Al‑Dżazira odrzuca oskarżenia Waszyngtonu
Katarska telewizja Al-Dżazira odrzuciła wysuwane z Waszyngtonu zarzuty o
"jednostronne i nieprawdziwe" informacje na temat sytuacji w Iraku.
"Odrzucamy wszelkie próby wywierania nacisku na Al-Dżazirę i podważania wiarygodności stacji" - powiedział katarskiej gazecie "Al-Watan" rzecznik Al-Dżaziry, Dżihad Aki Balut. Jego zdaniem, dziennikarze Al-Dżaziry w Iraku starają się zawsze przedstawiać obraz sytuacji na podstawie własnych obserwacji z miejsca wydarzeń.
W niedzielę wiceminister obrony USA Paul Wolfowitz skrytykował arabskie telewizje Al-Arabija i Al-Dżazira za "fałszywe i dla naszych oddziałów niebezpieczne informowanie" [o sytuacji w Iraku], odnosząc tę krytykę zwłaszcza do Al-Dżaziry. Jego zdaniem, obie stacje swoimi informacjami i reportażami podsycają nienawiść do żołnierzy USA w Iraku. W tej sprawie prowadzono nawet rozmowy z rządem katarskim, ale strona amerykańska uzyskała "niezadowalające odpowiedzi" - powiedział Wolfowitz.
Według rzecznika katarskiej telewizji, żołnierze amerykańscy wielokrotnie "przeszkadzali" reporterom Al-Dżaziry w Iraku i "szykanowali ich". Np. biuro Al-Dżaziry w mieście Ramadi, uchodzącym za twierdzę przeciwników amerykańskich władz okupacyjnych, było zamykane już trzykrotnie. W Mosulu w niedzielę Amerykanie aresztowali korespondenta katarskiej telewizji Nafwala al-Szahwaniego, którego w poniedziałek zwolniono.
W toku wojny, podczas amerykańskiego ataku na Bagdad, trafione zostało biuro Al-Dżaziry w stolicy Iraku. Zginął wówczas współpracownik katarskiej telewizji Tarek Adżub.
DPA przypomina, że nastawienie Waszyngtonu do Al-Dżaziry, której strona internetowa stała się tymczasem najczęściej oglądaną witryną "www" w świecie arabskim, od dawna jest złe. Jej relacje na żywo z wojny w Afganistanie, nagrania kasetowe i wideo Osamy bin Ladena oraz budzące grozę sceny amerykańsko-brytyjskiego ataku na Irak ściągały już wielokrotnie gniew Białego Domu na stację, założoną przez katarską rodzinę panującą.
Trudno jednak przypuszczać, by Amerykanie mogli zagrozić małemu państwu nad Zatoką poważnymi konsekwencjami politycznymi. Obok Kuwejtu tylko Katar, jak żaden kraj arabski, zajął przychylne stanowisko wobec operacji militarnej w Iraku. Z katarskiej pustyni Amerykanie wyprawiali w stronę Iraku swe oddziały pod dowództwem generała Tommy'ego Franksa.
Sprawę dodatkowo komplikuje to, że administracja prezydenta George'a W.Busha stara się wykorzystywać właśnie Al-Dżazirę i Al- Arabiję, z racji ich wysokiej oglądalności, do przekazywania arabskim widzom własnej wizji świata. Wywiadów Al-Dżazirze udzielili m.in. doradczyni prezydenta Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleeza Rice oraz szef dyplomacji USA Colin Powell. Z tego powodu, jak pisze DPA, wielu arabskich ekspertów ds. mediów za obecną amerykańską krytyką widzi przede wszystkim próbę przeszkodzenia w neutralnym informowaniu o sytuacji w Iraku. (iza)