Afganistan: minister edukacji chce karać mdlejące uczennice
Afgański minister edukacji zagroził, że będzie karać uczennice, które masowo mdleją na lekcji z powodu rzekomych "zatruć", ponieważ nie ma dowodów, że rzeczywiście do nich dochodzi - podaje agencja AFP.
Co jakiś czas w afgańskich szkołach dochodzi do przypadków zbiorowych zasłabnięć w klasach żeńskich, ale ich przyczyn jednoznacznie nie wyjaśniono. Ostatni taki incydent wydarzył się 1 maja w Kabulu, gdy "zatruło" się ok. 200 uczennic, wymiotując i skarżąc się na bóle brzucha.
Wielu analityków twierdzi, że za tymi zajściami stoją sprzeciwiający się edukacji kobiet talibowie, którzy mają zatruwać ujęcia wody albo rozpylać gaz. Ale jak podkreśla AFP, w żadnej szkole nie stwierdzono laboratoryjnie żadnej trucizny czy toksyny, nigdy nie było również przypadku śmiertelnego, a większość uczennic wychodzi ze szpitala zaledwie po paru godzinach, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.
Po ostatnim takim incydencie cierpliwość afgańskiego ministra edukacji się wyczerpała. - Od teraz jeżeli ktokolwiek mówi, że się "zatruł" i zatrucie to nie zostanie potwierdzone przez szpital, zostanie ukarany - powiedział Ghulam Farooq Wardak na konferencji prasowej.
Słowa ministra wywołały oburzenie i tłumaczyć go musiał rzecznik resortu. - Jeśli badania wykażą, że jest to masowa histeria albo inna naturalna przyczyna, to oczywiście nikt nie zostanie ukarany. Minister miał na myśli tylko to, że będziemy pociągać do odpowiedzialności tych, którzy zakłócają lekcje - wyjaśniał.
Szefa resortu skrytykowała afgańska aktywistka edukacji kobiet Wazhma Frouqh. - Minister nie powinien mówić, że ukarze uczennice. Jego zadaniem jest ustalenie co się stało i ochrona szkół - powiedziała AFP.
Za rządów talibów w Afganistanie w latach 1996-2001, zakończonych międzynarodową interwencją, edukacja dziewcząt była zakazana.