Alimenty albo prawo jazdy
Możliwość zabrania prawa jazdy osobie, która
nie płaci alimentów miała nakłonić dłużników do regulowania
zobowiązań. Dobrym przykładem tego jest Trzebinia, gdzie po próbie
zatrzymania prawa jazdy, mężczyzna, który właśnie znalazł pracę
jako kierowca, zobowiązał się do płacenia na swoje dziecko - pisze
"Dziennik Polski".
Gdy prawie rok temu Sejm uchwalał ustawę o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych, zabieranie prawa jazdy osobom, które uchylają się od płacenia alimentów było przedstawiane jako skuteczna metoda walki z problemem rodziców uchylających się od łożenia na swoje dzieci. Po kilku miesiącach okazało się, że wnioski o zatrzymania prawa jazdy to rzadkość, a część urzędników nie wierzy w skuteczność tego rozwiązania.
Próbę nakłonienia dłużników alimentacyjnych do płacenia zobowiązań podjęli burmistrzowie Chrzanowa i Trzebini. Skierowali do starostwa w Chrzanowie wnioski o zatrzymanie prawa jazdy osobom, które nie płacą alimentów. Uprawnienia do kierowania pojazdami może utracić w sumie 12 osób; osiem w gminie Chrzanów i cztery w Trzebini.
Na razie nie wiadomo, jak zachowają się dłużnicy. Wyznaczony im termin zgłoszenia się w starostwie upływa pod koniec przyszłego tygodnia. Kierownik podejrzewa, że niektórych wizja utraty prawa jazdy zmobilizuje do zapłacenia alimentów.
Skuteczność takiego rozwiązania potwierdza przypadek mieszkańca Trzebini. Mężczyzna, który od dawna zalegał z alimentami na dziecko z pierwszego małżeństwa i nie chciał zgodzić się na wywiad środowiskowy, sam zgłosił się do Ośrodka Pomocy Społecznej, gdy otrzymał informację, że może stracić prawo jazdy. Zadeklarował, że zaległość w miarę możliwości ureguluje, bo utrata uprawnień do kierowania pojazdami oznaczałaby dla niego utratę pracy. Miesiąc temu został zatrudniony jako kierowca.(PAP)