie międzynarodowe - przez kilka lat mieszkał w Rosji, kierując tam projektem joint venture BP z firmą TNK.

Nominacja Amerykanina - zwraca uwagę wtorkowy "Washington Post" - jest logicznym posunięciem w sytuacji, gdy 40 procent udziałowców BP mieszka w USA i firma jest największym producentem ropy na terenie Stanów Zjednoczonych.

Na fali oburzenia po wycieku w Zatoce Meksykańskiej Kongres rozważa jednak zakazanie BP wierceń na terenach państwowych, a Ministerstwo Sprawiedliwości próbuje sformułować zarzuty karne przeciw koncernowi.

"Biografia Dudleya i jego temperament mogą pomóc BP bezpiecznie żeglować na wzburzonych politycznych wodach w USA i ochronić możliwości dalszego robienia tam interesów" - pisze waszyngtoński dziennik.

W rezultacie katastrofy BP jest w poważnych tarapatach finansowych. Według ogłoszonych we wtorek danych, zyski firmy przekraczają 5 miliardów dolarów, ale koncern wydał już niewiele mniej - 4 mld dol. - na walkę z plamą ropy.

Pod naciskiem prezydenta Baracka Obamy zobowiązał się poza tym do przeznaczenia 20 mld dolarów na fundusz pomocy dla poszkodowanych przez wyciek.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)