Trwa ładowanie...
18-08-2012 11:08

Al-Kaida w Syrii - niebezpieczny sojusz z islamskimi ekstremistami

Syryjscy demokraci, aby myśleć o skutecznej walce z reżimem Baszara al-Asada, musieli wejść w taktyczny sojusz z islamskimi ekstremistami, w większości powiązanymi z Al-Kaidą. Zaprawieni w boju radykałowie zdobywają coraz silniejszą pozycję i po obaleniu dyktatury mogą nie zechcieć zbyt łatwo poddać się kontroli innych sił i ośrodków politycznych. A w kraju takim jak Syria, zamieszkanym przez wiele narodowości i grup wyznaniowych, takie eksperymenty mogą zakończyć się prawdziwą katastrofą - pisze dla Wirtualnej Polski analityk Tomasz Otłowski.

Al-Kaida w Syrii - niebezpieczny sojusz z islamskimi ekstremistamiŹródło: AFP, fot: Bulent Kilic
d1fawji
d1fawji

Rozwój wydarzeń w Syrii, pogrążającej się w odmętach wojny domowej, coraz bardziej zaczyna przypominać to, co działo się mniej więcej półtora roku temu w Libii. To podobieństwo dotyczy nie tylko ogólnych uwarunkowań politycznych, społecznych czy strategicznych samego konfliktu, ale też - a może przede wszystkim - militarnej roli, jaką po stronie tzw. demokratycznej opozycji odgrywają zbrojne formacje islamskich ekstremistów, w większości powiązanych z Al-Kaidą.

Doświadczenia libijskie wskazują, że i w Syrii ten flirt opozycyjnych demokratów i prozachodnich liberałów z islamistami - póki co uzasadniany koniecznością czasu wojny i walki ze znienawidzonym reżimem - zakończyć się może uzyskaniem przez radykałów znaczącej pozycji politycznej w wolnej Syrii. Pozycji znacznie większej i silniejszej, niż wynikałoby to z faktycznych (realnych) wpływów zwolenników radykalnego islamu w społeczeństwie syryjskim.

Islamiści bezwzględnie tępieni

W Syrii, rządzonej przez reżim klanu Asadów - podobnie jak w Libii za czasów Kadafiego - bezwzględnie tępiono wszelkie ruchy, organizacje i działania środowisk islamskich, uznawanych przez władze za radykalne. Działacze tych ugrupowań byli prześladowani, więzieni, skrytobójczo zabijani lub w najlepszym razie zmuszani do emigracji. Działo się tak niezależnie od tego, jaki był polityczny i religijny profil tych struktur (to znaczy: czy odwoływały się one do wahhabizmu, czy też do nieco bardziej popularnego w świecie arabskim salafizmu) oraz niezależnie od tego, jaką formę działań akurat preferowały (społeczno-polityczną i charytatywną, jak Bracia Muzułmanie w latach 90. ub. wieku, czy też zbrojną, jak Al-Kaida i powiązane z nią grupy regionalne).

W przypadku reżimu Asadów dodatkowym czynnikiem motywującym do walki z rodzimym (ale też i importowanym) ekstremizmem sunnickim były również względy natury politycznej. Wszak obecna władza w Syrii opiera się na stanowiącej mniejszość sekcie Alawitów, traktowanej przez sunnitów jako heretycka - ze wszystkimi tego konsekwencjami. Syryjscy radykałowie z Bractwa Muzułmańskiego wielokrotnie podejmowali więc zbrojne próby obalenia świeckich rządów partii Ba'as w Damaszku, opartych na heretykach.

d1fawji

Jeden z największych powstańczych zrywów Braci w 1982 roku okazał się także najkrwawszym - armia brutalnie spacyfikowała główne ośrodki buntu (m.in. miasto Homa, które i obecnie jest sceną krwawych walk), a ilość ofiar śmiertelnych szła wówczas w dziesiątki tysięcy ludzi. Niewykluczone, że prezydent Baszar al-Asad wkrótce pobije jednak ten ponury rekord, ustanowiony przez jego ojca...

Co ciekawe, brutalne zwalczanie wszelkich - faktycznych bądź urojonych - przejawów islamizmu nie przeszkadzało obu reżimom w wielokrotnym wykorzystywaniu, po cichu i w białych rękawiczkach, ideologii oraz struktur islamistycznych do własnych, partykularnych celów. Muammar Kadafi sięgał na przykład po wsparcie islamistów w swych działaniach przeciwko Czadowi (a ponoć nawet i przeciw Egiptowi), a Hafiz al-Asad i jego syn Baszar, obecny władca kraju, szczodrze wspierali islamskich ekstremistów z Autonomii Palestyńskiej, a później w Iraku (po 2003 roku). Równolegle, o czym nie można zapominać, Damaszek stanowił też przez trzy dekady jeden z najważniejszych filarów działalności radykalnych islamistów szyickich, z libańskiego Hezbollahu, blisko związanego z teokratycznym Iranem.

Bezpieczeństwo trzymane żelazną ręką

Czego by jednak nie mówić, to jednak w efekcie tej zdecydowanej i mało liberalnej polityki zarówno Libia, jak i Syria przez całe dekady były jednymi z niewielu krajów arabskich, w których zjawiska ekstremizmu i terroryzmu islamskiego niemalże nie istniały. Gdy w Iraku, Autonomii Palestyńskiej czy Libanie (a nawet w super-, wydawałoby się, spokojnej Jordanii) wybuchały bomby zamachowców-samobójców, do Damaszku zjeżdżały wycieczki z Zachodu, a kraj szczycił się niespotykanym w regionie poziomem bezpieczeństwa.

Podobnie było w ostatnich kilku latach w Libii, od kiedy w 2004 roku reżim w Trypolisie - śmiertelnie wystraszony ponurym losem groteskowego satrapy z Bagdadu - postanowił pójść na współpracę z USA i otworzyć się na Zachód. Libia stała się mekką zachodnich inwestorów oraz rajem dla amerykańskich i europejskich firm petrochemicznych, głównie z państw, które - o, paradoksie! - wiosną 2011 roku jako pierwsze postanowiły zbrojnie włączyć się w działania przeciwko Kadafiemu.

d1fawji

Ale historia ta zna i kolejne paradoksy - jak choćby ten, że rządy pułkownika Kadafiego zakończyły się ostatecznie, po ponad pół roku krwawej wojny domowej, w dużej mierze właśnie dzięki aktywności, sile militarnej i doświadczeniu islamistów, którzy dość niespodziewanie stali się ważnym elementem politycznego krajobrazu nowej Libii. A dziś, jakby tego było mało, islamscy ekstremiści mają duże szanse, aby powtórzyć swój libijski sukces także w Syrii... Schemat funkcjonowania ugrupowań islamistycznych w Syrii do złudzenia przypomina ten, który znamy już z czasów wojny domowej w Libii. Jeszcze rok, dwa lata temu działający w ścisłej konspiracji, tropieni przez służby bezpieczeństwa reżimu i niezdolni do jakiejkolwiek poważniejszej akcji przeciwko władzom, dziś islamiści w Syrii stanowią jedną z ważniejszych (o ile wręcz nie najważniejszą) zbrojną strukturę antyrządowej rebelii.

I znowu - tak jak niedawno w Libii - syryjska "demokratyczna" opozycja niewiele mogłaby militarnie wskórać "w polu" (nawet pomimo cichego, acz intensywnego, wsparcia ze strony Zachodu i Arabów), gdyby nie siła i doświadczenie bojowe islamistów. Ich oddziały tworzone są przez ludzi (głównie Syryjczyków, ale też obywateli państw z niemal całego świata islamu), którzy przeszli niegdyś szkolenie wojskowe (swoistą partyzancką "unitarkę") w obozach zorganizowanych przez Al-Kaidę i jej sojusznicze organizacje w Afganistanie, Pakistanie, Jemenie czy Iraku.

Co więcej, większość z nich ma też za sobą - nierzadko wieloletnie - doświadczenie bojowe, wyniesione z walk z Amerykanami w Iraku czy siłami NATO w Afganistanie. Ostatnie doniesienia na temat syryjskich formacji islamistycznych wskazują też, że w ich szeregach walczy wielu weteranów wojny domowej w Libii, a nawet... walk z Izraelczykami w Gazie. Jednym słowem - istna islamistyczna "międzynarodówka"... Pytaniem zasadniczym, acz na obecnym etapie mocno retorycznym, pozostaje jedynie, czy ludzie ci aby na pewno walczą za wolną, demokratyczną i prozachodnią Syrię? Chyba należy w to wątpić...

d1fawji

Sprawdzone metody terrorystów

Wojujący islamiści nie byliby oczywiście sobą, gdyby ograniczali się jedynie do taktyki klasycznej "gerylasówki" (gerylasi to partyzanci hiszpańscy walczący z wojskami Napoleona I - przyp. red.) i walki partyzantki miejskiej. Przecież ich sztandarowym modus operandi (zwłaszcza grup powiązanych z Al-Kaidą) są terrorystyczne zamachy samobójcze, najlepiej jak najbardziej spektakularne i krwawe.

W tym zakresie rzeczywistość syryjskiej wojny domowej znacząco różni się od wydarzeń w Libii, gdzie tego typu aktywność ekstremistów miała sporadyczny i drugorzędny charakter. To, co obserwujemy zaś od kilku miesięcy w Syrii, bardziej zaczyna przypominać krwawe jatki sprzed paru lat w Iraku. Mogłoby to niestety potwierdzać tezę o silnej obecności Al-Kaidy w strukturach syryjskiej rebelii.

Z danych, którymi dysponujemy, wynika, że w Syrii działają dziś co najmniej cztery duże ugrupowania zbrojne, odwołujące się w swej ideologii i polityce do radykalnego islamu. Jedną z nich jest "Al-Kaida w Iraku" (AQI) - regionalne odgałęzienie Al-Kaidy, a więc jej bezpośrednia, lokalna ekspozytura w Lewancie. Wbrew bowiem swojej nazwie grupa ta od dawna już nie ogranicza obszaru swej aktywności tylko do obszaru Iraku.

d1fawji

Związki AQI z Syrią sięgają zresztą roku 2004 i mają wielce ciekawy charakter: grupa ta bowiem znalazła na terenie tego kraju schronienie, a najpewniej także i wsparcie syryjskich służb bezpieczeństwa, walcząc z amerykańską inwazją na Irak. To dzięki przymykaniu oczu przez władze w Damaszku na fakt obecności obozów i baz AQI we wschodniej Syrii oraz na nad wyraz zadziwiającą nieszczelność granicy Syrii z jej południowym sąsiadem, iracka Al-Kaida tak długo i skutecznie mogła prowadzić swą walkę z Amerykanami w Iraku.

Cel uświęca środki

Waszyngton wielokrotnie oskarżał zresztą reżim Asada o podwójną grę i wykorzystywanie AQI jako instrumentu w antyamerykańskiej polityce Damaszku. Gdy Amerykanom udało się ostatecznie w latach 2007-2009 zdziesiątkować i zdezorganizować struktury AQI, jej niedobitki schroniły się w większości właśnie na pustynnym i trudno dostępnym wschodzie Syrii, skąd - zapewne nie bez wiedzy i pomocy Syryjczyków - kontynuowały operacje terrorystyczne w Iraku. Dziś islamiści z irackiej Al-Kaidy najwyraźniej nie wykazują wdzięczności wobec Asada i nie wahają się kąsać ręki, która udzielała im wsparcia w krytycznych dla nich chwilach. Cóż, cel uświęca środki...

AQI nie jest jednak największym, ani nawet najbardziej aktywnym, ugrupowaniem islamistycznym operującym obecnie w Syrii. Tu palma pierwszeństwa bez wątpienia należy się młodej organizacji o jakże wdzięcznej nazwie "Front na Rzecz Obrony Mieszkańców Lewantu", w skrócie znany jako "Front Al-Nusrah" lub po prostu Al-Nusrah. Założony pod koniec 2011 roku, szybko stał się wśród islamistów syryjskich grupą wiodącą pod względem tempa swej aktywności - zarówno militarnej, jak i stricte terrorystycznej oraz (co równie ważne) medialno-propagandowej. Do tego bez wątpienia jest śmiertelnie efektywny, a jego skomplikowane organizacyjnie zamachy, przeprowadzane w obiektach stanowiących samo serce reżimu, przyniosły mu prestiż i poważanie nie tylko wśród islamistów, ale i w całym światku syryjskiej opozycji. To właśnie terroryści z Al-Nusrah dokonali największych i najkrwawszych ataków samobójczych, do jakich doszło w ostatnich miesiącach w Syrii. To oni zabili m.in. ministra obrony narodowej Syrii i szefa służb
bezpieczeństwa tego kraju w brawurowym ataku na kompleks rządowy w Damaszku.

d1fawji

Co ciekawe, Al-Nusrah jest jedyną organizacją islamistyczną syryjskiej rebelii, która ściśle (i do tego najzupełniej jawnie) współpracuje z oficjalnymi strukturami "demokratycznej" opozycji. W sierpniu 2012 roku Front pochwalił się bliskim, taktycznym współdziałaniem w boju z jedną z najważniejszych (i najsławniejszych medialnie) jednostek Wolnej Armii Syryjskiej (FSA) - Batalionem Al-Sahaba. Obie formacje miały przeprowadzić szereg wspólnych (ponoć udanych) operacji militarnych w Damaszku i jego okolicach.

Szkoła Al-Kaidy

Choć liderzy Frontu oficjalnie nie potwierdzają jego organizacyjnych czy kadrowych związków z Al-Kaidą, to na rzecz takich powiązań zdaje się przemawiać właśnie taktyka stosowana przez to ugrupowanie, a zwłaszcza sposób organizacji i przeprowadzania zamachów samobójczych. Również cała sfera medialnej i propagandowej aktywności Al-Nusrah jako żywo nosi znamiona starej, sprawdzonej szkoły Al-Kaidy. No i oczywiście Front prezentuje niemal identyczną ideologię oraz głosi te same cele strategiczne, co organizacja Ajmana az-Zawahiriego.

Poza AQI i Al-Nusrah w Syrii działają jeszcze co najmniej dwa duże (liczące co najmniej kilkuset bojowników każde) ugrupowania islamistyczne: "Brygady Abdullaha Azzama" i "Brygada Męczennika Al-Baraa Ibn Malika". Ich poziom aktywności i skala operacji przeciwko siłom rządowym są jednak niewielkie, ograniczając się do kilku regionów kraju.

d1fawji

Ponadto w większości miejsc, gdzie trwają operacje rebeliantów, pojawiają się niewielkie grupki islamistów, formalnie nie związane z żadną większą strukturą ekstremistyczną obecną w Syrii. Tak było na przykład w Hims, gdzie wiosną tego roku doszło do masowych prześladowań chrześcijan, dokonanych przez lokalną grupę ekstremistyczną - "Brygadę Faruqa". Zresztą, jak zwykle w takich sytuacjach, trwający w Syrii chaos ułatwia działania także różnej maści kryminalistom i bandytom, którzy pod pretekstem walki z reżimem - do tego często w imię Allaha - grabią i prześladują miejscową ludność. Wojna zawsze rządzi się swymi brutalnymi prawami...

Co na to syryjska opozycja?

Czy syryjska opozycja nie widzi zagrożenia w ścisłym współdziałaniu z islamskimi radykałami? Być może niektórzy jej działacze i politycy - ci najbardziej liberalni i obeznani z realiami społeczno-politycznymi ich kraju, a także regionu - mają świadomość poważnego ryzyka, jakie niesie ze sobą takie taktyczne zbliżenie z islamistami. Ale w całościowym ujęciu, w obecnych uwarunkowaniach operacyjnych i taktycznych (ale także strategicznych i geopolitycznych), bardziej liczy się brutalna siła i przysłowiowa ilość bagnetów, które można wystawić na polu bitwy. Syryjscy demokraci i liberałowie nie dysponują odpowiednią ilością owych "bagnetów" i aby myśleć o skutecznej walce z rządowymi siłami bezpieczeństwa, muszą wejść w taktyczny sojusz z wyszkolonymi, doświadczonymi i ostrzelanymi w boju islamistami.

Być może syryjska opozycja demokratyczna liczy, że uda jej się później - czyżby, o naiwności!, przy pomocy Zachodu? - jakoś zmarginalizować islamskich radykałów i osłabić ich wzmocnioną w czasie konfliktu pozycję polityczną. Należy się jednak obawiać, że islamiści - jak ów dżin z arabskich baśni, raz wypuszczony z butelki - nie zechcą zbyt łatwo poddać się kontroli innych sił i ośrodków politycznych. W Syrii, kraju zamieszkanym - w przeciwieństwie do Libii, Tunezji, a nawet Egiptu - przez wiele narodowości i grup wyznaniowych, takie eksperymenty mogą zakończyć się prawdziwą katastrofą.

Tomasz Otłowski dla Wirtualnej Polski

Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

d1fawji
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fawji
Więcej tematów