Akt oskarżenia w sprawie nielegalnego obrotu paliwem
Prokuratura Okręgowa w Legnicy skierowała do Sądu Rejonowego w Lubinie akt oskarżenia przeciwko 11 osobom biorącym udział w nielegalnym obrocie paliwem na wielką skalę.
Jak ustaliła prokuratura, proceder trwał od 2002 do początku 2003 roku. Łącznie oskarżeni sprzedali w tym okresie prawie 5 mln litrów paliwa nielegalnego pochodzenia o łącznej wartości blisko 9 mln zł.
W sprawę zamieszane są "firmy-słupy", które wystawiały faktury uwiarygodniające obrót paliwem, a także firmy, które na podstawie fikcyjnej dokumentacji legalizowały pochodzący z nielegalnego źródła olej napędowy i następnie sprzedawały go odbiorcom w całym kraju.
Łącznie w rozpracowanej przez nas aferze paliwowej sporządzono trzy akty oskarżenia, obejmując zarzutami 20 osób. Działalność całej grupy spowodowała uszczuplenia z tytułu podatku VAT w wysokości ok. 5 mln zł - poinformował w środę Piotr Kowalczyk z legnickiej prokuratury.
Oskarżonym zarzuca się udział w grupie przestępczej, poświadczenie nieprawdy w dokumentach, podrabianie dokumentów i przestępstwa karno-skarbowe, w wyniku których narażono Skarb Państwa na wielomilionowe straty. Grozi za to do 8 lat więzienia oraz kary grzywny.
Śledztwo w sprawie afery paliwowej wszczęto w grudniu 2003 roku z zawiadomienia Urzędu Kontroli Skarbowej w Legnicy. Główny akt oskarżenia skierowano do Lubina - tam bowiem, pod jednym adresem, miały swoją siedzibę trzy najważniejsze spółki zamieszane w sprawę.
Prokuratura ustaliła, że paliwo legalizowane w całym procederze pochodziło z dwóch źródeł. Pierwszym byli właściciele kutrów rybackich, uprawnieni do nabywania oleju napędowego bez podatku akcyzowego, którzy odsprzedawali go następnie nieuczciwym firmom.
Drugie źródło stanowiła tzw. mieszalnia paliw. Ale na ten temat nie możemy nic powiedzieć, bowiem sprawa ta jest nadal przedmiotem odrębnego śledztwa, a właściciel firmy, w której znajdowała się mieszalnia, jest poszukiwany listem gończym - zaznaczył prokurator.
"Firmy-słupy", zakładane przez prywatne osoby, działały zwykle przez kilka miesięcy. Nie miały żadnej bazy dla takiej działalności, ani transportu oraz kapitału, umożliwiającego im obrót paliwem. Ich zadaniem było jedynie wystawianie fikcyjnych faktur. Dostawali 2-3 grosze od litra paliwa ujętego w fałszywych fakturach - wyjaśnił prokurator. Takie paliwo trafiało do obrotu już jako "legalne".
Jedną z wielu takich spółek założyła np. Marta G., kelnerka z Głogowa, której zaproponowano udział w procederze. Jej firma w czasie czterech miesięcy wykazała obrót paliwami na poziomie blisko 3 mln zł.
Drugą grupę stanowiły firmy "legalne". Wprowadzały one do obrotu paliwo, pochodzące z nielegalnego źródła, przy pomocy faktur wystawianych przez "firmy-słupy".
Spółki te miały koncesje, możliwości magazynowania paliwa i jego transportu. Olej napędowy odsprzedawały firmom z całego kraju. Ich odbiorcą była też np. stacja benzynowa w Legnicy.
Firmy były trzy, miały jedną siedzibę, wspólną dokumentację i księgowość i zarządzały nimi te same osoby - powiedział Kowalczyk.
Spośród 20 oskarżonych osób biorących udział w procederze, dziewięć zostało już skazanych na kary pozbawienia wolności (bezwzględne lub w zawieszeniu) oraz grzywny.