Al-Sadr chce uniknąć rozlewu krwi
Radykalny szyicki przywódca Muktada al-Sadr
ogłosił, że opuścił meczet w Kufie, który był dotąd
uważany za jego siedzibę, i przeniósł się do pobliskiego Nadżafu,
obok Karbali najświętszego miasta szyitów - podała AFP. Wszystkie
te trzy miasta leżą w polskiej strefie stabilizacyjnej.
Komunikat al-Sadra uzasadnia ten krok chęcią "uniknięcia rozlewu
krwi".
Al-Sadr informował wcześniej, że nie opuści meczetu w Kufie, i będzie to jego protest przeciwko "aktom agresji wobec cywilów popełnionym przez niewiernych okupantów". Associated Press, w odróżnieniu od AFP pisze, że nie wiadomo, gdzie udał się al-Sadr.
Poniedziałkowa informacja o nakazie aresztowania al-Sadra, który populistycznymi hasłami zyskuje popularność w szeregach młodych, sfrustrowanych szyitów, w żaden sposób nie przyczyniła się do uspokojenia wiernej mu "Armii Mahdiego". Idąc za głosem przywódcy od weekendu ściera się ona z siłami koalicyjnymi w kilku miastach Iraku.
"Nadal będę podążał tą samą drogą - oświadczył al-Sadr, znany z wojowniczych i antyamerykańskich kazań głoszonych co piątek w Kufie. - Nie można milczeć albo zgadzać się na agresję, której ofiarą pada nasz naród".
Młody duchowny wezwał społeczeństwa USA i krajów, które wspólnie z nimi uczestniczą w koalicji, aby "wywarły nacisk (na rządzących) i doprowadziły do wycofania ich wojsk z Iraku".