Aktywiści alarmują: chrześcijanie w pułapce syryjskiej wojny
Chrześcijanie są największymi ofiarami wojny domowej w Syrii - alarmują aktywiści. Jak donoszą organizacje praw człowieka, kilka dni temu rebelianci mieli dokonać masakry w wiosce al-Duvair przy granicy z Libanem. Bojówkarze wymordowali niemal wszystkich mieszkających tam wyznawców Chrystusa.
31.05.2013 15:47
Z Syrii cały czas płyną też informacje o chrześcijanach, którzy giną z rąk rządowego wojska. Z kolei w kwietniu nieznani sprawcy porwali dwóch prawosławnych biskupów, których los do dzisiaj nie jest znany.
Mieszkający i pracujący na libańsko-syryjskim pograniczu maronicki patriarcha Antiochii kardynał Bechara Butros Rai uważa, że tragiczna sytuacja chrześcijan to w dużej mierze wina Zachodu. Duchowny, którzy przyjechał do Polski twierdzi, że bezczynność w sprawie Syrii tylko podsycają konflikt i rodzą wśród Syryjczyków nienawiść do Zachodu.
- Dla muzułmanów Zachód oznacza chrześcijan. To zatem my, chrześcijanie ze Wschodu płacimy cenę tego, co robi Zachód. Muzułmanie mówią bowiem, że to Zachód, czyli chrześcijanie, są odpowiedzialni za tę sytuację - podkreśla patriarcha.
Były polski ambasador w Damaszku Michał Murkociński podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem, że chrześcijanie w Syrii często padają ofiarą lokalnych konfliktów, które odżyły w czasie wojny. - W Syrii różne konflikty wynikały z zastarzałych waśni między wsiami czy rodami. I to ujawniło się w sytuacji chaosu wewnętrznego. Mamy konfrontację między różnymi wyznaniami np. między sunnitami czy alawitami, ale na szczeblu lokalnym dotyczy to zupełnie czego innego - dodaje Murkociński.
Przed wojną w Syrii mieszkało około 2,5 miliona chrześcijan. Większość z nich miała swoje domy w Damaszku, Aleppo czy Homs - w miastach w których toczą się najcięższe walki.
Wielu wyznawców Chrystusa uciekło w ostatnich miesiącach do Libanu, bo tam mogą cieszyć się swobodą religijną. Nie ma natomiast wiarygodnych danych, ilu chrześcijan zginęło w trakcie wojny domowej w Syrii.