AFP: podejrzany zamachowiec z Francji miał wysłać "selfie" z obciętą głową ofiary
Mężczyzna podejrzany o atak na zakłady gazowe we francuskiej miejscowości Saint-Quentin-Fallavier oraz obcięcie głowy swojemu pracodawcy, która potem została przymocowana do bramy fabryki, miał sobie również zrobić z nią zdjęcie, tzw. "selfie" - podaje agencja AFP, powołując się na źródła zbliżone do śledztwa.
27.06.2015 | aktual.: 27.06.2015 21:19
Według AFP zdjęcie zostało potem przesłane dalej przez komunikator WhatsApp na numer telefonu komórkowego. Z kolei agencja Associated Press precyzuje, że chodzi o kanadyjski numer. "Francuscy śledczy pracują nad potwierdzeniem tożsamości odbiorcy, ale nie było w stanie potwierdzić doniesienia mediów, że chodzi o osobę, która znajduje się teraz w Syrii" - pisze AP.
Podejrzany o dokonanie ataku to 35-letni Yassin Salhi. Został on zatrzymany w piątek na terenie zakładów gazowych w okolicach Lyonu. Według ostatnich ustaleń wjechał on samochodem w hangar na terenie fabryki, powodując eksplozję zbiorników z gazem. Potem usiłował wywołać kolejną. Koło samochodu znaleziono ciało 54-letniego mężczyzny.
Głowa ofiary była przymocowana do bramy fabryki, a obok przypięto dwie islamskie flagi. Brytyjskie i francuskie media ujawniają także tożsamość zamordowanego - to biznesmen Herve Cornara, który prowadził firmę transportową.
Jak zauważa agencja AFP, to pierwszy przypadek, kiedy podczas ataku terrorystycznego we Francji sprawca posunął się do takiego działania. W Syrii i Iraku obcięcie głowy swym ofiarom praktykują dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS).
- Ten makabryczny akt obcięcia głowy, z inscenizacją, z flagami (islamistycznymi), jest nowy we Francji i obliczony na wywarcie wrażenia - przyznał premier Manuel Valls. Ostrzegł, że "pytanie nie brzmi, czy będzie nowy zamach, ale kiedy on nastąpi".
W piątek przesłuchane zostały żona i matka podejrzanego, przeprowadzono też rewizję w jego mieszkaniu oraz miejscu, gdzie pracował.