Al-Kaida kontratakuje
Opublikowane właśnie zeznania uwięzionego w Guantánamo Chalida Szejka Mohameda, jednego z liderów Al-Kaidy, wstrząsnęły opinią publiczną. Tak jak nie docenialiśmy Al-Kaidy przed 11 września 2001 roku, tak i teraz grozi nam popełnienie tego samego błędu.
02.04.2007 | aktual.: 02.04.2007 07:27
W październiku 2006 roku George W. Bush oświadczył: Al-Kaida jest w rozsypce. Ekstremiści zgrali się do cna. Przywódcy tej organizacji zostali postawieni przed wymiarem sprawiedliwości. Chociaż często mówi się o Al-Kaidzie, że jest rozbita i pokonana, niezdolna do przeprowadzania ataków, a jej przywódcy żyją odizolowani w jaskiniach odległego Waziristanu – to tak naprawdę organizacja ta nie znajduje się w odwrocie, lecz właśnie przechodzi do ofensywy. Przegrupowała się i przeorganizowała po niepowodzeniach, których doznała w początkowej fazie ogólnoświatowej wojny przeciw terroryzmowi, a teraz zbiera siły, by kontynuować wielki bój rozpoczęty ponad dziesięć lat temu.
To nieprawda, że jest okaleczona do tego stopnia, iż może zagrażać jedynie słabszym, łatwiej dostępnym celom takim jak hotele i transport publiczny. Al-Kaida nadal w dużej mierze trzyma się klasycznej zasady polegającej na jednoczesnych, spektakularnych atakach przeciw znacznie trudniejszym celom. Innymi słowy zagrożenie ze strony tej prężnej organizacji jest coraz większe, a nie coraz mniejsze.
Globalna sieć
Trwające śledztwa wskazują coraz dobitniej, że wszystkie ostatnie ataki terrorys-tyczne i groźby zamachów – zażegnany plan z 2004 roku mający na celu dokonanie równoczesnych akcji samobójczych w Stanach Zjednoczonych, ataki na londyńskie metro i autobus w roku 2005 oraz plan z sierpnia 2006 roku zakładający wysadzenie w powietrze dziesięciu samolotów nad Atlantykiem – były koordynowane przez Al-Kaidę, nie zaś przez lokalne grupy terrorystyczne. Przyjrzyjmy się, czego uczą nas zamachy bombowe w Londynie.
Bruce Hoffman
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".