Alfabet emigranta - od Abolicji do Życiofajowoholizmu
Kiedyś, żeby poruszać się po Londynie niezbędna była A-Z-etka. Taka mapa Londynu na 120 stronach. Dziś prawie każdy ma nawigację w telefonie, więc A-Zetki są mniej popularne. Proponujemy, zatem Abecadło Emigranta, zgodne z polskim alfabetem, czyli od A do Ż.
07.05.2012 | aktual.: 09.05.2012 11:59
A - ABOLICJA. Podatkowa. Najstarsi emigranci z najnowszej fali pamiętają chyba, że jeszcze kilka lat temu Ojczyzna w trosce o ich dobre samopoczucie żądała, aby od pieniędzy zarobionych na Wyspach płacili drugi podatek w Polsce. Tak ponoć nakazywało prawo i sprawiedliwość. Niewielu respektowało to głupie prawo i zbójecką sprawiedliwość. Z abolicji uchwalonej na platformie porozumienia też skorzystało niewielu, wietrząc w niej jakiś podstęp nowej władzy.
B - BENEFITY. Po polsku - zasiłki. Jedna z agencji (nie polskich) załatwiająca benefity reklamuje swoje usługi sloganem: "UK is a country where only dupes work" (Wielka Brytania, to kraj, w którym pracują tylko frajerzy). Ponad 90% Polaków w Wielkiej Brytanii pracuje.
C - CHARITY. Praca wykonywana nieodpłatnie, często anonimowo, bez rozgłosu, przypinania medali i innych splendorów. Pożyteczne działanie na rzecz organizacji niosących ludziom pomoc, lub realizujących projekty społeczne. To w wersji brytyjskiej. Praca społeczna w wydaniu polskim wygląda czasem dokładnie na odwrót.
D - DAILY MAIL - Brytyjski tabloid poświęcający sporo uwagi przybyszom z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, Polakom w szczególności. Protesty przeciwko publikacjom tego pisma stały się głównym zajęciem i misją niektórych rodzimych organizacji społecznych.
E - EMIGRACJA. Polacy przybyli na Wyspy w czasie w wojny lub po jej zakończeniu i pozostali na stałe. Pod każdym względem odróżniający się "na plus" od Polaków przybyłych niedawno, tzw. Polaków z Polski. Nowo przybyły to nie emigrant, ale migrant. Żeby się nawet w nazewnictwie odróżniało.
F - FUNT BRYTYJSKI. Waluta, której wysoki kurs znacznie bardziej cieszy wielu rodaków, niż dobre notowania złotego. Na funtach, a nawet pensach zawsze jest wizerunek Królowej. Czyje wizerunki są na polskich banknotach - nie wszyscy już pamiętają. O mniejszych nominałach nie wspominając.
G - GODZINY SZCZYTU. W Londynie to godziny między 8, a 10 rano i od 17 do 19 po południu (tak mniej - więcej), w których lepiej nigdzie się nie wybierać metrem, autobusem, ani tym bardziej samochodem. Kłopot w tym, że zwykle w tych godzinach jest często najpilniejsza potrzeba.
H - HISTORIA. Wiedza o przeszłości, z której powinno się wyciągać wnioski na przyszłość. W polskim Londynie, historia budzi jednak nierzadko emocje większe niż teraźniejszość, czy tym bardziej przyszłość. Względna zgoda panuje do czasów Bitwy pod Grunwaldem.
I - INTEGRACJA. Słowo odmieniane przez wszystkie przypadki i czasy w emigracyjnej nowomowie. Obowiązkowe w programach różnych organizacji, dobrze pasujące do każdego przemówienia. Nawoływania do integracji Polaków "nowych" między sobą i "nowych" ze "starymi", kończą się nierzadko jeszcze większą dezintegracją. Integracja z innymi narodowościami też idzie jak po grudzie.
J - JĘZYKI. Polski i Angielski. W Wielkiej Brytanii urzędowym wciąż jeszcze jest ten drugi. Część rodaków spodziewa się jednak rychłej zmiany i dlatego nie traci czasu na naukę English language. Z podobnego założenia wychodzili niektórzy Polacy przybyli tu nawet kilkadziesiąt lat temu. Tymczasem Brytyjczycy, ewidentnie na złość nam, nie chcą się uczyć polskiego. K - KONSULAT GENERALNY. Dyżurny temat do bezkarnego krytykowania. Przede wszystkim za długie kolejki do wydziału paszportowego. Niestety, krytyka przyniosła skutek - wprowadzono zapisy na wizytę przez internet i kolejki prawie znikły. No ludzie, do czego to podobne...
L - "LONDYŃCZYCY". Tytuł, który gwarantuje sukces. Najpierw był serial Telewizji Polskiej, pryncypialnie oprotestowany przez "nową emigrację", jako szkalujący dobre imię Polaków. Książkę pod tym samym tytułem, choć całkiem inną w treści, oprotestowała "stara emigracja" - z powodów podobnych. Polaków zawsze "Londyńczycy" w oczy kolą.
M - MEDIA POLONIJNE. Pisma, portale, radia i telewizje (internetowe). Czego dusza zapragnie i najczęściej za darmo. Tylko brać lub ściągać z internetu. I nie wydziwiajcie zanadto - kochani Czytelnicy.
N - NATIONAL INSURANCE NUMBER. Jedyny numer, jaki można posiadać w Wielkiej Brytanii i to tylko jak się chce. Cóż za cywilizacyjne zapóźnienie w porównaniu z Polską: PESEL, NIP, numer dowodu osobistego, numer paszportu, numer ubezpieczenia społecznego, numer legitymacji kombatanckiej, itd.
O - ORGANIZACJE SPOŁECZNE. Liczne, choć nie zawsze imponująco liczebne i liczące się stowarzyszenia, kluby, grupy i kółka wzajemnej adoracji. Koniecznie z prezesem, wiceprezesem oraz zarządem w poszerzonym składzie. Są też organizacje zrzeszające organizacje, oraz organizacje jeszcze bardziej nadrzędne.
P - POSK. Skrót możliwy do rozszyfrowania, jako Prosimy Odsunąć Się Kawałek, albo Przybyszu Odpocznij Sobie Koniecznie. Inny wariat - Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny.
R - ROWERZYŚCI. Największe zagrożenie komunikacyjne w Londynie. Dla pojazdów, pieszych i samych siebie. Pędzą z obłędem w oczach, nie zważając na sygnalizację świetlną, wciskają się między samochody, lekceważą wszelkie zasady ruchu drogowego. Wdychając tony spalin twierdzą, że jazda rowerem jest zdrowa.
S - STEREOTYPY. Przypinają nam łatki pijaków, złodziei, antysemitów, lub pożeraczy łabędzi - znaczy: powielają krzywdzące stereotypy. Gdy my przypinamy łatki im, to tylko stwierdzamy powszechnie znane fakty.
T - TRAWELKA. Bilet okresowy na przejazd środkami komunikacji publicznej. W wersji elektronicznej - ojsterka. Dzięki nim można jeździć busem, albo andergrandem. Polska angielszczyzna, lub angielska polszczyzna - jak kto woli.
U - UK. United Kingdom - Zjednoczone Królestwo. GB. Great Britain - Wielka Brytania. Poza tym są jeszcze Wyspy Brytyjskie, ale każdy Polak wie, o co chodzi, gdy powiemy, że mieszkamy w Anglii. Nawet, jeśli chodzi o Szkocję, Walię lub Irlandię Północną.
W - WIZA. Dokument zezwalający na wjazd do danego kraju, przyznawany odpłatnie i z łaską. Jako obywatele kraju UE mamy już z głowy stanie godzinami pod Home Office, albo brytyjskim konsulatem w Polsce. Stęsknieni za tą rozrywką mogą sobie postać pod konsulatem amerykańskim. Albo chińskim.
Ż - Życiofajowoholizm. Słówko, które zaczyna robić wśród Polaków w Londynie furorę. Wyjaśnienie znaczenia zajmuje kilka stron znormalizowanego maszynopisu. W każdym razie nie oznacza nic brzydkiego. Wymyśliła je w końcu ładna dziewczyna.
Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy