Akt oskarżenia ws. masowego uśmiercania zwierząt
Prokuratura Rejonowa w Legnicy
skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie znęcania się nad
zwierzętami oraz ich nieuzasadnionego uśmiercania w podległym
gminnej spółce schronisku dla zwierząt.
19.06.2006 | aktual.: 19.06.2006 13:15
Zarzuty m.in. znęcania się nad zwierzętami przedstawiono ówczesnemu kierownikowi schroniska, a o dokonywanie nieuzasadnionych eutanazji oskarżono zatrudnionego w nim weterynarza- poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz.
Do masowego uśmiercania psów miało dochodzić w legnickim schronisku w latach 2002-2004. W ciągu trzech lat w legnickiej placówce spośród blisko 3 tysięcy przyjętych psów połowę uśpiono, podczas gdy w innych tego typu placówkach średnio usypianych jest 20% zwierząt.
Ze względu na bałagan w dokumentacji nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ile z tych eutanazji było nieuzasadnionych, ale zarówno zeznania świadków, czyli pracowników schroniska, jak i dane z innych schronisk wskazują, że legnicka placówka nie funkcjonowała w tym zakresie prawidłowo- powiedziała prokurator.
Prokuratura zarzuciła byłemu kierownikowi schroniska, Stanisławowi C. to, że od stycznia 2002 roku do grudnia 2004 roku znęcał się nad zwierzętami przebywającymi w podlegającej mu placówce. Stwierdzono, że w Legnicy przyjmowano zwierzęta z 49 gmin, z których tylko siedem miało podpisane odpowiednie umowy. Do Legnicy przywożono zwierzęta z całego województwa oraz z gmin w województwach ościennych np. z oddalonego o 230 km Kostrzyna.
W śledztwie ustalono, że schronisko było przepełnione, a jego podopieczni nie mieli odpowiednich warunków. Ich kojce nie były zadaszone, a budy nie dawały schronienia zwierzętom, co powodowało, że w przepełnionych klatkach psy i koty zagryzały się nawzajem.
Stanisławowi C. zarzucono również, że wiedział o nieuzasadnionych eutanazjach i mimo, że jako szef schroniska miał obowiązek opiekowania się zwierzętami, to ułatwiał ten proceder. Ostatni zarzut sformułowany wobec mężczyzny mówi o podrobieniu umów adopcji pięciu psów. Zdaniem prokuratury, umowy zostały spreparowane, a podpisy rzekomych właścicieli zwierząt podrobił Stanisław C. Według aktu oskarżenia, w schronisku nie leczono psów, a półgodzinne wizyty weterynarza sprowadzały się do wyznaczania i dokonywania eutanazji, z których większość była nieuzasadniona.
Świadkowie zeznali, że kobieta - weterynarz skazywała na eutanazję psy, które były brzydkie, stare, a także szczeniaki, w tym wszystkie młode suki, podczas gdy - zgodnie z prawem - muszą być stosowane odpowiednie kryteria, a zabiegowi uśpienia mogą podlegać psy, które są chore i nie rokują nadziei na wyzdrowienie lub są agresywne- wyjaśniła prokurator.
Dodała, że o masowych eutanazjach świadczą, oprócz zeznań świadków, także ilości stosowanych w legnickiej placówce środków do usypiania, oraz dane z firmy, do której przekazywano zwłoki psów do utylizacji.
Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że były kierownik placówki oraz weterynarz działali w zamiarze osiągnięcia korzyści majątkowej.
Ze względu na braki w dokumentacji placówki m.in. nie prowadzenie rejestrów przeprowadzanych zabiegów, wielu kwestii nie można wyjaśnić i postępowania w niektórych sprawach umorzono- dodała prokurator.
Biuro Ochrony Zwierząt Fundacji Azyl pod Psim Aniołem z Warszawy alarmowało w 2005 r., że w schronisku prowadzonym przez gminną spółkę dokonywano "rutynowo i na dużą skalę nieuzasadnionego uśmiercania zwierząt". Wskazywano, że ustawa o ochronie zwierząt dopuszcza ich uśmiercania tylko ze względów humanitarnych. Tymczasem z danych biura wynikało, że schronisko to uśmiercało "49% przyjętych zwierząt, a wliczając w nie zwierzęta brakujące w ewidencji - nawet 69%".
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Za złamanie ustawy o ochronie zwierząt grozi im kara grzywny lub do roku pozbawienia wolności. Stanisławowi C. za podrabianie dokumentów grozi ponadto do 5 lat więzienia.