Al‑Sadr i podłość kompromisu - Komentarz Internauty
Możemy odetchnąć. Zawarto rozejm z bandytą. Nasi chłopcy będą bezpieczniejsi, amerykańscy też. Świat poczuje się bardziej komfortowo, bo dogadał się z przestępcą, który kazał zabijać. Teraz należy czekać ułaskawienia Saddama Husajna, Osamy bin Ladena i reszty bojowników o pokój bez obecności Zachodu.
28.05.2004 09:35
Talibowie, dzięki którym w Afganistanie nie było produkcji opium wrócą do łask – co wziąwszy pod uwagę przytoczoną dygresję nie byłoby bezzasadne. Tak więc sztuka kompromisu z bandytami trymfuje, bo przecież... w demokracji inaczej się nie da. Bo wojna toczona bez poświęcenia i przwdziwej wiary w jej słuszność jest nie do wygrania.
Al-Sadr będzie mógł w spokoju wzmocnić swoje oddziały, prezydent USA coś tam zyskać przed wyborami a świat, jaki był taki będzie... może trochę bezpieczniejszy... dla bandytów. Ci bowiem w odróżnieniu od tłustych od dobrobytu społeczeństw Zachodu, żyć mogą tylko ideami... i nienawiścią.
W związku z tym osiągnięciem, w przekomicznym świetle staje osadzenie Slobodana Miloszevica, z którym przecież Zachód zawierał porozumienia. Wszystko wskazuje na to, że jedynym kryterium postępowania Zachodu jest możliwość dopadnięcia przeciwnika przy stosunkowo ograniczonych kosztach. Cóż prostszego niż nakłonienie premiera Serbii do wsadzenia byłego prezydenta do samolotu do Hagi. Gdy przychodzi płacić życiem, za realizacje podobnych pomysłów w stosunku do bandyty w Iraku, zawiera się z nim układy i rozejmy.
Ludzie uczą się z życia. Jedyną nauka, jaką mogą wyciągnąć terroryści różnej maści - czy to państwowi czy to plemienni - jest to, że Zachodowi nie wolno odpuszczać, że układy są tylko po to żeby się wzmocnić przed następnym starciem. Brutalna siła jest jedynym argumentem, który skłania zachód do ustępstw i rozmów. Współistnienie zaś, kończy się Hagą, czy innym trybunałem. W Iraku dopiero się zacznie, budowanie nowego porządku, który jeśli z wierzchu... będzie spokojny, to pod spodem przygotuje dla nas to co sami teraz warzymy... Może tylko szkoda... życia jednego reportera...