Aleksander Łukaszenka: polscy obserwatorzy mogą się u nas uczyć, jak organizować wybory
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka powiedział, że polscy obserwatorzy wyborów do niższej izby białoruskiego parlamentu mogą się na Białorusi nauczyć, jak należy przeprowadzać wybory.
23.09.2012 | aktual.: 23.09.2012 18:45
- Przekażcie swoim polskim obserwatorom, żeby nauczyli się u nas, jak należy przeprowadzać wybory. (...) My bez polskich polityków połapiemy się, jak budować własne życie - oznajmił Łukaszenka, poproszony o skomentowanie wypowiedzi niektórych międzynarodowych obserwatorów, w tym polskich, o niedemokratycznym przebiegu wyborów parlamentarnych na Białorusi.
Łukaszenka odpowiadał na pytania dziennikarzy w Mińsku po oddaniu głosu w wyborach do Izby Reprezentantów.
Polski obserwator Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Michał Szczerba (PO) potwierdził swe zastrzeżenia wobec procesu wyborczego na Białorusi. Zwrócił uwagę m.in. na eliminowanie opozycji z wyborów poprzez selektywną rejestrację kandydatów, śladową obecność jej przedstawicieli w komisjach wyborczych, ograniczanie jej dostępu do mediów i wreszcie publiczne oczernianie.
Według niego najbardziej kontrowersyjny mechanizm to przedterminowe głosowanie, które trwało pięć dni przed właściwym dniem wyborów. - Obserwatorzy nie mieli możliwości kontrolowania tego głosowania, w ramach którego głos oddało ponad 25 proc. uprawnionych - zaznaczył Szczerba.
- Poważne zastrzeżenia budzi też skład komisji wyborczych. Przewodniczącym komisji i jego zastępcą zawsze zostają osoby zaufane i całkowicie dyspozycyjne wobec władz reżimu i przeszkolone w metodach manipulacji i sposobie liczenia głosów - podkreślił.
Także inny polski obserwator, Henryk Smolarz (PSL), powiedział, że proces przeprowadzania wyborów w całości - od sposobu rejestracji kandydatów i członków komisji wyborczych, poprzez zaplecze gastronomiczne zapewniane w lokalach wyborczych po dowożenie urn do domów na życzenie wyborców - "pokazuje pewną sprawność systemu, ale na pewno nie sprzyja demokracji".
- Alaksandr Łukaszenka chciałby, aby polscy obserwatorzy uczyli się od Białorusi demokracji, bo wydaje mu się, że wszystko tu chodzi jak w szwajcarskim zegarku, ale to niestety radziecki zegarek, który chodzi tak, jak chce władza, i wynik wyborów też będzie taki, jak ona chce - podkreślił Szczerba.
Także szef misji obserwacyjnej Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE na wybory Antonio Miloszoski wspomniał o zastrzeżeniach wobec głosowania.
- Misja OBWE stwierdza brak pożądanej równowagi w formowaniu komisji wyborczych. Równowaga ta jest niezbędna, aby każdy uczestnik procesu (wyborczego) miał zaufanie do komisji - podkreślił podczas wizyty w jednym w mińskich lokali wyborczych.
Wybory do Izby Reprezentantów obserwuje ponad 750 międzynarodowych obserwatorów. Misja obserwacyjna ZP OBWE składa się z ponad 70 osób. Ze strony polskiej w jej skład oprócz Szczerby (PO) wchodzą Barbara Bartuś (PiS), Andrzej Jaworski (PiS) oraz Henryk Smolarz (PSL). Polacy obserwują w niedzielę dwa okręgi wyborcze - jeden w samym Mińsku i drugi niedaleko białoruskiej stolicy.
Wszystkie wybory, jakie odbywały się na Białorusi od 1996 roku, zostały uznane przez OBWE za nieuczciwe. Z tego powodu szefowa i sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej, Lidzija Jarmoszyna i Mikałaj Łazawik, zostali objęci sankcjami wizowymi przez UE i USA.
Według najnowszych danych CKW, w wyborach wzięło już udział 39,2 proc. obywateli, włączając w to głosowanie przedterminowe. Wybory w poszczególnych okręgach będą ważne, jeśli frekwencja wyniesie co najmniej 50 proc.