ŚwiatAkcja protestacyjna tybetańskich mnichów

Akcja protestacyjna tybetańskich mnichów

Tybetańscy mnisi buddyjscy, którzy na początku tygodnia wystąpili przeciwko chińskiej okupacji Tybetu, kontynuują akcję protestu - wynika z informacji napływających w piątek z Lhasy.

14.03.2008 08:55

Jak twierdzą niezależne źródła, dwóch mnichów z klasztoru Drepung znajduje się w stanie krytycznym po próbie popełnienia samobójstwa. Grupa innych mnichów z klasztoru Sera przystąpiła do strajku głodowego, domagając się zwolnienia braci, aresztowanych w czasie poniedziałkowej manifestacji w Lhasie oraz opuszczenia przez siły bezpieczeństwa terenu klasztoru.

Klasztory Drepung, Sera i Ganden zostały otoczone przez chińską policję i pozostają zamknięte dla turystów - twierdzi Radio Free Asia. Lokalne źródła zaprzeczyły jednak tej informacji.

Źródła w Pekinie, cytowane przez sponsorowaną przez USA rozgłośnię Radio Free Asia, mówią o podpaleniu w piątek samochodów policyjnych w centrum tybetańskiej stolicy, gdy policja usiłowała zatrzymać nowy marsz mnichów z małego klasztoru w mieście.

Władze w Pekinie przyznały, iż w Lhasie doszło do niepokojów, jednak zastrzegły, iż sytuacja "została ustabilizowana". Rzecznik chińskiego MSZ Qin Gang potwierdził w czwartek, że "niewielka grupa mnichów podjęła próbę doprowadzenia do niepokojów w Lhasie". Nie chciał podać jednak żadnych szczegółów, obarczając odpowiedzialnością za niepokoje duchowego przywódcę Tybetańczyków dalajlamę. Rzecznik zaprzeczył też informacjom na temat aresztowań mnichów.

Według niezależnych źródeł, niepokoje objęły również tereny dawnego Wielkiego Tybetu, włączone przez chińskie władze do prowincji Qinghai.

Obecna fala wystąpień mnichów buddyjskich - rozpoczęta w 49. rocznicę krwawo stłumionego powstania przeciwko okupacji chińskiej i ucieczce z kraju Dalajlamy XIV - to największa akcja protestacyjna w Tybecie od dwudziestu lat.

Jesteśmy świadkami największego od dwóch dekad pokojowego wystąpienia przeciwko chińskiej władzy w Tybecie. Niepokoi jednak przede wszystkim drastyczne dławienie podobnych wystąpień w demokratycznych Indiach i w Nepalu, co może oznaczać, że Chiny nasilają presje na te dwa kraje w kwestii Tybetu - oceniła w piątek rzeczniczka nowojorskiej organizacji Human Rights Watch, Sophie Richardson.

Indyjskie władze zatrzymały w czwartek około 100 Tybetańczyków - uczestników marszu, zorganizowanego na znak protestu przeciwko okupacji Tybetu oraz igrzyskom olimpijskim w Pekinie. W stolicy Nepalu Katmandu policja na początku tygodnia użyła gazów łzawiących przeciwko emigrantom tybetańskim, zamierzającym protestować pod ambasadą Chin.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)