Albo mandat, albo stanowisko

Radni województw dostają diety w wysokości około dwóch tysięcy złotych miesięcznie - pisze "Rzeczpospolita". Kilku z nich znalazło też zatrudnienie we władzach Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska, gdzie zarobki sięgają 10 tysięcy złotych.

Problem w tym - pisze dziennik, że resort spraw wewnętrznych i administracji, nadzorujący działalność samorządów, uważa, że łączenie tych funkcji jest niedopuszczalne, bo oznacza konflikt interesów. Radni wojewódzcy nadzorują bowiem WFOŚ. Jeśli więc jednocześnie tam pracują mają wpływ na ocenę swojej pracy.

"Rzeczpospolita" sprawdziła, ilu radnych wojewódzkich pracuje jednocześnie w zarządach Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska . Okazało się, że dziesięciu. Większość, bo sześć osób to przedstawiciele partii Leszka Millera, dwie noszą legitymacje PSL, po jednym reprezentancie w podwójnej roli mają Samoobrona i Platforma Obywatelska. W trzech przypadkach, we władzach funduszu zasiadają osoby pełniące kierownicze funkcje również w sejmikach, na przykład wiceprezesem WFOŚ w Katowicach jest Zbigniew Wieczorek z SLD, przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego.

"Rzeczpospolita" zauważa, że ustawa o samorządzie wojewódzkim nie mówi wprost o zakazie łączenia funkcji. Problem w tym, kto teraz ma dokonać interpretacji prawa, bo np. MSWiA twierdzi, że to nie jego rola. Cytowany przez gazetę poseł Bogdan Zdrojewski z Platformy Obywatelskiej, członek Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego, twierdzi, że zadania takiego mogą podjąć się wojewodowie albo Biuro Legislacyjne Sejmu.

Jeśli okaże się, że MSWiA ma rację, radni będą musieli wybrać - albo zachowają mandat, albo miejsce w zarządzie funduszu - pisze "Rzeczpospolita".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)