Afera wybucha jak gaz
Pachnie kolejną aferą w Inowrocławiu. Bank
PKO BP domaga się od Inowrocławia zwrotu ponad 2 mln 700 tys. zł
kredytu w związku z budową stacji sprężania gazu ziemnego do
autobusów miejskich - pisze "GP".
29.01.2004 | aktual.: 29.01.2004 07:12
Prezydent miasta, Ryszard Brejza uważa, że przy realizacji tej inwestycji prawdopodobnie doszło do popełnienia przestępstwa i dlatego złożył wczoraj w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
Zgodnie z upoważnieniem Zarządu Miasta w czerwcu 2001 r. Leszek Lewandowski, ówczesny dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego podpisał z firmą "A-BUD" umowę na budowę sprężalni gazu do autobusów. Umowa opiewała na 3,9 mln zł. Z tego MPK spłaciło ok. 1,2 mln zł. Do uregulowania pozostało 2,7 mln zł. Tyle domaga się od Inowrocławia bank PKO BP tytułem cesji wierzytelności "A-BUDU".
Miasto gotowe jest spłacić jedynie 530 tys. zł. Jeszcze w lipcu 2001 r. spisany został bowiem protokół o konieczności zaniechania robót przy budowie stacji sprężania gazu, wartych ponad 1 mln zł. Nie zawarto wprawdzie aneksu do umowy, ale przedstawiciele miasta uważają, że skoro prace nie były wykonane, to nie można regulować tych należności. Dodatkowo, ponad 1 mln 200 tys. zł wpłacone zostało na rachunek firmy "A-BUD" do banku WBK BZ, a nie PKO BP, tak jak to było wskazane w umowie z czerwca 2001 r.
Z informacji przekazanych wczoraj przez ratusz wynika, że polecenie sporządzenia przelewów na konto "A-BUDU" w WBK wydał ówczesny dyrektor MPK. "Każde polecenie przelewu w MPK podpisywane było przez cztery osoby. Nie było więc takiej możliwości, żebym sam mógł zdecydować, na jakie konto i w jakiej wysokości zostaną przekazane pieniądze. Prawdopodobnie zmiana konta wynikała z woli "A-BUDU", który potem płacił z tego konta podwykonawcom" - powiedział "Gazecie Pomorskiej " Leszek Lewandowski, były dyrektor MPK.
Informacjom tym zaprzecza Andrzej Szpulecki, ówczesny właściciel firmy "A-BUD", który twierdzi, iż MPK wpłacało pieniądze na ich konto w WBK dlatego, że także miejski przewoźnik miał w tym banku konto. Jak twierdzi Szpulecki, łatwiej było dokonywać przelewów w ramach jednej placówki. Gdy podpisywano umowę, MPK było zakładem budżetowym miasta. Kontrolę nad nim sprawował ówczesny Zarząd Miasta. (PAP)