Amerykanie doprowadzili do katastrofy Superjeta? Rosja ma podejrzenia
Rosyjscy eksperci lotniczy uważają, że katastrofa samolotu Superjet, do której doszło 9 maja w Indonezji, mogła nastąpić w skutek sabotażu ze strony Stanów Zjednoczonych - informuje sundaytimes.lk. Rosyjska gazeta "Komsomolskaja Prawda" w artykule zatytułowanym "Czy Amerykanie są zamieszani w katastrofę Superjeta?" cytuje anonimowych funkcjonariuszy. Twierdzą oni, że rywale rosyjskiego lotnictwa zagłuszyli przyrządy pokładowe maszyny.
Anonimowy oficer rosyjskiego wywiadu powiedział tabloidowi, że "badana jest teoria sabotażu przemysłowego". Punktem zaczepienia jest baza lotnicza USA, która znajduje się w Dżakarcie. Zdaniem rosyjskich ekspertów, właśnie z tej bazy Amerykanie mogli wysłać jakiś sygnał, który doprowadził do zagłuszenia przyrządów samolotu i tym samym - doprowadził do katastrofy.
Wojskowy ekspert cytowany przez rosyjską gazetę powiedział, że jego agencja "od dawna śledzi działania Sił Powietrznych USA na lotnisku w Dżakarcie". - Wiemy, że Amerykanie mają specjalne technologie, które potrafią zagłuszyć sygnały i spowodować nieprawidłowy odczyt parametrów - powiedział.
Suchoj Superjet-100 przyleciał do Indonezji w ramach podróży promocyjnej po Azji Południowo-Wschodniej. Wystartował z lotniska w Dżakarcie. Kontrola naziemna straciła z nim kontakt w 21 minut później - bezpośrednio po tym, gdy załoga poprosiła o zezwolenie na obniżenie wysokości lotu z 3 tys. do 1,8 tys. metrów. Według indonezyjskich władz nie jest jasne, dlaczego obaj rosyjscy piloci zażądali zgody na nagłe zejście w dół i to w okolicy wysokiego na ponad 2 kilometry wulkanu.