Akt oskarżenia przeciwko seryjnemu mordercy
O dwa zabójstwa, trzy okrutne gwałty i usiłowanie kolejnego morderstwa oskarżyła katowicka prokuratura 39-letniego Piotra S. z Sosnowca. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Katowicach - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Tomasz Tadla.
11.01.2005 | aktual.: 11.01.2005 16:29
Od jesieni 2002 roku Piotr S. brutalnie zgwałcił trzy kobiety, tylko jedna z nich przeżyła. Został zatrzymany krótko po ostatniej zbrodni, dokonanej w kwietniu ubiegłego roku.
Ten sam mężczyzna już wcześniej był karany za kilka brutalnych gwałtów; lata 1993-98 spędził w więzieniu. Po wyroku założył rodzinę, dziś ma kilkuletniego syna. Żona nigdy nie dowiedziała się o jego kryminalnej przeszłości.
Prokuratura podkreśla, że gwałciciel charakteryzował się ogromną brutalnością. Opis każdego z dokonywanych przez niego gwałtów jest wyjątkowo drastyczny. Wszystkie opisane w akcie oskarżenia przestępstwa miały miejsce w Sosnowcu. Gwałciciel wybierał drobne kobiety, atakował je od tyłu i dusił.
Zdaniem biegłych, w ten sposób Piotr S. odreagowywał napięcia rodzinne. Nie zawsze motywem był popęd seksualny, najważniejsze było "ukaranie" swoich ofiar. Wyjątkowa brutalność nie służyła tylko i wyłącznie złamaniu oporu pokrzywdzonych, ale stanowiła swego rodzaju sposób doznawania uniesień przez oskarżonego - zaznaczył prokurator Tadla.
Działał powodowany najczęściej niepowodzeniami rodzinnymi - kłótniami z małżonką, stanami frustracji, wspomagany alkoholem (...) Wszystkie ofiary miały wspólną cechę - przypominały z wyglądu jego żonę. Robił to po to, żeby wyładować swoją agresję, sfrustrowany sytuacją domową- powiedział prokurator Tadla.
Do pierwszej opisanej w akcie oskarżenia zbrodni doszło we wrześniu 2002 roku w Sosnowcu. Zginęła wówczas Monika B. W 2003 roku zgwałcił i zabił przedszkolankę z Sosnowca; swojej ofierze złamał kręgosłup.
Po raz ostatni zaatakował w kwietniu ub. roku. Wtedy zgwałcił wracającą do domu studentkę. Dziewczyna przeżyła tylko dlatego, że przestała się ruszać i oddychać. Gwałciciel zabrał swojej ofierze telefon komórkowy, co ułatwiło "namierzenie" sprawcy. Po zatrzymaniu został rozpoznany przez swoją ofiarę.
W czasie śledztwa gwałciciel raz przyznawał się do zarzutów, raz nie. W czasie wizji lokalnych wskazywał miejsca gwałtów, ale odmawiał zademonstrowania, w jaki sposób zabijał.
Biegli rozpoznali u Piotra S. osobowość psychopatyczną, ale - jak podkreśla prokuratura - w czasie popełnianych zbrodni był on poczytalny. Psycholog stwierdził też, że popełnienie przez tę osobę kolejnych podobnych czynów jest bardzo prawdopodobne.
Piotrowi S. grozi dożywocie. Poza aktem oskarżenia prokuratura skierowała przeciwko niemu także pozew cywilny o zadośćuczynienie krzywd doznanych przez ofiary. Musi się też liczyć z możliwością zasądzenia nawiązek na rzecz rodzin pokrzywdzonych.