Amerykanie protestują przeciwko polityce Busha
Kilkadziesiąt tysięcy ludzi protestowało przed waszyngtońskim Kapitolem przeciwko wojnie w Iraku.
27.01.2007 21:30
Podczas dwugodzinnej manifestacji uczestnicy wyrażali sprzeciw wobec polityki prezydenta USA George'a W. Busha i obecności amerykańskich wojsk w Iraku. Grupa członków rodzin żołnierzy, którzy zginęli na wojnie w Iraku, trzymała zdjęcia zabitych bliskich.
Wśród uczestników byli także weterani wojenni z Wietnamu, parlamentarzyści i kilku znanych aktorów, m.in. Jane Fonda, Sean Penn, Susan Sarandon i Tim Robbins.
Fonda, która w latach 60. XX wieku ostro sprzeciwiała się wojnie wietnamskiej, podczas krótkiego przemówienia wzywała prezydenta i parlament do wstrzymania finansów przeznaczonych na wojnę i wycofania amerykańskich wojsk z Iraku. Jestem bardzo zasmucona, że musimy to robić, że niczego nie nauczyliśmy się w Wietnamie - zaznaczyła.
Przywieźcie naszych żołnierzy do domu - skandowały tłumy maszerując wokół gmachu. Protestujący wyrazili nadzieję, że prezydent Bush i kongresmeni zrozumieją, że Amerykanie nie popierają wojny.
Choć manifestacja z założenia była pokojowa, grupa około 300 demonstrantów próbowała wedrzeć się do Kapitolu. Powstrzymała ich policja, po czym na schodach gmachu ustawiła barierki.
Około 40 osób, w tym rodziny wojskowych, zorganizowały kontrmanifestację.
W odpowiedzi na wielotysięczne demonstracje Biały Dom ograniczył się do potwierdzenia, że dotychczasowa strategia będzie kontynuowana.
Rzecznik doradcy prezydenta Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Gordon Johndroe oświadczył, że "prezydent rozumie, iż Amerykanie chcą zakończenia wojny w Iraku i nowa strategia do tego właśnie zmierza".
Strategia ta przewiduje wysłanie do Iraku dodatkowo 21.500 żołnierzy, mimo narastającej opozycji nie tylko wśród społeczeństwa, ale także w Kongresie oraz rekordowo niskich notowań popularności prezydenta.