Afera Mariana Banasia. "Prezes NIK nie wybaczy sytuacji z synem"

O tym, że prezes NIK Marian Banaś nie ustąpi i pójdzie na wymianę ciosów z kierownictwem PiS, przesądził jeden kluczowy element. Po tym, jak na Nowogrodzkiej zapadła decyzja, że pracę w banku Pekao SA straci jego syn Jakub, urzędnik miał powiedzieć swoim najbliższym współpracownikom, że wojna dopiero się rozpoczęła.

Afera Mariana Banasia. "Prezes NIK nie wybaczy sytuacji z synem"
Źródło zdjęć: © East News | Jan Bielecki
Sylwester Ruszkiewicz

16.12.2019 | aktual.: 16.12.2019 11:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

  • Decyzja o odejściu Jakuba Banasia zapadła na Nowogrodzkiej
  • Prezes NIK wściekł się za uderzenie w rodzinę
  • Syn Mariana Banasia odcina się od politycznej wojny

Poniedziałek 2 grudnia. Bank Pekao SA. W pracy pojawia się Jakub Banaś, syn prezesa NIK. Jest przekonany, że to kolejny normalny dzień, w którym będzie pełnił obowiązki pełnomocnika zarządu banku. Ma zaplanowane spotkania w kalendarzu.

Miał umówione spotkania

Jeszcze przed południem zostaje mu zakomunikowana informacja, że ma się pakować. – Był bardzo zaskoczony. Mówiło się co prawda, że sprawa jego ojca może się odbić rykoszetem, ale nikt się nie spodziewał takiego ruchu – mówi nam nasz informator.

Według naszych źródeł, to właśnie decyzja o wyrzuceniu z banku syna rozzłościła prezesa NIK. – Ustalenia sprzed kilku dni się posypały, ale nie było mowy o uderzeniu w syna. To przelało czarę goryczy – mówi nam nasze źródło.

Kilka dni wcześniej. Czwartek. Biuro Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej. Pod główne wejście podjeżdża samochód służbowy prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Na urzędnika czekają już prezes PiS Jarosław Kaczyński i koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński. Po dwóch godzinach rozmowy, w niezbyt przyjemnej atmosferze, uczestnicy spotkania uzgadniają, że Marian Banaś poda się dymisji. Zrobi to oficjalnie w piątek. Według naszych informatorów, urzędnik wychodził z obietnicą, że sprawa z jego oświadczeniami majątkowymi "rozejdzie się po kościach”. A jemu osobiście włos z głowy nie spadnie.

Banaś wychodzi ze spotkania z przekonaniem, że finał sprawy nastąpi w piątek. Niespodziewanie, kilka minut po 19-tej w mediach społecznościowych ukazuje się komunikat, który wprowadza urzędnika w irytację. – Nie takie były uzgodnienia. Banaś miał złożyć rezygnację w piątek. Sam. Osobiście – mówią nasze źródła.

Co takiego zirytowało Banasia? – Złamano obietnicę, że informacja o spotkaniu nie wyjdzie. Tymczasem na Twitterze pojawiła się informacja, w której prezes PiS i minister Kamiński "wyrażają oczekiwanie, że prezes NIK złoży dymisję” - mówią nam nasi rozmówcy. Banaś się wściekł. Ustalenia ze spotkania przestały obowiązywać. W piątek zamiast dymisji, prezes NIK zapowiedział, że nie ma zamiaru rezygnować.

Wolta Banasia wywołała na Nowogrodzkiej wściekłość. Reakcja prezesa PiS była natychmiastowa. Celem numer jeden stało się pozbawienie pracy syna prezesa NIK Mariana Banasia – Jakuba. Przy okazji zostaje odwołane kierownictwo banku – prezes Michał Krupiński i wiceprezes Michał Lehmann. O tym drugim mówiło się, że to on stał za zatrudnieniem syna prezesa NIK w banku.

Nagłe pojawienie się w banku

Czerwiec 2019 roku. Spotkanie u dyrektora audytu. Uczestniczy w nim kilka osób, w tym ku zaskoczeniu niektórych nikomu wcześniej nieznany 40-letni mężczyzna. To Jakub Banaś, syn prezesa NIK. Okazuje się, że ma objąć stanowisko p.o. dyrektora departamentu zarządzania obrotem gotówkowym. Już wtedy zaczął czuć się pewnie. – Zaczął traktować pozostałych z góry – mówi nam nasz informator.

Kilka dni później ma miejsce podobna narada z udziałem członków m. W pewnym momencie wiceprezes Michał Lehmann zwraca się do syna prezesa NIK z pytaniem: "Kuba, a co ty o tym myślisz?”. Wtedy Banaś junior sugeruje, że projekt trzeba inaczej poprowadzić.

Zaczął mówić, że autorzy projektu mieli złe dane i że trzeba projekt zrobić od początku – mówi nam osoba znająca kulisy zatrudnienia syna Mariana Banasia.

Według naszych informacji, Banaś miał pełnić najpierw funkcję p.o. dyrektora departamentu zarządzania obrotem gotówkowym, później stanąć na czele departamentu obsługi banku. Sugerowano nawet, że może zostać członkiem zarządu. Ale ostatecznie został pełnomocnikiem zarządu.

Dobra pensja pełnomocnika

- Wiele osób nie kryło zaskoczenia, że osoba spoza banku, nie mająca doświadczenia w bankowości zaczęła w Pekao SA pełnić tak ważne funkcje - mówi nam nasz informator.

Po odejściu z banku, Jakub Banaś wydał oświadczenie. "W Banku miałem okazję z sukcesem zrealizować projekty o charakterze strategicznym, które wykorzystywały moje kwalifikacje i pozwoliły mi uzyskać dodatkowe doświadczenie" - napisał Jakub Banaś. Syn szefa NIK podkreślał, że jego decyzja o zakończeniu pracy "ma charakter w pełni suwerenny". Syn prezesa NIK prosił, by nie łączyć jego decyzji zawodowych z doniesieniami medialnymi dotyczącymi Banku Pekao.

W przesłanym do redakcji oświadczeniu Bank podkreśla, że decyzja o odejściu syna prezesa NIK była w pełni suwerenna.

"Z publicznego oświadczenia Jakub Banasia wynika, że suwerennie podjął tę decyzję. Przedstawiony w artykule przebieg zdarzeń dotyczący rozwiązania umowy o pracę, łączącą Jakuba Banasia z bankiem, jest całkowicie niezgodny z rzeczywistością. Nieprawdą jest, że Jakub Banaś został zaskoczony zwolnieniem. Nieprawdą jest także stwierdzenie, że ktokolwiek z zewnątrz banku inspirował to odejście" - napisało nam biuro prasowe Banku Pekao.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (978)