"Afera wokół Bumaru zaszkodzi wizerunkowi Polski"
Pod koniec lipca pisaliśmy o tym, że Polska może stracić miliony złotych przez sabotaż technologiczny do jakiego zdaniem naszego informatora dochodzi w polskim koncernie zbrojeniowym Bumar. W tej sprawie udzielił nam również wywiadu Wiesław Kaska, szef grupy inżynierów, która 11 lat temu na zlecenie MON opracowała nowoczesny system wykrywania skażeń chemicznych i promieniotwórczych Tafios. Bumar długo nie chciał komentować tematu, ale w końcu zdecydował się zorganizowanie konferencji prasowej. – Ta afera szkodzi wizerunkowi Polski – mówił nam Dariusz Dębowczyk, wiceprezes Bumaru.
08.08.2008 | aktual.: 08.08.2008 17:10
Jak podaliśmy w artykule pt. "Stracimy miliony przez polski koncern zbrojeniowy?", pod koniec ubiegłego miesiąca do kancelarii premiera wpłynęła prośba polskich naukowców o ochronę opracowanego przez nich unikatowego systemu wykrywania skażeń chemicznych i promieniotwórczych Tafios. Zdaniem Wiesława Kaski, szefa grupy konstruktorów, która przez lata doskonaliła urządzenie, istnieje niebezpieczeństwo, że opracowana technologia zostanie wykradziona i produkowana w innym kraju. W liście do premiera, Kaska pisał: "Z dużym niepokojem obserwujemy działania podejmowane przez niektórych pracowników Bumaru, które ewidentnie zmierzają do sabotowania polskiej technologii".
Wśród wymienionych przez niego działań znalazło się m.in stwierdzenie, jakoby Bumar miał dezinformować MON co do istnienia Tafiosa. Kolejnym zarzutem było również to, że koncern nie dopuszcza do uruchomienia produkcji seryjnej tych urządzeń. W wystosowanym do prezesa Rady Ministrów apelu Kaska przekonywał, że gdyby Tafios był produkowany seryjnie, nie tylko chroniłby polskich żołnierzy, ale również był sprzedawany na zagranicznych rynkach z korzyścią dla Skarbu Państwa.
W materiale filmowym szef twórców Tafiosa mówi Wirtualnej Polsce też m.in. o tym, że w maju doszło do tajemniczego wywiezienia urządzenia na testy do Czech. Zdaniem naszego informatora Czechy były tylko etapem pośrednim. Gdyby trafiła tam też dokumentacja, system Tafios zostałby skradziony. - W normalnym kraju naukowcy zajmujący się technologiami obronnymi są najbardziej strzeżoną grupą. W Polsce dochodzi do sytuacji, w której technologia opatrzona klauzulą „tajne” wyjeżdża w dziwnych okolicznościach z kraju – mówi nam nasz informator. - Jestem zażenowany takimi wypowiedziami. Jeśli rzeczywiście dochodziło to takich sytuacji, to dlaczego ZBI nie poinformowało o tym odpowiednich służb? - bulwersuje się Dariusz Dębowczyk, wiceprezes Bumaru.
Po serii zastanawiających dla naukowców zdarzeń, Kaska podjął decyzję o ukryciu pełnej dokumentacji technologii. Wraz z końcem miesiąca zakończyła się też współpraca ZBI z Bumarem. Zdaniem Kaski to może dojść do zerwania kontraktu, na mocy którego Bumar wysyłał do Malezji sprzęt wojskowy z Tafiosem. A to z kolei - jego zdaniem - może wpędzić Polskę w gigantyczne długi. Dariusz Dębowczyk, wiceprezes Bumaru mówi nam, że wina w tym sporze leży po stronie ZBI. - Zachowanie firmy ZBI jest dla mnie zdumiewające i nieracjonalne. To oni nie wywiązali się z umowy, której warunkiem było przekazanie Bumarowi dokumentacji. Robimy wszystko, aby dojść do porozumienia z naukowcami i kontynuować proces wdrażania produkcji seryjnej - mówi Dębowczyk.
Wiceprezes Bumaru zapowiada, że jeśli obie firmy nie dogadają się, Bumar będzie rozważał rozpoczęcie współpracy z innym partnerem. Nie wykluczył też wytoczenia ZBI procesu. - Kontrakt malezyjski jest dla nas priorytetem i nie pozwolimy na jakiekolwiek opóźnienia w realizacji tej umowy - dodaje Dębowczyk.
Jego zdaniem szum medialny, który od dwóch tygodni towarzyszy tej sprawie może zaszkodzić wizerunkowi Polski na świecie. - Na zamieszaniu wokół Tafiosa może skorzystać nasza konkurencja i biały wywiad innych państw - ocenia wiceprezes. Jego zdaniem media są dezionformowane, a niekorzystne dla Bumaru publikacje pogarszają sytuację rynkową firmy i paraliżują jej działania handlowe.
O wyjaśnienie sprawy pytaliśmy w ubiegłym tygodniu MON. W odpowiedzi otrzymaliśmy jedynie odpowiedź, że resort nie będzie zajmować stanowiska nt. wewnętrznych spraw przedsiębiorstwa BUMAR. Z apelem do premiera i MON-u wystąpili również europosłowie Sylwester Chruszcz, Dariusz Grabowski oraz były wicemarszałek Sejmu Janusz Dobrosz. Aferą zainteresował się też Bogusław Kowalski, poseł PiS, który prosi o wyjaśnienie ministra Klicha. W rozmowie z Wirtualną Polską zapowiedział, że jeśli MON będzie zasłaniał się tajemnicą, poseł będzie wnioskował o powołanie sejmowej komisji, która wyjaśni domniemane nieprawidłowości.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska