"Afera w stacji dializ to manipulacja"
Zwolnieni z pracy w ostrowskiej stacji dializ
ordynator Stanisław Trzepacz i przełożona pielęgniarek Renata
Rzepecka twierdzą, że afera z zakażeniem tak licznych pacjentów
żółtaczką typu C jest manipulacją, której celem jest odwrócenie
uwagi od kradzieży sprzętu dokonywanego w stacji i kombinacji z
liczbą dokonanych dializ - pisze "Głos Wielkopolski".
Oboje złożyli w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Według nich, dyrekcja stacji spowodowała fałszowanie wyników badań pacjentów, dolewając krew osób zakażonych do innych probówek, stąd tak duża liczba wyników badań wskazujących na zakażenie.
_ Czujemy się ofiarami w tej sprawie_ - powiedziała w rozmowie telefonicznej z "GW" Renata Rzepecka, która - podobnie jak Stanisław Trzepacz, była wczoraj poza Kaliszem. Oboje zaprzeczają też, by używano wielokrotnie tych samych igieł i rękawiczek, na co wskazują wstępne wyniki śledztwa.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że manipulacje, o których mówią te osoby, nie miały miejsca, a przynajmniej na razie nic na to nie wskazuje - mówi Paweł Szymanowski, zastępca prokuratora okręgowego w Kaliszu. Sam sprawdziłem to pod tym kątem dokumentację sprawy. Każdy z chorych był wielokrotnie badany i wszystkie ich wyniki, choć w szczegółach różniące się od siebie, zawsze wskazywały obecność przeciwciał świadczących o zakażeniu wirusem. Byłoby więc niezwykle trudno fałszować tyle badań - dodaje. Wczoraj prokuratura zaczęła przesłuchiwać zarażonych pacjentów w ich domach.
Kwestie ewentualnych nieprawidłowości gospodarczych, czy statystycznych w stacji dializ wyjaśniane będą w odrębnym postępowaniu. Trzeba sprawdzić, jaka była dokładna liczba przeprowadzonych dializ i stan zużytego do tego celu sprzętu. To może pokazać, czy rzeczywiście doszło do jakichś nadużyć. Sprawdzimy też, czy ordynator, który stwierdzi, że stację okradano, zawiadomił o tym policję - dodaje prokurator Szymanowski. (PAP)