Agent SB, były stalinowski sędzia donosił na kard. Macharskiego
Były stalinowski sędzia Julian Haraschin przez lata donosił na Kościół, co ułatwiał mu fakt, że był szwagrem b. metropolity krakowskiego kard. Franciszka Macharskiego - pisze w książce ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Ks. Macharski nie wiedział o roli szwagra, ale nigdy nie dopuszczał Haraschina do poufnych spraw Kościoła.
26.02.2007 | aktual.: 26.02.2007 15:56
Autor książki nazywa nieżyjącego od 1984 r. Haraschina "postacią niesłychanie skomplikowaną, której losy mogłyby posłużyć za kanwę powieści sensacyjnej". Urodzony w 1912 r. Haraschin, skończył przed wojną prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie wojny hitlerowcy uwięzili go za spekulacje, dzięki czemu po wojnie "dorobił sobie przeszłość kombatancką, twierdząc, że był oficerem AK".
W 1945 r. zaczął pracować jako prawnik w wojskowym wymiarze sprawiedliwości, a w karierze pomógł mu uczeń jego ojca Michał Rola Żymierski, przedwojenny generał, skazany za malwersacje i zdegradowany, a w PRL - Marszałek Polski (agent NKWD jeszcze sprzed wojny). Jako wiceszef Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie, zwany "Krwawym Julkiem", Haraschin wydał ponad 60 wyroków śmierci, głównie na żołnierzy AK.
W 1956 r. ożenił się z Janiną Macharską; w 1962 r. został aresztowany i skazany na 9 lat za łapówki i fałszowanie dyplomów prawniczych podczas pracy na UJ. W więzieniu został konfidentem SB, donoszącym jako "Leon" na współwięźniów. Wyszedł wcześniej na wolność dzięki zapowiedzi, że będzie donosił na ks. Macharskiego.
Według ks. Isakowicza-Zaleskiego, w krakowskim IPN zachowało się 12 tomów akt "Leona", który jako agent IV wydziału SB zwalczającego Kościół, miał kryptonimy Zbyszek i Karol. Za doniesienia dostawał on nawet do 5 tys. zł kwartalnie. Donosił głównie na ks. Macharskiego; przekazał m.in. 62-stronicową charakterystykę księdza i jego rodziny. "Informacje wyciągał podstępem od swego szwagra, np. w czasie spotkań rodzinnych" - napisał ks. Isakowicz-Zaleski. "Karol" donosił też na kard. Karola Wojtyłę, ks. Stanisława Dziwisza i ks. Józefa Tischnera.
Na czas wyjazdów zagranicznych Haraschina przejmował wywiad PRL, m.in. w 1979 r. wraz z grupą pielgrzymów był przyjęty przez Jana Pawła II; opisał wtedy dokładnie życie w Watykanie, a nawet kolor obić foteli w prywatnych pokojach papieża. Z kolei podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 r. był on "jednym z najważniejszym agentów penetrujących środowisko Kurii Krakowskiej". Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla, że Haraschin "był mitomanem; twierdził np., że jest bratem cioteczno-ciotecznym Karola Wojtyły".
"Choć kard. Macharski nie wiedział o podwójnej roli swojego szwagra, to jednak (...) nigdy go nie dopuszczał do najbardziej poufnych spraw kościelnych" - zaznacza autor książki.
Opisuje też ona nieudane próby werbunku samego ks. Macharskiego. Gdy w 1950 r. Kościół skierował go na studia w Szwajcarii, władze odmówiły wydania mu paszportu. W marcu 1952 r. major UB Stanisław Rogulski wydał polecenie przeprowadzenia werbunku, sugerując, by w zamian za współpracę umożliwić księdzu wyjazd za granicę. Ubek pisał, że Macharski to "ksiądz młody, uzdolniony, jednocześnie słabo jeszcze uodporniony na odpowiednio zastosowany nacisk". Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla, że okazało się to nieprawdą, a werbunek się nie powiódł.