ŚwiatAjatollah ruszył na Nadżaf

Ajatollah ruszył na Nadżaf

Najważniejszy hierarcha szyicki Iraku, wielki ajatollah Ali al-Sistani, który powrócił w środę nagle do kraju z leczenia w Londynie, w czwartek rano wyruszył z Basry, gdzie spędził noc, w kierunku Nadżafu. Ogłosił, że ma plan zakończenia powstania w tym świętym mieście szyickiego islamu.

26.08.2004 | aktual.: 26.08.2004 10:18

Sistani podróżuje w konwoju samochodów i autobusów z wiernymi, pod ścisłą ochroną irackiej policji i krążących nad kolumną amerykańskich śmigłowców. Nadżaf odległy jest od Basry o około 400 kilometrów. Przybycie Sistaniego do Nadżafu oczekiwane jest około południa.

Sistani noc spędził w Basrze na południu Iraku, gdzie - jak podaje brytyjska sieć BBC - wieczorem spotkał się z przedstawicielami tymczasowego rządu Iraku. Jak wynika z informacji tego źródła, omawiał z nimi plan rozwiązania sytuacji w Nadżafie. Nie ujawniono jednak szczegółów.

Bezpośrednio po powrocie do Iraku Sistani zakomunikował w środę, że ma plan zakończenia powstania w "płonącym mieście" Nadżafie, gdzie walki toczą się coraz bliżej meczetu-mauzoleum imama Alego.

Wielki ajatollah ma ogłosić swój program po przybyciu do Nadżafu. Plan ajatollaha - jak wynika z doniesień mediów - zakładać ma wyprowadzenie bojowców radykała szyickiego Muktady al-Sadra z meczetu-mauzoleum imama Alego, zorganizowanie marszu pokojowego Irakijczyków w Nadżafie oraz - przejęcie kontroli w mieście przez siły irackie oraz wycofanie sił koalicyjnych.

Wzywamy wszystkich wiernych, aby podążyli z nami do Nadżafu - powiedział Sistani w oświadczeniu, które w Basrze w środę wieczorem odczytał jego rzecznik, Hajder al-Safi. Przybyłem w obronie Nadżafu i pozostanę w Nadżafie aż do zakończenia kryzysu.

W czwartek rano przedstawiciele Sistaniego apelowali jednak, by wierni powstrzymali się od wkroczenia do samego Nadżafu i zatrzymali się u bram miasta w oczekiwaniu na przybycie ajatollaha.

Szef policji w Nadżafie, generał Ghalib al-Dżazari w czwartek rano jednak zwrócił się do ludzi, by - ze względu na własne bezpieczeństwo - trzymali się z dala od Nadżafu.

Tymczasem w kierunku Nadżafu od czwartku rano z miast irackich - m.in. z Bagdadu, Karbali, Nasirii - zmierzały tysiące wiernych.

Według portalu internetowego BBC, plan Sistaniego zakłada stworzenie w centrum Nadżafu, wokół najświętszych szyickich sanktuariów, a także w innym świętym mieście szyitów - w Kufie - stref zdemilitaryzowanych, do których wejście z jakąkolwiek bronią byłoby zabronione. Część źródeł twierdzi, iż oba miasta w całości miałyby stać się takimi strefami.

Iracka policja w Nadżafie i Kufir miałaby zastąpić siły koalicji. Mieszkańcom, którzy ucierpieli w walkach, iracki rząd miałby wypłacić odszkodowania.

W czwartek rano ostrzał moździerzowy spowodował w Kufie - mieście, położonym kilka kilometrów na północny wschód od Nadżafu - śmierć co najmniej 25 osób. 60 ludzi odniosło obrażenia. Według informacji agencyjnych, trzy pociski moździerzowe spadły na wypełniony ludźmi meczet w Kufie. Jeden z pocisków uderzył w główny budynek świątyni - dwa spadły przy bramie meczetu.

W meczecie były tysiące ludzi, uczestniczących w modlitwie przed udaniem się do Nadżafu. Kufa znana jest z tego, że zginął tu zięć i brat stryjeczny Mahometa, Ali, pochowany w mauzoleum w Nadżafie. W meczecie w Kufie, który w czwartek stał się celem ataku, często wygłaszał kazania przywódca rebelii w Nadżafie, Muktada al-Sadr.

W samym Nadżafie w nocy z środy na czwartek nadal trwały walki - amerykański samolot AC-130 (zwany "latającą kanonierką") ostrzelał pozycje zajmowane przez szyickich bojowników.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)