Agencja turystyczna współpracowała z władzami Białorusi?
Litewski Departament Bezpieczeństwa bada, czy wileńska agencja turystyczna Fridmis, nie uczestniczyła - na zlecenie obcych służb specjalnych - w wydaleniu z Białorusi dwóch niezależnych obserwatorów ze Szwecji i sześciu Danii.
17.03.2006 | aktual.: 17.03.2006 12:28
O wpuszczenie na Białoruś deportowanych obserwatorów zaapelowali do władz w Mińsku litewscy i duńscy socjaldemokraci. We wspólnym oświadczeniu potępili działania władz białoruskich w przededniu wyborów prezydenckich.
Litewskie służby bezpieczeństwa zainteresowały się działalnością agencji Fridmis po tym, jak szwedzcy i duńscy obserwatorzy zostali zatrzymani na Białorusi i deportowani z niej. Skandynawowie, którzy zamierzali przeprowadzić na Białorusi przedwyborczy sondaż opinii publicznej, białoruskie wizy turystyczne otrzymali za pośrednictwem agencji Fridmis.
W środę Litewska Telewizja poinformowała o zatrzymaniu ośmiu skandynawskich niezależnych obserwatorów. Na kilka godzin przed aresztowaniem przedstawiciel agencji Fridmis zadzwonił do litewskiej dziennikarki, która opiekowała się Duńczykami na Litwie, by się dowiedzieć, gdzie na Białorusi zatrzymali się Duńczycy. Przedstawiciel agencji twierdził, że informacji tej potrzebuje białoruskie KGB i radził dziennikarce, by nie wtrącała się do sprawy. Dał jej też do zrozumienia, że Skandynawom na Białorusi grozi pobicie.
Deportowani z Białorusi skandynawscy obserwatorzy, którzy są przedstawicielami duńskiej pozarządowej organizacji Silba, obecnie przebywają w Wilnie i tu kontynuują swoją działalność.
W wydanym przez litewskich i duńskich socjaldemokratów oświadczeniu wyraża się obawę, że niedzielne wybory prezydenckie na Białorusi nie będą uczciwe, gdyż "władze są zainteresowane fałszowaniem ich wyników". Podkreśla się, że nie można tolerować stosowania przemocy wobec kandydatów na prezydenta, przedstawicieli organizacji pozarządowych, dziennikarzy i partii opozycyjnych. Apeluje się do władz Białorusi "o stworzenie warunków dla wolnych i uczciwych wyborów", a także "o wpuszczenie deportowanych obserwatorów".