Aktywnie czy twardo? - kandydaci na prezydenta o polityce zagranicznej
Kandydat PO na prezydenta Donald Tusk chce polityki zagranicznej opartej na "prawdziwej aktywności, która daje szansę Polsce". Kandydat PiS Lech Kaczyński opowiedział się w
debacie w telewizji Polsat za "twardą" polityką
zagraniczną. Obaj rywale o fotel prezydencki wzięli udział w
programie "Co z tą Polską" Tomasza Lisa.
14.10.2005 | aktual.: 14.10.2005 10:54
Przeczytajzapis rozmów Tomasza Lisa na stronach wp.pl
Status naszego państwa, także w UE, bardzo wpływa na status naszego obywatela za granicą. Do tego jest potrzebna polityka twarda. Zapewniam pana, że potrafię rozmawiać z ludźmi o całkiem odmiennych ode mnie przekonaniach i interesach. Ale trzeba tu być stanowczym - powiedział L.Kaczyński do Tuska.
Ja widząc ludzi, którzy mówią: "ci są źli, na tych uważać, tu niepokój tu zagrożenie", widzę ludzi, którzy nie wierzą we własne siły. Pański punkt widzenia na Polskę w świecie jest punktem widzenia człowieka, który odczuwa niepokój, że mamy sąsiadów, a nie wiarę w to, że możemy wygrywać konkurencję - powiedział z kolei Tusk zwracając się do L.Kaczyńskiego.
Pozycję buduje się nie z zaciśniętymi pięściami i marsową miną, ale w rozmowach o współpracy gospodarczej - ocenił kandydat PO.
L.Kaczyński, odnosząc się do polityki Polski wobec Niemiec podkreślił, że powinna być ona prowadzona w taki sposób, żeby politycy niemieccy dobrze wiedzieli, że po polskiej stronie nie ma ludzi z plasteliny, nie ma ludzi z kompleksami wobec Niemiec. Trzeba być stanowczym, a nie miękkim - dodał.
Tusk ripostował: Każdy, kto w Polsce czyni zarzut wobec ludzi, którzy chcą poprawić relacje polsko-niemieckie czy polsko-rosyjskie - błądzi. Dziwię się, że pan tego nie rozumie.
Jego zdaniem prezydentura Kaczyńskiego przyczyniłaby się do pogorszenia relacji Polski z zagranicą. Podkreślał, że nie jest osamotniony w takich obawach, bo pojawiają się one w licznych kręgach opiniotwórczych krajów europejskich.
Pytany, jakie ma konkretnie dowody na to, że prezydentura L.Kaczyńskiego budzi tam obawy i oznaczałaby pogorszenie relacji odparł, że dowodem byłaby prezydentura Kaczyńskiego, a dzisiaj możemy mówić o prognozach. Moim zadaniem jest niedopuścić do tego, aby te prognozy się sprawdziły - zadeklarował.
Jeżeli nawet zdarzają się różnego rodzaju ataki, w tym zupełnie absurdalne, w szczególności w niemieckiej prasie, to są one inspirowane nie stamtąd, tylko stąd, z Polski - odparł Kaczyński. Obaj kandydaci kolejny raz spierali się też o nakłady na hospicja. L.Kaczyński przedstawił listę, z której wynika, że w Warszawie są największe w Polsce nakłady na hospicja. Z kolei Tusk zaprezentował dane Urzędu Miasta Warszawy, mówiące, iż 2005 r. nakłady na hospicja w Warszawie spadły w porównaniu z 2003 rokiem o 200 tys. złotych.
Kaczyński przypomniał, że Tusk nie przeprosił za zachowanie Hanny Gronkiewicz-Waltz, która zorganizowała konferencję prasową w jednym ze stołecznych hospicjów. Jego zdaniem, zorganizowanie w takim miejscu konferencji to "metoda haniebna". Pokreślił też, że Jacek Kurski za wypowiedź o dziadku Donalda Tusk'a został wykluczony z partii i jego sztabu, a Gronkiewicz-Waltz nie spotkała żadna kara za jej zachowanie w hospicjum.
Zestawianie Jacka Kurskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz wydaje mi się niestosowne - odpowiedział Tusk.
L.Kaczyński zaznaczył, że nawet politycy i dziennikarze przyznają, że jest jedynym profeministycznym politykiem na prawicy. Dodał, że nie znaczy to, że "damy", w tym Hanna Gronkiewicz-Waltz nie odpowiadają za to, co robią.
Panie prezydencie, na feministkę pan nie wygląda, co zresztą nie jest zarzutem - ripostował Tusk. Żadną feministką nie jestem, bo jestem mężczyzną, co pan pewnie zauważył - odparł Kaczyński.
Kandydat PiS uważa, że Polska powinna być państwem "odwróconym przodem do obywatela", które nie stawia tylko na interesy grup najzamożniejszych. Według kandydata, Polsce potrzebna jest solidarność wszystkich Polaków, a nie walka przed solidarnością.
Każdy, kto w Polsce chce przeciwstawić wolność solidarności robi poważny błąd. Chciałbym żyć w Polsce, w której Polacy są zarówno wolni jak i solidarni. Chciałbym żyć w Polsce, która łączy ludzi i nikogo nie wyklucza - powiedział Tusk .
Jak dodał, "marzy" o Polsce, w której każdy będzie czuł się jak u siebie - zarówno bezrobotni, przedsiębiorcy, jak dzieci z domów dziecka. Marzy mi się Polska, w której ludzie są dumni z tego że mieszkają w Polsce, i którzy na państwo i na władze będą patrzyli bez obawy - zaznaczył Tusk.
Jego zdaniem, Polsce potrzebna jest trzecia solidarność wszystkich Polaków, a nie walka przed solidarnością.
Lech Kaczyński zapewnił z kolei, że nigdy nie przeciwstawiał idei wolności, idei solidarności. My tylko mówimy, że wolność, to nie tylko wolność przedsiębiorcy. Człowiek, który nie ma grosza przy duszy nie jest wolny - oświadczył.
Chcemy państwa odwróconego przodem do obywateli, które nie stawia tylko na interesy najzamożniejszych, ale równoważy interesy wszystkich grup społecznych - dodał. Zdaniem L.Kaczyńskiego, Polsce potrzebne jest państwo, które nakłada "obowiązek solidarności" dla tych, którzy są najsilniejsi. Tym się różnimy od wizji liberalnej reprezentowanej przez pana Tuska - podkreślił.
Tusk przypomniał, że w I turze wyborów wygrał z L.Kaczyńskim w Warszawie - w mieście, gdzie jego kontrkandydat jest prezydentem. W ocenie kandydata PiS, przegrał on wybory w stolicy, ponieważ jest to największe, najbogatsze i najbardziej liberalne miasto w kraju.