Ameryka demonstruje przeciw wojnie w Iraku
W związku z tym, że liczba żołnierzy amerykańskich zabitych w Iraku przekroczyła dwa tysiące, w całych Stanach Zjednoczonych rozpoczynają się wieczorem demonstracje przeciwników wojny.
26.10.2005 | aktual.: 26.10.2005 17:35
Matka jednego z poległych, Cindy Sheehan, która stała się ostatnio nieformalną przywódczynią ruchu antywojennego, już we wtorek rozpoczęła żałobne czuwanie w parku im. Lafayette'a przed Białym Domem.
Pani Sheehan zapowiada, że przykuje się łańcuchem do bramy rezydencji prezydenta i pozostanie tam do czasu, aż wszystkie wojska USA powrócą do kraju.
Lewicowe ugrupowanie Move-On.org. ogłosiło plany publikacji antywojennych ogłoszeń telewizyjnych dla uczczenia pamięci poległych. Na wieczór (czasu USA) planuje się tysiące demonstracji-nocnych czuwań przy świecach całym kraju.
Czołowe dzienniki, jak "Washington Post", opublikowały na kilku stronach zdjęcia wszystkich dwóch tysięcy zabitych w Iraku. Prasa i programy radiowe pełne są wywiadów z rodzinami poległych. Dziennikarze pytali wdowy po żołnierzach, czy uważają, że ich ofiara miała sens. Odpowiedzi padają rozmaite.
Według sondaży poparcie dla wojny w Iraku systematycznie spada. Z niedawnych badań przeprowadzonych przez "Wall Street Journal" wynika, że już ponad połowa Amerykanów uważa, że inwazja na Irak była niepotrzebna.
Z sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News okazało się, że tylko 38% społeczeństwa aprobuje sposób prowadzenia wojny przez prezydenta Busha - jest to o prawie 10% mniej niż rok temu.
W przemówieniu wygłoszonym we wtorek Bush powiedział, że wojna w Iraku "będzie wymagać więcej ofiar, więcej czasu i więcej determinacji". Stanowczo odrzucił wezwania, aby wycofać wojska lub przynajmniej podać przybliżony terminarz ich ewakuacji.
Senat uczcił we wtorek pamięć poległych minutą ciszy. Przekroczenie psychologicznej granicy dwóch tysięcy ofiar stało się dla demokratycznych senatorów okazją do krytyki wojny i polityki Busha.
Nasi żołnierze w Iraku potrzebują od prezydenta czegoś więcej niż tylko gadania o postępie (w Iraku) - powiedział czołowy krytyk administracji, senator Edward Kennedy.